Święty Josemaria lubił uświadamiać sobie, że aniołowie nieustannie adorują Chrystusa, zwłaszcza w Jego sakramentalnej obecności. Ta myśl zachęciła go do tego, by przyłączyć się do tej adoracji poprzez pewne nabożeństwa eucharystyczne, z których jednym jest nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu.
Od najwcześniejszych wieków chrześcijanie szukali sposobów wyrażania swojej wiary poprzez praktyki pobożnościowe inne niż sakramenty, takie jak oddawanie czci relikwiom, grobom męczenników i miejscom świętym. Chociaż postacie eucharystyczne zawsze były czczone, nawet poza celebracją, nie stały się w liturgii rzymskiej, przedmiotem szczególnej czci poza Mszą Świętą aż do początku drugiego tysiąclecia. W tym kontekście Sobór Laterański IV (1215) potwierdził naukę o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii, potępił nauczanie Berengariusza z Tours, który zaprzeczał tej obecności i podkreślił konieczność adoracji Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.
Niektóre zakony, zwłaszcza cystersi, zachęcały do tego nabożeństwa, a teologowie, tacy jak święty Tomasz z Akwinu, przyczynili się do rozwoju doktryny o rzeczywistej obecności Pana w Eucharystii. Pojawiły się innowacje liturgiczne, które pogłębiły pobożność eucharystyczną, takie jak elewacja [uniesienie] hostii po konsekracji, przechowywanie postaci eucharystycznych [zachowanie po liturgii części konsekrowanych hostii] i praktyka komunii duchowej, co było przejawem rosnącego pragnienia oddawania czci Najświętszemu Sakramentowi.
Wraz z ustanowieniem święta Bożego Ciała, obchodzonego po raz pierwszy w Liège w 1246 r. i rozszerzonego na cały Kościół na mocy bulli Transiturus de hoc mundo papieża Urbana IV, pojawiły się pierwsze świadectwa praktyki nawiedzenia Najświętszego Sakramentu. W tym okresie beginki, czyli grupa kobiet, które mieszkały w celach zbudowanych wokół absydy kościoła, z otworem skierowanym w stronę ołtarza, przestrzegały zasady odmawiania pozdrowienia Najświętszego Sakramentu na kolanach, gdy wychodziły ze swoich cel. Na przestrzeni wieków nabożeństwo do Eucharystii umacniało się, m.in. dzięki przechowywaniu Najświętszego Sakramentu w kościołach i kaplicach, co ułatwiało wiernym dostęp do niego. Sobór Trydencki potwierdził praktykę adoracji eucharystycznej i promował kult Najświętszego Sakramentu.
Pierwsze tabernakula
"Święty zapas" (tabernakulum) pierwotnie był przeznaczony do godnego przechowywania Eucharystii, by poza Mszą Świętą można ją było zanosić chorym i nieobecnym. Pogłębiając wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, Kościół uświadomił sobie sens milczącej adoracji Pana obecnego pod postaciami eucharystycznymi[1].
W tym uświadomieniu ważną rolę odegrały tak zwane bractwa Najświętszego Sakramentu, które zapewniały możliwość przechowywania Eucharystii w kościołach. Rozprzestrzeniły się one w całej Europie w późnym średniowieczu, ze znacznym wzrostem we Włoszech, i były odpowiedzialne za promowanie aktywnego udziału wiernych w adoracji eucharystycznej, wyróżniając się wsparciem przy procesjach Bożego Ciała. W tym kontekście barnabici i święty Antoni Maria Zaccaria odegrali ważną rolę w promowaniu kultu eucharystycznego, zwłaszcza w organizowaniu wystawień Przenajświętszego Sakramentu.
Później pojawiło się nabożeństwo czterdziestu godzin, które, jak sama nazwa wskazuje, polegało na nieustannym wystawianiu Najświętszego Sakramentu w tym czasie i zachęcało do rozważania męki Chrystusa oraz modlitwy wstawienniczej i wynagradzającej. Zapoczątkowane w Mediolanie i promowany przez takie osobistości jak Karol Boromeusz, rozprzestrzeniło się w całej Europie i zostało zatwierdzone w 1592 r. przez papieża Klemensa VIII, gdy ustanowił wieczystą adorację w Rzymie, przyczyniając się w ten sposób do praktyki nawiedzenia Przenajświętszego Sakramentu.
Oddawanie czci Stwórcy przez stworzenie
Kiedy Mędrcy przybyli do Betlejem, święty Mateusz relacjonuje: «Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon» (Mt 2, 11). Gest ten wyraża postawę właściwą człowiekowi, który uznając się za stworzenie, pada na twarz przed swoim Stwórcą[2]. Adoracja jest czymś więcej niż zewnętrznym aktem; jest podporządkowaniem ciała i duszy, głębokim uznaniem naszej całkowitej zależności od Boga, przed którym kłaniamy się z absolutnym szacunkiem i poddaniem, świadomi, że nasze istnienie ma sens tylko w Nim[3].
Biskup Javier Echevarría wyraził to mówiąc: «klęknijmy w adoracji; jest to konieczna postawa, ponieważ tylko w ten sposób możemy odpowiednio zamanifestować, że wierzymy, że Eucharystia jest Chrystusem prawdziwie, rzeczywiście i istotowo obecnym ze swoim ciałem, swoją krwią, swoją duszą i swoją boskością»[4]. Święty Josemaría zachęca nas również do takiego nastawienia: «Spotęguj w sobie wiarę w Świętą Eucharystię. — Napełnij się podziwem wobec tej niewypowiedzianej rzeczywistości! Mamy z sobą Boga, możemy przyjmować Go codziennie i, jeśli chcemy, zażyle z Nim rozmawiamy, jak rozmawia się z przyjacielem, jak rozmawia się z bratem, jak rozmawia się z ojcem, jak rozmawia się z Miłością»[5].
Pewne gesty pomagają nam również okazywać cześć ciałem. Jednym z nich jest „przyklęknięcie, które wykonuje się przez zgięcie prawego kolana aż do ziemi, oznacza uwielbienie. Dlatego obowiązuje ono przed Najświętszym Sakramentem”[6]. Benedykt XVI wskazał, że „pokłon przed Najświętszym Sakramentem lub uklęknięcie podczas modlitwy wyraża właśnie postawę adoracji przed Bogiem, także ciałem. Stąd tak ważne jest, aby wykonywać ten gest nie z przyzwyczajenia czy pośpiechu, ale z głęboką świadomością. Kiedy klękamy przed Panem, wyznajemy naszą wiarę w Niego, uznajemy, że On jest jedynym Panem naszego życia”[7].
Dziś może się wydawać, że człowiek zatracił poczucie adoracji, potrzebę cichego uwielbienia. Niemniej jednak papież Franciszek komentuje, że „Eucharystia jest odpowiedzią Boga na najgłębszy głód ludzkiego serca, głód prawdziwego życia: w niej sam Chrystus jest prawdziwie pośród nas, aby nas karmić, pocieszać i podtrzymywać na naszej drodze”[8]. W chlebie eucharystycznym odnajdujemy to, czego ostatecznie szuka nasze serce, ale co może dać tylko Bóg: bezwarunkową miłość, która w pełni zaspokaja nasze pragnienie kochania i bycia kochanym. W adoracji eucharystycznej możemy oprzeć się na piersi Pana, jak umiłowany uczeń, i pozwolić się Mu objąć. Pozostając z nami w Eucharystii, Bóg pokazuje, że „nie jest odległym bytem, który patrzy obojętnie na losy ludzi: na ich pragnienia, walki i niepokoje. To Ojciec, który kocha swoje dzieci do takiego stopnia, że posyła Słowo, Drugą Osobę Trójcy Przenajświętszej, aby wcielając się, umarło za nas i nas odkupiło. To ten sam miłujący Ojciec, który teraz delikatnie pociąga nas do siebie poprzez działanie Ducha Świętego zamieszkującego w naszych sercach”[9].
