SZEŚĆ DNI PO ZAPOWIEDZI swojej śmierci i zmartwychwstania Pan zabrał ze sobą Piotra, Jakuba i Jana „i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,1-2). Przed Męką „Jezus objawia Apostołom swoją chwałę, aby mieli siłę stawić czoło skandalowi krzyża i zrozumieli, że aby dojść do Królestwa Niebieskiego trzeba przejść przez wiele cierpień”[1]. Wydarzenie Przemienienia Pańskiego jest zatem przesłaniem nadziei na trudne chwile krzyża. Cierpienia, oraz małe i duże przeciwności dnia codziennego są bramą, która prowadzi nas do udziału w chwale Pana: „Jezu, patrzeć na Ciebie i rozmawiać z Tobą! Trwać w kontemplacji, zdumiewając się bezmiarem Twojego Piękna. I nigdy, przenigdy nie przerywać tej kontemplacji!”[2].
Życie jest drogą ku niebu. Pan objawił apostołom, że na tej drodze cierpienie nie jest jedynie nieuniknionym przystankiem czy gorzkim podatkiem, który trzeba zapłacić wbrew własnej woli, ale że sam Jezus wziął krzyż na swoje ramiona i poniósł go z miłości. Oddał życie, bo tego chciał. Pokazuje nam w ten sposób, że prawdziwym złem nie jest doświadczenie trudności, lecz myślenie, że musimy przejść przez nie sami albo że możemy żyć tak, jakby krzyż nie istniał. „Czyż nie jest prawdą, że kiedy przestajesz bać się Krzyża, tego, co ludzie nazywają krzyżem, kiedy przysposobisz swoją wolę, by zaakceptować wolę Bożą, jesteś szczęśliwy i nikną wszelkie troski, cierpienia fizyczne czy duchowe?”[3]. Nadzieja oglądania Jezusa w Jego chwale, jak w dniu Przemienienia, napełni nas siłą, by dostrzegać odbicie Jego oblicza w codziennych trudnościach.
PIOTR, WIDZĄC WSPANIAŁOŚĆ Przemienienia Pańskiego, skierował do Jezusa pełne wzruszenia słowa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza” (Mt 17,4). Apostoł doświadczył przedsmaku raju, szczęścia, które znacznie przewyższało wszelkie jego oczekiwania i dotychczasowe doświadczenia. Dlatego, jak każdy z nas, zapewne chciał, by ten moment trwał wiecznie, aby nie przemijał tak szybko, jak wiele innych radosnych chwil. Ale Chrystus na to nie pozwolił. Nie objawił mu niebiańskiej chwały po to, by uciekł od rzeczywistości, ale aby miał światło i przewodnika podczas mrocznych dni Męki Pańskiej. „Piękno Jezusa nie wyobcowuje uczniów z rzeczywistości życia, ale daje im siłę do podążania za Nim aż do Jerozolimy, aż po krzyż. Piękno Chrystusa nie jest alienujące, zawsze prowadzi cię naprzód, nie pozwala ci się ukrywać”[4].
Również my możemy doświadczać na ziemi pewnych przedsmaków raju, chwil, w których szczególnie silnie odczuwamy obecność Jezusa, zwłaszcza w osobach, które kochamy. W życiu modlitwy bywają okresy głębszej radości. W miłości małżeńskiej, w rodzinie, w prawdziwej przyjaźni lub w zapale do czynienia dobra — możemy kosztować zapowiedzi tego, co Bóg nam obiecał. To naturalne, że jak Piotr chcielibyśmy, aby taki stan trwał jak najdłużej. Jednak Pan pozwala nam doświadczać tych przedsmaków nieba nie po to, abyśmy je zatrzymali za wszelką cenę, ale aby nas pociągnąć ku Niemu. Pamięć o tych chwilach rozświetli dni ciemności i poprowadzi ku szczęściu o wiele większemu niż to z góry Tabor — ku chwale życia wiecznego. „W niebie czeka na ciebie wielka miłość, bez zdrady, bez rozczarowania: cała miłość, całe piękno, cała wielkość, cała wiedza…! I bez przesytu: nasyci cię, choć jeszcze będziesz pragnąć”[5].
NIEKTÓRE Z NAJWAŻNIEJSZYCH OBJAWIEŃ Boga miały miejsce na szczycie góry. Można to zaobserwować w takich wydarzeniach, jak przymierze zawarte z Abrahamem na górze Moria lub przekazanie Mojżeszowi tablic Prawa na Synaju. Sama śmierć Jezusa miała miejsce również na innej górze, Kalwarii. Także w opisie Przemienienia Pańskiego ewangelista podkreśla, że apostołowie musieli wspiąć się na górę Tabor (por. Mt 17,1). To wstąpienie na górę zachęca nas do „refleksji nad znaczeniem oderwania się od rzeczy tego świata, aby podjąć pielgrzymowanie ku temu, co w górze i aby kontemplować Jezusa. Idzie o przygotowanie do uważnego i modlitewnego słuchania Chrystusa, umiłowanego Syna Ojca, poszukując chwil zażyłości w modlitwie, które pozwalają na posłuszne i radosne przyjęcie słowa Bożego”[6].
W czasie odpoczynku mamy okazję oderwać się od codziennego rytmu życia i wsłuchać się w głos Jezusa. Z odnowionym ciałem i duchem możemy pogłębiać naszą relację z Bogiem i innymi ludźmi: modlić się w większym spokoju i ciszy, czytać Ewangelię, spędzać więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi... Następnie możemy zejść z góry „obdarzeni mocą Ducha Bożego, aby postanowić o nowych krokach autentycznego nawrócenia, a także nieustannie dawać świadectwo miłości, jako prawa życia powszedniego. Przemienieni obecnością Chrystusa i żarem Jego słowa, staniemy się konkretnym znakiem ożywiającej miłości Boga dla naszych braci”[7].
Święty Josemaría uważał, że prawdziwy odpoczynek nie jest ucieczką ani czasem poświęconym wyłącznie rozrywce, ale oderwaniem się od codzienności, „oznacza gromadzenie: zbieranie sił, rozwijanie ideałów, robienie planów… Jednym słowem: zmianę zajęcia, aby powrócić potem — z nowym zapałem — do zwykłych zadań”[8]. Prośmy Maryję, aby pomogła nam przeżywać te momenty odpoczynku – czy to dłuższe, czy też krótkie w ciągu dnia – z pragnieniem kontemplowania Jezusa, tak jak uczynili to apostołowie podczas Przemienienia.
[1] Benedykt XVI, Anioł Pański, 17-II-2008.
[2] Św. Josemaría, Różaniec Święty, IV tajemnica światła.
[3] Św. Josemaría, Droga Krzyżowa, II stacja.
[4] Franciszek, Anioł Pański, 5-III-2023.
[5] Św. Josemaría, Kuźnia, 995.
[6] Franciszek, Anioł Pański, 6-VIII-2017.
[7] Tamże.
[8] Św. Josemaría, Bruzda, 514.

