Minęło wiele wieków, od kiedy Bóg u progu Raju obiecał naszym pierwszym rodzicom nadejście Mesjasza. Setki lat, w których nadzieja ludu Izraela, depozytariusza Boskiej obietnicy, skupiała się na dziewicy z rodu Dawida, która pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy „Bóg z nami” (Mt 1, 23; cfr. Iz 7, 14). Pokolenie za pokoleniem pobożni żydzi oczekiwali narodzenia Matki Mesjasza, Mającej porodzić, jak tłumaczył Micheasz, odnosząc się do proroctwa Izajasza (cfr. Mi 5, 2).
Po powrocie z niewoli babilońskiej oczekiwanie na Mesjasza w Izraelu stało się intensywniejsze. Fala poruszenia przebiegała ową ziemię w latach bezpośrednio poprzedzających Erę Chrześcijańską. Wiele dawnych proroctw wydawało się wskazywać w tym kierunku. Mężczyźni i kobiety oczekiwali gorąco przyjścia Upragnionego od narodów. Jednemu z ludzi — starcowi Symeonowi — Duch Święty objawił, że nie umrze, dopóki jego oczy nie zobaczą spełnienia obietnicy (cfr. Łk 2, 26). Anna, wdowa w zaawansowanym wieku, błagała postami i modlitwami o odkupienie Izraela. Oboje cieszyli się niezmiernym przywilejem ujrzenia i trzymania w ramionach Dzieciątka Jezus (cfr. Łk 2, 25-38).
Nawet w świecie pogańskim — jak twierdzą niektóre przekazy ze starożytnego Rzymu — nie brakowało sygnałów, że szykuje się coś bardzo wielkiego. Sam pax romana, pokój powszechny, ogłoszony przez cesarza Oktawiana Augusta na kilka lat przed narodzeniem Naszego Pana, stanowił zapowiedź, że prawdziwy Książę Pokoju niebawem przyjdzie na ziemię. Czasy dojrzały do tego, żeby przyjąć Zbawiciela.
Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo (Ga 4, 4-5). Bóg stara się wybrać swoją Córkę, Oblubienicę i Matkę. I święta Dziewica, wielka Pani, stworzenie najbardziej umiłowane przez Boga, poczęte bez grzechu pierworodnego, przyszła na naszą ziemię. Narodziła się pośród głębokiej ciszy. Mówią, że stało się to jesienią, kiedy pola śpią. Żaden z Jej współczesnych nie zdawał sobie sprawy z tego, co się dzieje. Świętowali tylko aniołowie w niebie.
Spośród dwóch rodowodów Chrystusa, które pojawiają się w Ewangeliach, ten opisany przez Świętego Łukasza, to prawdopodobnie rodowód Maryi. Wiemy, że była ze świetnego rodu, że pochodziła od Dawida, co podkreślił prorok mówiąc o Mesjaszu — I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni (Iz 11, 1)— i jak potwierdza Święty Paweł, kiedy pisze do Rzymian o Jezusie Chrystusie, pochodzącym według ciała z rodu Dawida (Rz 1, 3).
Apokryficzny tekst z II wieku, znany pod tytułem Protoewangelii Jakuba, przekazał nam imiona rodziców Maryi — Joachima i Anny — które Kościół wpisał do kalendarza liturgicznego. Różne tradycje sytuują miejsce narodzenia Maryi w Galilei albo, z większym prawdopodobieństwem, w Świętym Mieście Jerozolimie, gdzie znalazły się ruiny bizantyjskiej bazyliki z V wieku, wzniesionej na tak zwanym domu Świętej Anny, bardzo blisko sadzawki Owczej. Słusznie liturgia wkłada w usta Maryi zdania ze Starego Testamentu: na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza (Syr 24, 10-11).
Do chwili narodzin Maryi ziemia żyła po omacku, zasnuta ciemnościami grzechu. Wraz z Jej narodzeniem na świecie zrodziła się jutrzenka zbawienia, niczym zapowiedź bliskości dnia. W ten sposób uznaje ten fakt Kościół w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny: Twoje narodzenie , Bogurodzico Dziewico, zwiastowało radość całemu światu; z Ciebie się narodziło Słońce sprawiedliwości, Chrystus, który jest naszym Bogiem (Jutrznia, antyfona do pieśni Zachariasza).
Świat tego wówczas nie wiedział. Ziemia była pogrążona we śnie.
J. A. Loarte