Pierwsze z nabożeństw
Święty Alfons Liguori zalecał chrześcijanom praktykę nawiedzenia Najświętszego Sakramentu: „Spośród wszystkich nabożeństw, to adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie jest pierwszym, po sakramentach, najdroższym Bogu i najbardziej użytecznym dla nas”[10]. Inni święci również wyróżniali się jako przykłady dusz zakochanych w Panu w Eucharystii. Proboszcz z Ars mawiał, że gdybyśmy wiedzieli, czym jest dobry Jezus w tabernakulum, nie moglibyśmy się od Niego oderwać.
Bliższym w czasie przykładem jest święty Manuel González, biskup, który był znany z krzewienia nabożeństwa eucharystycznego względem opuszczonych tabernakulów, do tego stopnia, że prosił o pochówek obok jednego z nich, „aby moje kości po śmierci, jak mój język i moje pióro za życia, zawsze mówiły do tych, którzy przechodzą obok: Tam jest Jezus! Oto on! Nie zostawiaj go samego!”[11]. Święty Josemaria podjął w jednym z punktów Drogi prośbę biskupa Manuela i skierowaną do kilku kapłanów, którzy właśnie zostali wyświęceni: «„Obchodźcie się z Nim dobrze! Obchodźcie się z Nim dobrze!” – mówił ze łzami w oczach pewien sędziwy biskup do nowych kapłanów, których właśnie wyświęcił. – Panie! Któż mi użyczy donośnego głosu i odpowiedniego autorytetu, bym mógł w ten sam sposób wołać do uszu i serc tylu, tylu chrześcijan!»[12].
Zwyczaj nawiedzenia był również wspierany przez Magisterium ostatnich papieży. Święty Jan XXIII, przywołując pobożność eucharystyczną Proboszcza z Ars, powiedział, że „nic nie może zastąpić cichej i długotrwałej modlitwy przed ołtarzem. Adoracja Jezusa, naszego Boga; dziękczynienie, zadośćuczynienie za nasze winy i za winy ludzi, błaganie w tak wielu powierzonych Mu intencjach, wznoszą (...) ku większej miłości do Boskiego Mistrza”[13]. Święty Jan Paweł II pisze: „jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!”[14].
Święty Josemaría zachęca nas, abyśmy uczynili Eucharystię centrum naszego życia: "Walcz o to, aby Święta Ofiara Ołtarza stała się ośrodkiem i korzeniem twojego życia wewnętrznego, tak żeby cały dzień zamienił się w ciągły akt kultu — przedłużenie Mszy Świętej, w której uczestniczyłeś, i w przygotowanie do następnej — który wyrazi się w aktach strzelistych, w nawiedzaniu Najświętszego Sakramentu, ofiarowywaniu twojej pracy zawodowej i twojego życia rodzinnego…”[15]. I często mówi o potrzebie postrzegania go jako miejsca schronienia, w którym dusza znajduje pocieszenie i siłę. Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu jest w pewnym sensie odzwierciedleniem tego pragnienia: osobistego spotkania z Bogiem pośrodku dnia. Czasem wystarczy zbliżyć się na kilka chwil do tabernakulum – nawet w wyobraźni – by powiedzieć Panu, że Go kochamy i że Mu ufamy.
Założyciel Dzieła pielęgnował to nabożeństwo od młodości. W seminarium duchownym w Saragossie program obejmował krótkie nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu w kościele po obiedzie, w ramach dziękczynienia. Jednak w kaplicy seminarium Przenajświętszy Sakrament nie był na stałe przechowywany aż do 1926 r., z wyjątkiem kilku świąt[16]. W czasie wolnym na rekreację, święty Josemaría wymykał się, aby nawiedzić Przenajświętszy Sakrament z tarasu z widokiem na kościół, co nie pozostało niezauważone i przyciągnęło uwagę reszty jego towarzyszy.
Po wprowadzeniu przez świętego Piusa X nowych przepisów dotyczących częstej Komunii Świętej, praktyka ta była promowana wśród seminarzystów, wraz z większą pobożnością eucharystyczną poza Mszą Świętą. Zachęcano do nawiedzeń by czerpać z nich siłę, krótkich wizyt przy wychodzeniu i wchodzeniu z domu, a nawet towarzyszono Przenajświętszemu Sakramentowi podczas przerw.
W Opus Dei ten wielowiekowy zwyczaj przejawia się w codziennej praktyce składania krótkiej wizyty Najświętszemu Sakramentowi, najlepiej po południu, po posiłku. Wizyta ta polega na odmówieniu trzech modlitw „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario” i „Chwała Ojcu”, a na zakończenie na komunii duchowej. Przed każdą stacją osoba prowadząca modlitwę wypowiada, jako akt wiary i zadośćuczynienia: Adoremus in aeternum Sanctissimum Sacramentum, a wszyscy odpowiadają, powtarzając tę samą aklamację[17]. Oczywiście wierni Opus Dei starają się również odwiedzać Pana w innych porach dnia, nawet jeśli jest to tylko krótka wizyta: wchodząc lub wychodząc z centrum, przechodząc obok kościoła itp.
Mleczarz i wieśniaczka
Święty Josemaría postrzegał tabernakulum jako miejsce, w którym Jezus zawsze na nas czeka, aby nas wysłuchać i nam pomóc, a nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu uważał za uprzywilejowane chwile, w których mógł odpowiedzieć na miłość Pana, okazując Mu naszą wdzięczność za to, że był z nami. Czasem posługiwał się jakimiś anegdotami lub opowieściami, aby inspirowały do przeżywania tego nabożeństwa w naturalny sposób. Jedna z nich to historia człowieka, który przechodząc codziennie obok kościoła, wchodził na chwilę i mówił: „Jezu, to ja, mleczarz Jan”[18]. Te odwiedziny są zaproszeniem do zatrzymania się, wejścia do kościoła lub oratorium, spojrzenia na Jezusa i mówienia do Niego z serca. Co więcej, takie przerwy mogą być czasem, w którym Pan odnawia nasze siły i łagodzi ciężary dnia.
Coś podobnego opowiadała święta Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein, żydowska intelektualistka, która zbliżając się do wiary chrześcijańskiej, zauważyła pewnego dnia, jak do katedry we Frankfurcie weszła z koszykiem na zakupy pewna wieśniaczka, która zatrzymała się na chwilę, by się pomodlić. „Było to dla mnie coś zupełnie nowego.
W synagogach i kościołach protestanckich, w których byłam, wierzący przychodzili na nabożeństwa. Tutaj jednak pewna osoba weszła do opustoszałego kościoła, jakby na prywatną rozmowę. Nie mogłem zapomnieć, o tym co odkryłam”[19].
W szybko zmieniającym się świecie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu jest schronieniem, miejscem, w którym znajdujemy pokój i pocieszenie w Panu. „Dla mnie Tabernakulum zawsze było Betanią, miejscem spokojnym i pogodnym, w którym przebywa Chrystus, gdzie możemy opowiedzieć Mu o swoich kłopotach, o swoich cierpieniach, o swoich nadziejach i radościach z tą samą prostotą i naturalnością, z jaką rozmawiali z Nim Jego przyjaciele, Marta, Maria i Łazarz”[20]. W ten sposób możemy rozwinąć umiejętność słuchania tego, co Bóg chce nam powiedzieć, często poprzez osoby wokół nas. „Pogrążeni w pośpiechu, z tysiącem rzeczy do powiedzenia i zrobienia, nie znajdujemy czasu, by zatrzymać się i wysłuchać tych, którzy do nas mówią (...) Zadajmy sobie pytanie: jak jest u mnie ze słuchaniem? Czy pozwalam, by dotykało mnie życie ludzi, czy umiem poświęcić czas na słuchanie tych, którzy są mi bliscy?”[21].. Odwiedziny Jezusa w tabernakulum są dla Niego okazją, aby uzdrowić nasze zmysły i uwolnić nasze serca od niepokoju wynikającego z pośpiechu.
