Ewangelia (J 8, 1-11)
Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich.
Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.
Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.
Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.
Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».
Komentarz
Tym razem faryzeusze i uczeni w Piśmie rzeczywiście myśleli, że mają wszystko pod kontrolą. Przygotowali mistrzowski plan. Nie było drogi ucieczki. Pułapka była doskonała.
A jednak, kolejny raz Pan daje im niesamowitą lekcję tej kreatywności miłości, o której tak dużo mówi Papież Franciszek.
Tak jak często to czynił, Chrystus spędził noc na górze Oliwnej, modląc się, rozmawiając ze swoim Ojcem. Ten fakt nie jest bez znaczenia: pokazuje nam, że wyrozumiałości uczymy się na modlitwie. Rankiem, Nauczyciel zjawił się na nowo w świątyni, gdzie niedawno miała miejsce długa debata na temat jego prawdziwego pochodzenia, źródeł jego nauczania oraz skąd się wzięła tak wielka mądrość u zwykłego cieśli bez studiów.
I tam, kiedy jest otoczony tłumem, pojawiają się uczeni w Piśmie i faryzeusze, prowadząc ze sobą pewną kobietę. Prawdopodobnie wtrącili się bez żadnego szacunku: jak włączają się do cudzej rozmowy osoby, które uważają się za ważniejsze od drugich, przypisując sobie prawo do przerywania innym niezależnie od okoliczności.
Miejsce wydaje się idealne: majestat świątyni, symbolu obecności Boga wśród swojego ludu. Wokół tłum, słuchający Jezusa, który będzie bezpośrednim świadkiem jego upadku.
Ponieważ są pewni, że nie ma innej możliwości: albo nieludzki, albo bluźnierczy. Albo przeciw człowieczeństwu albo przeciw Mojżeszowi. Niezależnie od wyboru jakiego dokona rabbi z Galilei wypadnie on źle przed ludźmi. Nie istnieje odpowiedź, która odpowiadałaby wszystkim.
Tak przynajmniej myśleli.
A jednak, jedyną rzeczą jaką uzyskali ci którzy chcieli ukamienować tę kobietę, było lapidarne zdanie: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». Jezus zawsze daje więcej niż to o co się go prosi: poproszono go o zdanie a On dał światło, które trwa wiecznie. Poproszono go, aby wybrał jedną z dwóch dróg, On tymczasem otworzył nową drogę.
Obyśmy nauczyli się od Pana ciągłego szukania nowych dróg aby zbawić grzesznika, bez chronienia się w pewności naszych własnych osądów.