Podobnie jak w przypadku Jana mleczarza czy tej pani robiącej zakupy we Frankfurcie, nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu nie zawsze wymaga długich modlitw czy wyszukanych ceremonii. Wystarczy być, patrzeć na Niego i pozwolić, by On patrzył na nas. To osobiste spotkanie przemienia nas, ponieważ stawia nas twarzą w twarz
z największą miłością, z Bogiem, który zechciał pozostać z nami w Eucharystii. „Najświętsza Eucharystia wprowadza w życie synów Bożych Boską nowość, powinniśmy więc odpowiedzieć in novitate sensus, odnowieniem całego naszego sposobu postrzegania i całego naszego postępowania. Zostało nam dane nowe źródło energii, potężny korzeń wszczepiony w Pana. Nie możemy powrócić do dawnego zaczynu - my, którzy posiadamy Chleb na teraz i na zawsze”[22].
Zatrzymanie się przed tabernakulum jest czymś więcej niż aktem pobożności: jest wyznaniem wiary. W ciszy świątyni, z dala od zgiełku świata, Jezus zaprasza nas, byśmy w niej odpoczęli. Ten czas spędzony na uwielbieniu nie tylko pomaga nam wzmocnić naszą relację z Bogiem, ale także nas przemienia, czyniąc nas bardziej świadomymi Jego miłości i naszej misji w świecie.
„Jezus pozostał w Hostii Świętej dla nas! Aby być obok nas, aby nas wspierać, aby nami kierować. — A za miłość odpłaca się jedynie miłością. — Jak więc nie mielibyśmy iść codziennie przed Tabernakulum, choćby tylko na parę minut, żeby zanieść Mu nasze pozdrowienie oraz naszą synowską i braterską miłość?”[23]. W Opus Dei ten tysiącletni zwyczaj przybiera formę krótkiej wizyty w kaplicy lub kościele, odmawiania kilku modlitw ustnych i duchowej komunii przed Najświętszym Sakramentem, jako znaku adoracji trynitarnej: „Adoracja trzykroć świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz nadaje pewność naszym błaganiom”[24].
Zwyczaj ten jest również okazją do przypomnienia sobie, że Chrystus jest zawsze blisko, czeka na nas, jest gotów nas słuchać i towarzyszyć nam na każdym kroku. Co więcej, za każdym razem, gdy odwiedzamy Przenajświętszy Sakrament, możemy zabrać ze sobą intencje tych, których kochamy, nasze troski i nasze radości. «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11, 28). Te słowa Jezusa mogą się urzeczywistnić przy każdym nawiedzeniu Najświętszego Sakramentu. Tam, w Jego obecności, odnajdujemy ulgę i pokój, które tylko On może nam dać, i znajdujemy siłę, by iść naprzód i światło, by stawić czoła wyzwaniom każdego dnia.
W Dziele nawiedzenie kończy się zwykle komunią duchową, której święty Josemaría nauczył się od ojca pijara w latach szkolnych. Uważał tę krótką modlitwę za niewyczerpane źródło łask i skuteczny środek do uświadamiania sobie obecności Bożej.
Co więcej, komunia duchowa jest także przygotowaniem do przyjęcia Pana w Hostii Świętej za każdym razem, gdy uczestniczymy we Mszy Świętej. To jest bowiem raison d'être tej wizyty i innych nabożeństw eucharystycznych: przygotowanie, dziękczynienie, pamięć... jednym słowem, urzeczywistnienie Komunii eucharystycznej w świętej ofierze ołtarza. Tak to widzieli i przeżywali święci, podkreślając związek nawiedzenia i komunii duchowej z Komunią sakramentalną.
W czasie zamknięcia spowodowanego niedawną pandemią, z powodu ograniczeń
w możliwości uczestniczenia we Mszach Świętych i ograniczonego dostępu
do Eucharystii, wielu wiernych zwróciło się ku komunii duchowej jako wyrazowi pragnienia i miłości do Eucharystii, pragnienia przyjęcia Jezusa do swoich serc, gdy nie było to możliwe w sposób sakramentalny.
„Maryja bowiem może nas prowadzić ku temu Najświętszemu Sakramentowi, ponieważ jest z nim głęboko związana”[25]. Matka Boża, która nosiła Pana w swoim łonie przez dziewięć miesięcy i przebywała z Nim przez dużą część życia, może nam pomóc dbać o nasze nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, a tym samym kontynuować adorowanie Go wraz ze wszystkimi aniołami.
[1] KKK nr 1379.
[2] Por. ibidem, nr 2628.
[3] Por. ibidem, nr 2097.
[4] Javier Echevarría, List pasterski, 6 października 2004, nr 6.
[5] Kuźnia, 268.
[6] OWMR, nr 274.
[7] Benedykt XVI, Audiencja 27 czerwca 2012r.
[8] Franciszek, Przemówienie, 19 czerwca 2023 r.
[9]To Chrystus przechodzi, 84.
[10] Święty Alfons Liguori, Visitas al Santísimo Sacramento y a María santísima, Obras Asceticas, I, Madryt 1952, str. 964.
[11] Epitafium na grobie świętego Manuela Gonzáleza, kaplica z tabernakulum w katedrze w Palencji.
[12]Droga, 531.
[13] Święty Jan XXIII, Sacerdotii nostri primordia, II.
[14] Święty Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia, nr 25.
[15] Kuźnia, 69.
[16] Por. R. Herrando Prat de la Riba, Los años de seminario de Josemaría Escrivá en Zaragoza, 1920-1925: el Seminario de San Francisco de Paula, Rialp, Madrid 2002, str. 53.
[17] De spiritu (35). W języku polskim osoba prowadząca nawiedzenie zwykle przed każdą stacją mówi: „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament”, a wszyscy odpowiadają: „Teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen”.
[18] A. Vázquez de Prada, Założyciel Opus Dei, I, Rialp, Madrid 1997, str. 501.
[19] E. Stein, Dalla vita di una famiglia ebrea e altri scritti autobiografici, A. Ales Bello-M. Paolinelli (eds.), Città Nuova-OCD, Rome 2007, str. 467-468.
[20] To Chrystus przechodzi, 154.
[21] Franciszek, Anioł Pański, 5 września 2021r.
[22]To Chrystus przechodzi, 155.
[23]Bruzda, 686.
[24] KKK, 2628.
[25]Ecclesia de Eucharistia, nr 53.
Praktyka ta jest głębokim wyrazem wiary i miłości do Chrystusa w Eucharystii. Pośród zgiełku codziennego życia daje nam możliwość osobistego spotkania z Bogiem, odpoczynku w Jego obecności i znalezienia w Nim pocieszenia i wskazówek w naszym życiu codziennym.
Święty Josemaria lubił uświadamiać sobie, że aniołowie nieustannie adorują Chrystusa, zwłaszcza w Jego sakramentalnej obecności. Ta myśl zachęciła go do tego, by przyłączyć się do tej adoracji poprzez pewne nabożeństwa eucharystyczne, z których jednym jest nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu.
Od najwcześniejszych wieków chrześcijanie szukali sposobów wyrażania swojej wiary poprzez praktyki pobożnościowe inne niż sakramenty, takie jak oddawanie czci relikwiom, grobom męczenników i miejscom świętym. Chociaż postacie eucharystyczne zawsze były czczone, nawet poza celebracją, nie stały się w liturgii rzymskiej, przedmiotem szczególnej czci poza Mszą Świętą aż do początku drugiego tysiąclecia. W tym kontekście Sobór Laterański IV (1215) potwierdził naukę o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii, potępił nauczanie Berengariusza z Tours, który zaprzeczał tej obecności i podkreślił konieczność adoracji Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.
Niektóre zakony, zwłaszcza cystersi, zachęcały do tego nabożeństwa, a teologowie, tacy jak święty Tomasz z Akwinu, przyczynili się do rozwoju doktryny o rzeczywistej obecności Pana w Eucharystii. Pojawiły się innowacje liturgiczne, które pogłębiły pobożność eucharystyczną, takie jak elewacja [uniesienie] hostii po konsekracji, przechowywanie postaci eucharystycznych [zachowanie po liturgii części konsekrowanych hostii] i praktyka komunii duchowej, co było przejawem rosnącego pragnienia oddawania czci Najświętszemu Sakramentowi.
Wraz z ustanowieniem święta Bożego Ciała, obchodzonego po raz pierwszy w Liège w 1246 r. i rozszerzonego na cały Kościół na mocy bulli Transiturus de hoc mundo papieża Urbana IV, pojawiły się pierwsze świadectwa praktyki nawiedzenia Najświętszego Sakramentu. W tym okresie beginki, czyli grupa kobiet, które mieszkały w celach zbudowanych wokół absydy kościoła, z otworem skierowanym w stronę ołtarza, przestrzegały zasady odmawiania pozdrowienia Najświętszego Sakramentu na kolanach, gdy wychodziły ze swoich cel. Na przestrzeni wieków nabożeństwo do Eucharystii umacniało się, m.in. dzięki przechowywaniu Najświętszego Sakramentu w kościołach i kaplicach, co ułatwiało wiernym dostęp do niego. Sobór Trydencki potwierdził praktykę adoracji eucharystycznej i promował kult Najświętszego Sakramentu.
Pierwsze tabernakula
"Święty zapas" (tabernakulum) pierwotnie był przeznaczony do godnego przechowywania Eucharystii, by poza Mszą Świętą można ją było zanosić chorym i nieobecnym. Pogłębiając wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, Kościół uświadomił sobie sens milczącej adoracji Pana obecnego pod postaciami eucharystycznymi.
W tym uświadomieniu ważną rolę odegrały tak zwane bractwa Najświętszego Sakramentu, które zapewniały możliwość przechowywania Eucharystii w kościołach. Rozprzestrzeniły się one w całej Europie w późnym średniowieczu, ze znacznym wzrostem we Włoszech, i były odpowiedzialne za promowanie aktywnego udziału wiernych w adoracji eucharystycznej, wyróżniając się wsparciem przy procesjach Bożego Ciała. W tym kontekście barnabici i święty Antoni Maria Zaccaria odegrali ważną rolę w promowaniu kultu eucharystycznego, zwłaszcza w organizowaniu wystawień Przenajświętszego Sakramentu.
Później pojawiło się nabożeństwo czterdziestu godzin, które, jak sama nazwa wskazuje, polegało na nieustannym wystawianiu Najświętszego Sakramentu w tym czasie i zachęcało do rozważania męki Chrystusa oraz modlitwy wstawienniczej i wynagradzającej. Zapoczątkowane w Mediolanie i promowany przez takie osobistości jak Karol Boromeusz, rozprzestrzeniło się w całej Europie i zostało zatwierdzone w 1592 r. przez papieża Klemensa VIII, gdy ustanowił wieczystą adorację w Rzymie, przyczyniając się w ten sposób do praktyki nawiedzenia Przenajświętszego Sakramentu.
Oddawanie czci Stwórcy przez stworzenie
Kiedy Mędrcy przybyli do Betlejem, święty Mateusz relacjonuje: «Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon» (Mt 2, 11). Gest ten wyraża postawę właściwą człowiekowi, który uznając się za stworzenie, pada na twarz przed swoim Stwórcą . Adoracja jest czymś więcej niż zewnętrznym aktem; jest podporządkowaniem ciała i duszy, głębokim uznaniem naszej całkowitej zależności od Boga, przed którym kłaniamy się z absolutnym szacunkiem i poddaniem, świadomi, że nasze istnienie ma sens tylko w Nim.
Biskup Javier Echevarría wyraził to mówiąc: «klęknijmy w adoracji; jest to konieczna postawa, ponieważ tylko w ten sposób możemy odpowiednio zamanifestować, że wierzymy, że Eucharystia jest Chrystusem prawdziwie, rzeczywiście i istotowo obecnym ze swoim ciałem, swoją krwią, swoją duszą i swoją boskością» . Święty Josemaría zachęca nas również do takiego nastawienia: «Spotęguj w sobie wiarę w Świętą Eucharystię. — Napełnij się podziwem wobec tej niewypowiedzianej rzeczywistości! Mamy z sobą Boga, możemy przyjmować Go codziennie i, jeśli chcemy, zażyle z Nim rozmawiamy, jak rozmawia się z przyjacielem, jak rozmawia się z bratem, jak rozmawia się z ojcem, jak rozmawia się z Miłością».
Pewne gesty pomagają nam również okazywać cześć ciałem. Jednym z nich jest „przyklęknięcie, które wykonuje się przez zgięcie prawego kolana aż do ziemi, oznacza uwielbienie. Dlatego obowiązuje ono przed Najświętszym Sakramentem” . Benedykt XVI wskazał, że „pokłon przed Najświętszym Sakramentem lub uklęknięcie podczas modlitwy wyraża właśnie postawę adoracji przed Bogiem, także ciałem. Stąd tak ważne jest, aby wykonywać ten gest nie z przyzwyczajenia czy pośpiechu, ale z głęboką świadomością. Kiedy klękamy przed Panem, wyznajemy naszą wiarę w Niego, uznajemy, że On jest jedynym Panem naszego życia”.
Dziś może się wydawać, że człowiek zatracił poczucie adoracji, potrzebę cichego uwielbienia. Niemniej jednak papież Franciszek komentuje, że „Eucharystia jest odpowiedzią Boga na najgłębszy głód ludzkiego serca, głód prawdziwego życia: w niej sam Chrystus jest prawdziwie pośród nas, aby nas karmić, pocieszać i podtrzymywać na naszej drodze” . W chlebie eucharystycznym odnajdujemy to, czego ostatecznie szuka nasze serce, ale co może dać tylko Bóg: bezwarunkową miłość, która w pełni zaspokaja nasze pragnienie kochania i bycia kochanym. W adoracji eucharystycznej możemy oprzeć się na piersi Pana, jak umiłowany uczeń, i pozwolić się Mu objąć. Pozostając z nami w Eucharystii, Bóg pokazuje, że „nie jest odległym bytem, który patrzy obojętnie na losy ludzi: na ich pragnienia, walki i niepokoje. To Ojciec, który kocha swoje dzieci do takiego stopnia, że posyła Słowo, Drugą Osobę Trójcy Przenajświętszej, aby wcielając się, umarło za nas i nas odkupiło. To ten sam miłujący Ojciec, który teraz delikatnie pociąga nas do siebie poprzez działanie Ducha Świętego zamieszkującego w naszych sercach”.
Pierwsze z nabożeństw
Święty Alfons Liguori zalecał chrześcijanom praktykę nawiedzenia Najświętszego Sakramentu: „Spośród wszystkich nabożeństw, to adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie jest pierwszym, po sakramentach, najdroższym Bogu i najbardziej użytecznym dla nas” . Inni święci również wyróżniali się jako przykłady dusz zakochanych w Panu w Eucharystii. Proboszcz z Ars mawiał, że gdybyśmy wiedzieli, czym jest dobry Jezus w tabernakulum, nie moglibyśmy się od Niego oderwać.
Bliższym w czasie przykładem jest święty Manuel González, biskup, który był znany z krzewienia nabożeństwa eucharystycznego względem opuszczonych tabernakulów, do tego stopnia, że prosił o pochówek obok jednego z nich, „aby moje kości po śmierci, jak mój język i moje pióro za życia, zawsze mówiły do tych, którzy przechodzą obok: Tam jest Jezus! Oto on! Nie zostawiaj go samego!” . Święty Josemaria podjął w jednym z punktów Drogi prośbę biskupa Manuela i skierowaną do kilku kapłanów, którzy właśnie zostali wyświęceni: «„Obchodźcie się z Nim dobrze! Obchodźcie się z Nim dobrze!” – mówił ze łzami w oczach pewien sędziwy biskup do nowych kapłanów, których właśnie wyświęcił. – Panie! Któż mi użyczy donośnego głosu i odpowiedniego autorytetu, bym mógł w ten sam sposób wołać do uszu i serc tylu, tylu chrześcijan!».
Zwyczaj nawiedzenia był również wspierany przez Magisterium ostatnich papieży. Święty Jan XXIII, przywołując pobożność eucharystyczną Proboszcza z Ars, powiedział, że „nic nie może zastąpić cichej i długotrwałej modlitwy przed ołtarzem. Adoracja Jezusa, naszego Boga; dziękczynienie, zadośćuczynienie za nasze winy i za winy ludzi, błaganie w tak wielu powierzonych Mu intencjach, wznoszą (...) ku większej miłości do Boskiego Mistrza” . Święty Jan Paweł II pisze: „jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!”.
Święty Josemaría zachęca nas, abyśmy uczynili Eucharystię centrum naszego życia: "Walcz o to, aby Święta Ofiara Ołtarza stała się ośrodkiem i korzeniem twojego życia wewnętrznego, tak żeby cały dzień zamienił się w ciągły akt kultu — przedłużenie Mszy Świętej, w której uczestniczyłeś, i w przygotowanie do następnej — który wyrazi się w aktach strzelistych, w nawiedzaniu Najświętszego Sakramentu, ofiarowywaniu twojej pracy zawodowej i twojego życia rodzinnego…” . I często mówi o potrzebie postrzegania go jako miejsca schronienia, w którym dusza znajduje pocieszenie i siłę. Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu jest w pewnym sensie odzwierciedleniem tego pragnienia: osobistego spotkania z Bogiem pośrodku dnia. Czasem wystarczy zbliżyć się na kilka chwil do tabernakulum – nawet w wyobraźni – by powiedzieć Panu, że Go kochamy i że Mu ufamy.
Założyciel Dzieła pielęgnował to nabożeństwo od młodości. W seminarium duchownym w Saragossie program obejmował krótkie nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu w kościele po obiedzie, w ramach dziękczynienia. Jednak w kaplicy seminarium Przenajświętszy Sakrament nie był na stałe przechowywany aż do 1926 r., z wyjątkiem kilku świąt . W czasie wolnym na rekreację, święty Josemaría wymykał się, aby nawiedzić Przenajświętszy Sakrament z tarasu z widokiem na kościół, co nie pozostało niezauważone i przyciągnęło uwagę reszty jego towarzyszy.
Po wprowadzeniu przez świętego Piusa X nowych przepisów dotyczących częstej Komunii Świętej, praktyka ta była promowana wśród seminarzystów, wraz z większą pobożnością eucharystyczną poza Mszą Świętą. Zachęcano do nawiedzeń by czerpać z nich siłę, krótkich wizyt przy wychodzeniu i wchodzeniu z domu, a nawet towarzyszono Przenajświętszemu Sakramentowi podczas przerw.
W Opus Dei ten wielowiekowy zwyczaj przejawia się w codziennej praktyce składania krótkiej wizyty Najświętszemu Sakramentowi, najlepiej po południu, po posiłku. Wizyta ta polega na odmówieniu trzech modlitw „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario” i „Chwała Ojcu”, a na zakończenie na komunii duchowej. Przed każdą stacją osoba prowadząca modlitwę wypowiada, jako akt wiary i zadośćuczynienia: Adoremus in aeternum Sanctissimum Sacramentum, a wszyscy odpowiadają, powtarzając tę samą aklamację . Oczywiście wierni Opus Dei starają się również odwiedzać Pana w innych porach dnia, nawet jeśli jest to tylko krótka wizyta: wchodząc lub wychodząc z centrum, przechodząc obok kościoła itp.
Mleczarz i wieśniaczka
Święty Josemaría postrzegał tabernakulum jako miejsce, w którym Jezus zawsze na nas czeka, aby nas wysłuchać i nam pomóc, a nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu uważał za uprzywilejowane chwile, w których mógł odpowiedzieć na miłość Pana, okazując Mu naszą wdzięczność za to, że był z nami. Czasem posługiwał się jakimiś anegdotami lub opowieściami, aby inspirowały do przeżywania tego nabożeństwa w naturalny sposób. Jedna z nich to historia człowieka, który przechodząc codziennie obok kościoła, wchodził na chwilę i mówił: „Jezu, to ja, mleczarz Jan” . Te odwiedziny są zaproszeniem do zatrzymania się, wejścia do kościoła lub oratorium, spojrzenia na Jezusa i mówienia do Niego z serca. Co więcej, takie przerwy mogą być czasem, w którym Pan odnawia nasze siły i łagodzi ciężary dnia.
Coś podobnego opowiadała święta Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein, żydowska intelektualistka, która zbliżając się do wiary chrześcijańskiej, zauważyła pewnego dnia, jak do katedry we Frankfurcie weszła z koszykiem na zakupy pewna wieśniaczka, która zatrzymała się na chwilę, by się pomodlić. „Było to dla mnie coś zupełnie nowego. W synagogach i kościołach protestanckich, w których byłam, wierzący przychodzili na nabożeństwa. Tutaj jednak pewna osoba weszła do opustoszałego kościoła, jakby na prywatną rozmowę. Nie mogłem zapomnieć, o tym co odkryłam”.
W szybko zmieniającym się świecie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu jest schronieniem, miejscem, w którym znajdujemy pokój i pocieszenie w Panu. „Dla mnie Tabernakulum zawsze było Betanią, miejscem spokojnym i pogodnym, w którym przebywa Chrystus, gdzie możemy opowiedzieć Mu o swoich kłopotach, o swoich cierpieniach, o swoich nadziejach i radościach z tą samą prostotą i naturalnością, z jaką rozmawiali z Nim Jego przyjaciele, Marta, Maria i Łazarz” . W ten sposób możemy rozwinąć umiejętność słuchania tego, co Bóg chce nam powiedzieć, często poprzez osoby wokół nas. „Pogrążeni w pośpiechu, z tysiącem rzeczy do powiedzenia i zrobienia, nie znajdujemy czasu, by zatrzymać się i wysłuchać tych, którzy do nas mówią (...) Zadajmy sobie pytanie: jak jest u mnie ze słuchaniem? Czy pozwalam, by dotykało mnie życie ludzi, czy umiem poświęcić czas na słuchanie tych, którzy są mi bliscy?” .. Odwiedziny Jezusa w tabernakulum są dla Niego okazją, aby uzdrowić nasze zmysły i uwolnić nasze serca od niepokoju wynikającego z pośpiechu.
Podobnie jak w przypadku Jana mleczarza czy tej pani robiącej zakupy we Frankfurcie, nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu nie zawsze wymaga długich modlitw czy wyszukanych ceremonii. Wystarczy być, patrzeć na Niego i pozwolić, by On patrzył na nas. To osobiste spotkanie przemienia nas, ponieważ stawia nas twarzą w twarz z największą miłością, z Bogiem, który zechciał pozostać z nami w Eucharystii. „Najświętsza Eucharystia wprowadza w życie synów Bożych Boską nowość, powinniśmy więc odpowiedzieć in novitate sensus, odnowieniem całego naszego sposobu postrzegania i całego naszego postępowania. Zostało nam dane nowe źródło energii, potężny korzeń wszczepiony w Pana. Nie możemy powrócić do dawnego zaczynu - my, którzy posiadamy Chleb na teraz i na zawsze”.
Zatrzymanie się przed tabernakulum jest czymś więcej niż aktem pobożności: jest wyznaniem wiary. W ciszy świątyni, z dala od zgiełku świata, Jezus zaprasza nas, byśmy w niej odpoczęli. Ten czas spędzony na uwielbieniu nie tylko pomaga nam wzmocnić naszą relację z Bogiem, ale także nas przemienia, czyniąc nas bardziej świadomymi Jego miłości i naszej misji w świecie.
„Jezus pozostał w Hostii Świętej dla nas! Aby być obok nas, aby nas wspierać, aby nami kierować. — A za miłość odpłaca się jedynie miłością. — Jak więc nie mielibyśmy iść codziennie przed Tabernakulum, choćby tylko na parę minut, żeby zanieść Mu nasze pozdrowienie oraz naszą synowską i braterską miłość?” . W Opus Dei ten tysiącletni zwyczaj przybiera formę krótkiej wizyty w kaplicy lub kościele, odmawiania kilku modlitw ustnych i duchowej komunii przed Najświętszym Sakramentem, jako znaku adoracji trynitarnej: „Adoracja trzykroć świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz nadaje pewność naszym błaganiom”.
Zwyczaj ten jest również okazją do przypomnienia sobie, że Chrystus jest zawsze blisko, czeka na nas, jest gotów nas słuchać i towarzyszyć nam na każdym kroku. Co więcej, za każdym razem, gdy odwiedzamy Przenajświętszy Sakrament, możemy zabrać ze sobą intencje tych, których kochamy, nasze troski i nasze radości. «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11, 28). Te słowa Jezusa mogą się urzeczywistnić przy każdym nawiedzeniu Najświętszego Sakramentu. Tam, w Jego obecności, odnajdujemy ulgę i pokój, które tylko On może nam dać, i znajdujemy siłę, by iść naprzód i światło, by stawić czoła wyzwaniom każdego dnia.
W Dziele nawiedzenie kończy się zwykle komunią duchową, której święty Josemaría nauczył się od ojca pijara w latach szkolnych. Uważał tę krótką modlitwę za niewyczerpane źródło łask i skuteczny środek do uświadamiania sobie obecności Bożej.
Co więcej, komunia duchowa jest także przygotowaniem do przyjęcia Pana w Hostii Świętej za każdym razem, gdy uczestniczymy we Mszy Świętej. To jest bowiem raison d'être tej wizyty i innych nabożeństw eucharystycznych: przygotowanie, dziękczynienie, pamięć... jednym słowem, urzeczywistnienie Komunii eucharystycznej w świętej ofierze ołtarza. Tak to widzieli i przeżywali święci, podkreślając związek nawiedzenia i komunii duchowej z Komunią sakramentalną.
W czasie zamknięcia spowodowanego niedawną pandemią, z powodu ograniczeń w możliwości uczestniczenia we Mszach Świętych i ograniczonego dostępu do Eucharystii, wielu wiernych zwróciło się ku komunii duchowej jako wyrazowi pragnienia i miłości do Eucharystii, pragnienia przyjęcia Jezusa do swoich serc, gdy nie było to możliwe w sposób sakramentalny.
„Maryja bowiem może nas prowadzić ku temu Najświętszemu Sakramentowi, ponieważ jest z nim głęboko związana” . Matka Boża, która nosiła Pana w swoim łonie przez dziewięć miesięcy i przebywała z Nim przez dużą część życia, może nam pomóc dbać o nasze nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, a tym samym kontynuować adorowanie Go wraz ze wszystkimi aniołami.
Praktyka ta jest głębokim wyrazem wiary i miłości do Chrystusa w Eucharystii. Pośród zgiełku codziennego życia daje nam możliwość osobistego spotkania z Bogiem, odpoczynku w Jego obecności i znalezienia w Nim pocieszenia i wskazówek w naszym życiu codziennym.
Święty Josemaria lubił uświadamiać sobie, że aniołowie nieustannie adorują Chrystusa, zwłaszcza w Jego sakramentalnej obecności. Ta myśl zachęciła go do tego, by przyłączyć się do tej adoracji poprzez pewne nabożeństwa eucharystyczne, z których jednym jest nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu.
Od najwcześniejszych wieków chrześcijanie szukali sposobów wyrażania swojej wiary poprzez praktyki pobożnościowe inne niż sakramenty, takie jak oddawanie czci relikwiom, grobom męczenników i miejscom świętym. Chociaż postacie eucharystyczne zawsze były czczone, nawet poza celebracją, nie stały się w liturgii rzymskiej, przedmiotem szczególnej czci poza Mszą Świętą aż do początku drugiego tysiąclecia. W tym kontekście Sobór Laterański IV (1215) potwierdził naukę o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii, potępił nauczanie Berengariusza z Tours, który zaprzeczał tej obecności i podkreślił konieczność adoracji Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.
Niektóre zakony, zwłaszcza cystersi, zachęcały do tego nabożeństwa, a teologowie, tacy jak święty Tomasz z Akwinu, przyczynili się do rozwoju doktryny o rzeczywistej obecności Pana w Eucharystii. Pojawiły się innowacje liturgiczne, które pogłębiły pobożność eucharystyczną, takie jak elewacja [uniesienie] hostii po konsekracji, przechowywanie postaci eucharystycznych [zachowanie po liturgii części konsekrowanych hostii] i praktyka komunii duchowej, co było przejawem rosnącego pragnienia oddawania czci Najświętszemu Sakramentowi.
Wraz z ustanowieniem święta Bożego Ciała, obchodzonego po raz pierwszy w Liège w 1246 r. i rozszerzonego na cały Kościół na mocy bulli Transiturus de hoc mundo papieża Urbana IV, pojawiły się pierwsze świadectwa praktyki nawiedzenia Najświętszego Sakramentu. W tym okresie beginki, czyli grupa kobiet, które mieszkały w celach zbudowanych wokół absydy kościoła, z otworem skierowanym w stronę ołtarza, przestrzegały zasady odmawiania pozdrowienia Najświętszego Sakramentu na kolanach, gdy wychodziły ze swoich cel. Na przestrzeni wieków nabożeństwo do Eucharystii umacniało się, m.in. dzięki przechowywaniu Najświętszego Sakramentu w kościołach i kaplicach, co ułatwiało wiernym dostęp do niego. Sobór Trydencki potwierdził praktykę adoracji eucharystycznej i promował kult Najświętszego Sakramentu.
Pierwsze tabernakula
"Święty zapas" (tabernakulum) pierwotnie był przeznaczony do godnego przechowywania Eucharystii, by poza Mszą Świętą można ją było zanosić chorym i nieobecnym. Pogłębiając wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, Kościół uświadomił sobie sens milczącej adoracji Pana obecnego pod postaciami eucharystycznymi[1].
W tym uświadomieniu ważną rolę odegrały tak zwane bractwa Najświętszego Sakramentu, które zapewniały możliwość przechowywania Eucharystii w kościołach. Rozprzestrzeniły się one w całej Europie w późnym średniowieczu, ze znacznym wzrostem we Włoszech, i były odpowiedzialne za promowanie aktywnego udziału wiernych w adoracji eucharystycznej, wyróżniając się wsparciem przy procesjach Bożego Ciała. W tym kontekście barnabici i święty Antoni Maria Zaccaria odegrali ważną rolę w promowaniu kultu eucharystycznego, zwłaszcza w organizowaniu wystawień Przenajświętszego Sakramentu.
Później pojawiło się nabożeństwo czterdziestu godzin, które, jak sama nazwa wskazuje, polegało na nieustannym wystawianiu Najświętszego Sakramentu w tym czasie i zachęcało do rozważania męki Chrystusa oraz modlitwy wstawienniczej i wynagradzającej. Zapoczątkowane w Mediolanie i promowany przez takie osobistości jak Karol Boromeusz, rozprzestrzeniło się w całej Europie i zostało zatwierdzone w 1592 r. przez papieża Klemensa VIII, gdy ustanowił wieczystą adorację w Rzymie, przyczyniając się w ten sposób do praktyki nawiedzenia Przenajświętszego Sakramentu.
Oddawanie czci Stwórcy przez stworzenie
Kiedy Mędrcy przybyli do Betlejem, święty Mateusz relacjonuje: «Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon» (Mt 2, 11). Gest ten wyraża postawę właściwą człowiekowi, który uznając się za stworzenie, pada na twarz przed swoim Stwórcą[2]. Adoracja jest czymś więcej niż zewnętrznym aktem; jest podporządkowaniem ciała i duszy, głębokim uznaniem naszej całkowitej zależności od Boga, przed którym kłaniamy się z absolutnym szacunkiem i poddaniem, świadomi, że nasze istnienie ma sens tylko w Nim[3].
Biskup Javier Echevarría wyraził to mówiąc: «klęknijmy w adoracji; jest to konieczna postawa, ponieważ tylko w ten sposób możemy odpowiednio zamanifestować, że wierzymy, że Eucharystia jest Chrystusem prawdziwie, rzeczywiście i istotowo obecnym ze swoim ciałem, swoją krwią, swoją duszą i swoją boskością»[4]. Święty Josemaría zachęca nas również do takiego nastawienia: «Spotęguj w sobie wiarę w Świętą Eucharystię. — Napełnij się podziwem wobec tej niewypowiedzianej rzeczywistości! Mamy z sobą Boga, możemy przyjmować Go codziennie i, jeśli chcemy, zażyle z Nim rozmawiamy, jak rozmawia się z przyjacielem, jak rozmawia się z bratem, jak rozmawia się z ojcem, jak rozmawia się z Miłością»[5].
Pewne gesty pomagają nam również okazywać cześć ciałem. Jednym z nich jest „przyklęknięcie, które wykonuje się przez zgięcie prawego kolana aż do ziemi, oznacza uwielbienie. Dlatego obowiązuje ono przed Najświętszym Sakramentem”[6]. Benedykt XVI wskazał, że „pokłon przed Najświętszym Sakramentem lub uklęknięcie podczas modlitwy wyraża właśnie postawę adoracji przed Bogiem, także ciałem. Stąd tak ważne jest, aby wykonywać ten gest nie z przyzwyczajenia czy pośpiechu, ale z głęboką świadomością. Kiedy klękamy przed Panem, wyznajemy naszą wiarę w Niego, uznajemy, że On jest jedynym Panem naszego życia”[7].
Dziś może się wydawać, że człowiek zatracił poczucie adoracji, potrzebę cichego uwielbienia. Niemniej jednak papież Franciszek komentuje, że „Eucharystia jest odpowiedzią Boga na najgłębszy głód ludzkiego serca, głód prawdziwego życia: w niej sam Chrystus jest prawdziwie pośród nas, aby nas karmić, pocieszać i podtrzymywać na naszej drodze”[8]. W chlebie eucharystycznym odnajdujemy to, czego ostatecznie szuka nasze serce, ale co może dać tylko Bóg: bezwarunkową miłość, która w pełni zaspokaja nasze pragnienie kochania i bycia kochanym. W adoracji eucharystycznej możemy oprzeć się na piersi Pana, jak umiłowany uczeń, i pozwolić się Mu objąć. Pozostając z nami w Eucharystii, Bóg pokazuje, że „nie jest odległym bytem, który patrzy obojętnie na losy ludzi: na ich pragnienia, walki i niepokoje. To Ojciec, który kocha swoje dzieci do takiego stopnia, że posyła Słowo, Drugą Osobę Trójcy Przenajświętszej, aby wcielając się, umarło za nas i nas odkupiło. To ten sam miłujący Ojciec, który teraz delikatnie pociąga nas do siebie poprzez działanie Ducha Świętego zamieszkującego w naszych sercach”[9].
Pierwsze z nabożeństw
Święty Alfons Liguori zalecał chrześcijanom praktykę nawiedzenia Najświętszego Sakramentu: „Spośród wszystkich nabożeństw, to adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie jest pierwszym, po sakramentach, najdroższym Bogu i najbardziej użytecznym dla nas”[10]. Inni święci również wyróżniali się jako przykłady dusz zakochanych w Panu w Eucharystii. Proboszcz z Ars mawiał, że gdybyśmy wiedzieli, czym jest dobry Jezus w tabernakulum, nie moglibyśmy się od Niego oderwać.
Bliższym w czasie przykładem jest święty Manuel González, biskup, który był znany z krzewienia nabożeństwa eucharystycznego względem opuszczonych tabernakulów, do tego stopnia, że prosił o pochówek obok jednego z nich, „aby moje kości po śmierci, jak mój język i moje pióro za życia, zawsze mówiły do tych, którzy przechodzą obok: Tam jest Jezus! Oto on! Nie zostawiaj go samego!”[11]. Święty Josemaria podjął w jednym z punktów Drogi prośbę biskupa Manuela i skierowaną do kilku kapłanów, którzy właśnie zostali wyświęceni: «„Obchodźcie się z Nim dobrze! Obchodźcie się z Nim dobrze!” – mówił ze łzami w oczach pewien sędziwy biskup do nowych kapłanów, których właśnie wyświęcił. – Panie! Któż mi użyczy donośnego głosu i odpowiedniego autorytetu, bym mógł w ten sam sposób wołać do uszu i serc tylu, tylu chrześcijan!»[12].
Zwyczaj nawiedzenia był również wspierany przez Magisterium ostatnich papieży. Święty Jan XXIII, przywołując pobożność eucharystyczną Proboszcza z Ars, powiedział, że „nic nie może zastąpić cichej i długotrwałej modlitwy przed ołtarzem. Adoracja Jezusa, naszego Boga; dziękczynienie, zadośćuczynienie za nasze winy i za winy ludzi, błaganie w tak wielu powierzonych Mu intencjach, wznoszą (...) ku większej miłości do Boskiego Mistrza”[13]. Święty Jan Paweł II pisze: „jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!”[14].
Święty Josemaría zachęca nas, abyśmy uczynili Eucharystię centrum naszego życia: "Walcz o to, aby Święta Ofiara Ołtarza stała się ośrodkiem i korzeniem twojego życia wewnętrznego, tak żeby cały dzień zamienił się w ciągły akt kultu — przedłużenie Mszy Świętej, w której uczestniczyłeś, i w przygotowanie do następnej — który wyrazi się w aktach strzelistych, w nawiedzaniu Najświętszego Sakramentu, ofiarowywaniu twojej pracy zawodowej i twojego życia rodzinnego…”[15]. I często mówi o potrzebie postrzegania go jako miejsca schronienia, w którym dusza znajduje pocieszenie i siłę. Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu jest w pewnym sensie odzwierciedleniem tego pragnienia: osobistego spotkania z Bogiem pośrodku dnia. Czasem wystarczy zbliżyć się na kilka chwil do tabernakulum – nawet w wyobraźni – by powiedzieć Panu, że Go kochamy i że Mu ufamy.
Założyciel Dzieła pielęgnował to nabożeństwo od młodości. W seminarium duchownym w Saragossie program obejmował krótkie nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu w kościele po obiedzie, w ramach dziękczynienia. Jednak w kaplicy seminarium Przenajświętszy Sakrament nie był na stałe przechowywany aż do 1926 r., z wyjątkiem kilku świąt[16]. W czasie wolnym na rekreację, święty Josemaría wymykał się, aby nawiedzić Przenajświętszy Sakrament z tarasu z widokiem na kościół, co nie pozostało niezauważone i przyciągnęło uwagę reszty jego towarzyszy.
Po wprowadzeniu przez świętego Piusa X nowych przepisów dotyczących częstej Komunii Świętej, praktyka ta była promowana wśród seminarzystów, wraz z większą pobożnością eucharystyczną poza Mszą Świętą. Zachęcano do nawiedzeń by czerpać z nich siłę, krótkich wizyt przy wychodzeniu i wchodzeniu z domu, a nawet towarzyszono Przenajświętszemu Sakramentowi podczas przerw.
W Opus Dei ten wielowiekowy zwyczaj przejawia się w codziennej praktyce składania krótkiej wizyty Najświętszemu Sakramentowi, najlepiej po południu, po posiłku. Wizyta ta polega na odmówieniu trzech modlitw „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario” i „Chwała Ojcu”, a na zakończenie na komunii duchowej. Przed każdą stacją osoba prowadząca modlitwę wypowiada, jako akt wiary i zadośćuczynienia: Adoremus in aeternum Sanctissimum Sacramentum, a wszyscy odpowiadają, powtarzając tę samą aklamację[17]. Oczywiście wierni Opus Dei starają się również odwiedzać Pana w innych porach dnia, nawet jeśli jest to tylko krótka wizyta: wchodząc lub wychodząc z centrum, przechodząc obok kościoła itp.
Mleczarz i wieśniaczka
Święty Josemaría postrzegał tabernakulum jako miejsce, w którym Jezus zawsze na nas czeka, aby nas wysłuchać i nam pomóc, a nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu uważał za uprzywilejowane chwile, w których mógł odpowiedzieć na miłość Pana, okazując Mu naszą wdzięczność za to, że był z nami. Czasem posługiwał się jakimiś anegdotami lub opowieściami, aby inspirowały do przeżywania tego nabożeństwa w naturalny sposób. Jedna z nich to historia człowieka, który przechodząc codziennie obok kościoła, wchodził na chwilę i mówił: „Jezu, to ja, mleczarz Jan”[18]. Te odwiedziny są zaproszeniem do zatrzymania się, wejścia do kościoła lub oratorium, spojrzenia na Jezusa i mówienia do Niego z serca. Co więcej, takie przerwy mogą być czasem, w którym Pan odnawia nasze siły i łagodzi ciężary dnia.
Coś podobnego opowiadała święta Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein, żydowska intelektualistka, która zbliżając się do wiary chrześcijańskiej, zauważyła pewnego dnia, jak do katedry we Frankfurcie weszła z koszykiem na zakupy pewna wieśniaczka, która zatrzymała się na chwilę, by się pomodlić. „Było to dla mnie coś zupełnie nowego.
W synagogach i kościołach protestanckich, w których byłam, wierzący przychodzili na nabożeństwa. Tutaj jednak pewna osoba weszła do opustoszałego kościoła, jakby na prywatną rozmowę. Nie mogłem zapomnieć, o tym co odkryłam”[19].
W szybko zmieniającym się świecie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu jest schronieniem, miejscem, w którym znajdujemy pokój i pocieszenie w Panu. „Dla mnie Tabernakulum zawsze było Betanią, miejscem spokojnym i pogodnym, w którym przebywa Chrystus, gdzie możemy opowiedzieć Mu o swoich kłopotach, o swoich cierpieniach, o swoich nadziejach i radościach z tą samą prostotą i naturalnością, z jaką rozmawiali z Nim Jego przyjaciele, Marta, Maria i Łazarz”[20]. W ten sposób możemy rozwinąć umiejętność słuchania tego, co Bóg chce nam powiedzieć, często poprzez osoby wokół nas. „Pogrążeni w pośpiechu, z tysiącem rzeczy do powiedzenia i zrobienia, nie znajdujemy czasu, by zatrzymać się i wysłuchać tych, którzy do nas mówią (...) Zadajmy sobie pytanie: jak jest u mnie ze słuchaniem? Czy pozwalam, by dotykało mnie życie ludzi, czy umiem poświęcić czas na słuchanie tych, którzy są mi bliscy?”[21].. Odwiedziny Jezusa w tabernakulum są dla Niego okazją, aby uzdrowić nasze zmysły i uwolnić nasze serca od niepokoju wynikającego z pośpiechu.
Podobnie jak w przypadku Jana mleczarza czy tej pani robiącej zakupy we Frankfurcie, nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu nie zawsze wymaga długich modlitw czy wyszukanych ceremonii. Wystarczy być, patrzeć na Niego i pozwolić, by On patrzył na nas. To osobiste spotkanie przemienia nas, ponieważ stawia nas twarzą w twarz
z największą miłością, z Bogiem, który zechciał pozostać z nami w Eucharystii. „Najświętsza Eucharystia wprowadza w życie synów Bożych Boską nowość, powinniśmy więc odpowiedzieć in novitate sensus, odnowieniem całego naszego sposobu postrzegania i całego naszego postępowania. Zostało nam dane nowe źródło energii, potężny korzeń wszczepiony w Pana. Nie możemy powrócić do dawnego zaczynu - my, którzy posiadamy Chleb na teraz i na zawsze”[22].
Zatrzymanie się przed tabernakulum jest czymś więcej niż aktem pobożności: jest wyznaniem wiary. W ciszy świątyni, z dala od zgiełku świata, Jezus zaprasza nas, byśmy w niej odpoczęli. Ten czas spędzony na uwielbieniu nie tylko pomaga nam wzmocnić naszą relację z Bogiem, ale także nas przemienia, czyniąc nas bardziej świadomymi Jego miłości i naszej misji w świecie.
„Jezus pozostał w Hostii Świętej dla nas! Aby być obok nas, aby nas wspierać, aby nami kierować. — A za miłość odpłaca się jedynie miłością. — Jak więc nie mielibyśmy iść codziennie przed Tabernakulum, choćby tylko na parę minut, żeby zanieść Mu nasze pozdrowienie oraz naszą synowską i braterską miłość?”[23]. W Opus Dei ten tysiącletni zwyczaj przybiera formę krótkiej wizyty w kaplicy lub kościele, odmawiania kilku modlitw ustnych i duchowej komunii przed Najświętszym Sakramentem, jako znaku adoracji trynitarnej: „Adoracja trzykroć świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz nadaje pewność naszym błaganiom”[24].
Zwyczaj ten jest również okazją do przypomnienia sobie, że Chrystus jest zawsze blisko, czeka na nas, jest gotów nas słuchać i towarzyszyć nam na każdym kroku. Co więcej, za każdym razem, gdy odwiedzamy Przenajświętszy Sakrament, możemy zabrać ze sobą intencje tych, których kochamy, nasze troski i nasze radości. «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11, 28). Te słowa Jezusa mogą się urzeczywistnić przy każdym nawiedzeniu Najświętszego Sakramentu. Tam, w Jego obecności, odnajdujemy ulgę i pokój, które tylko On może nam dać, i znajdujemy siłę, by iść naprzód i światło, by stawić czoła wyzwaniom każdego dnia.
W Dziele nawiedzenie kończy się zwykle komunią duchową, której święty Josemaría nauczył się od ojca pijara w latach szkolnych. Uważał tę krótką modlitwę za niewyczerpane źródło łask i skuteczny środek do uświadamiania sobie obecności Bożej.
Co więcej, komunia duchowa jest także przygotowaniem do przyjęcia Pana w Hostii Świętej za każdym razem, gdy uczestniczymy we Mszy Świętej. To jest bowiem raison d'être tej wizyty i innych nabożeństw eucharystycznych: przygotowanie, dziękczynienie, pamięć... jednym słowem, urzeczywistnienie Komunii eucharystycznej w świętej ofierze ołtarza. Tak to widzieli i przeżywali święci, podkreślając związek nawiedzenia i komunii duchowej z Komunią sakramentalną.
W czasie zamknięcia spowodowanego niedawną pandemią, z powodu ograniczeń
w możliwości uczestniczenia we Mszach Świętych i ograniczonego dostępu
do Eucharystii, wielu wiernych zwróciło się ku komunii duchowej jako wyrazowi pragnienia i miłości do Eucharystii, pragnienia przyjęcia Jezusa do swoich serc, gdy nie było to możliwe w sposób sakramentalny.
„Maryja bowiem może nas prowadzić ku temu Najświętszemu Sakramentowi, ponieważ jest z nim głęboko związana”[25]. Matka Boża, która nosiła Pana w swoim łonie przez dziewięć miesięcy i przebywała z Nim przez dużą część życia, może nam pomóc dbać o nasze nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, a tym samym kontynuować adorowanie Go wraz ze wszystkimi aniołami.
[1] KKK nr 1379.
[2] Por. ibidem, nr 2628.
[3] Por. ibidem, nr 2097.
[4] Javier Echevarría, List pasterski, 6 października 2004, nr 6.
[5] Kuźnia, 268.
[6] OWMR, nr 274.
[7] Benedykt XVI, Audiencja 27 czerwca 2012r.
[8] Franciszek, Przemówienie, 19 czerwca 2023 r.
[9]To Chrystus przechodzi, 84.
[10] Święty Alfons Liguori, Visitas al Santísimo Sacramento y a María santísima, Obras Asceticas, I, Madryt 1952, str. 964.
[11] Epitafium na grobie świętego Manuela Gonzáleza, kaplica z tabernakulum w katedrze w Palencji.
[12]Droga, 531.
[13] Święty Jan XXIII, Sacerdotii nostri primordia, II.
[14] Święty Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia, nr 25.
[15] Kuźnia, 69.
[16] Por. R. Herrando Prat de la Riba, Los años de seminario de Josemaría Escrivá en Zaragoza, 1920-1925: el Seminario de San Francisco de Paula, Rialp, Madrid 2002, str. 53.
[17] De spiritu (35). W języku polskim osoba prowadząca nawiedzenie zwykle przed każdą stacją mówi: „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament”, a wszyscy odpowiadają: „Teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen”.
[18] A. Vázquez de Prada, Założyciel Opus Dei, I, Rialp, Madrid 1997, str. 501.
[19] E. Stein, Dalla vita di una famiglia ebrea e altri scritti autobiografici, A. Ales Bello-M. Paolinelli (eds.), Città Nuova-OCD, Rome 2007, str. 467-468.
[20] To Chrystus przechodzi, 154.
[21] Franciszek, Anioł Pański, 5 września 2021r.
[22]To Chrystus przechodzi, 155.
[23]Bruzda, 686.
[24] KKK, 2628.
[25]Ecclesia de Eucharistia, nr 53.