- Wrażliwość na potrzeby innych;
- Otworzyć się na miłosierdzie Boże;
- Większa wrażliwość na cierpienie.
„ŻYŁ PEWIEN CZŁOWIEK bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił” (Łk 16,19). Tak zaczyna się przypowieść o Bogaczu i ubogim Łazarzu. Pierwszy cieszył się wystawnym życiem, podczas gdy u bram jego domu leżał człowiek okryty ranami, marzący o tym, by najeść się resztkami spadającymi ze stołu bogacza. Jego sytuacja była tak dramatyczna, że nie miał siły odpędzać psów, które lizały jego rany.
W opowiadaniu Jezusa uderza ślepota bogacza. Wielokrotnie musiał widzieć Łazarza drzemiącego przed bramą swojego domu; być może niekiedy odsuwał go z pogardą, aby jego goście mogli wejść. Ale nigdy nie zatrzymał się, by naprawdę na niego spojrzeć. Nie chciał tracić czasu na kogoś, kto nie mógł mu dostarczyć żadnej korzyści. „Łazarz leżący u bramy jest dla bogacza żywym przypomnieniem, by pamiętać o Bogu, ale bogacz nie przyjmuje tego przypomnienia”[1]. Tak zanurzony był we własnej wygodzie i egoizmie, że nie zauważył, iż w tym ubogim człowieku kryła się brama jego wyzwolenia. A to, co spotkało bogacza, może zdarzyć się także każdemu z nas. Gdyby pozwolił Łazarzowi wejść do swojego życia, dzieląc się przynajmniej swoim czasem, byłby lepiej przygotowany, by spotkać się z Panem, bo często Boże bogactwo objawia się w ludzkim ubóstwie.
Jezus zachęca nas, abyśmy dostrzegali potrzeby ludzi wokół nas, abyśmy byli bardziej wrażliwi na nasze otoczenie. Kiedy żyjemy z Chrystusem, mniej martwimy się własnymi problemami, a coraz większe znaczenie nabiera zdrowa troska o najbardziej potrzebujących. Dlatego św. Josemaría mógł napisać: „Ubodzy — mówił pewien nasz przyjaciel — są moją najlepszą lekturą duchową i główną intencją moich modlitw. Bolą mnie oni i boli mnie wraz z nimi Chrystus. A ponieważ mnie to boli, wiem, że kocham Jego i że kocham ich”[2].
ZNACZENIE PRZYPOWIEŚCI JEZUSA o bogaczu i biedaku objawia się szczególnie w drugiej części. Pan opowiada nam, że po pewnym czasie obaj umierają. Jednak podczas gdy ubogi Łazarz, przyzwyczajony do życia w głodzie i niedostatku, zostaje zabrany przez aniołów na łono Abrahama, bogacz trafia do piekła i cierpi niewyobrażalne męki. I dopiero wtedy, gdy dzieli ich nieprzekraczalna przepaść, bogacz w końcu zwraca uwagę na Łazarza. „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu” (Łk 16, 24) – błaga. Przyzwyczajony do życia pełnego przyjemności, nawet po śmierci nadal postrzegał innych jako zwykłe narzędzia służące zaspokojeniu jego własnych potrzeb.
Oziębłość bogatego Epulona wobec innych ostatecznie decyduje o jego wiecznym losie. Ponieważ nie potrafił okazać miłosierdzia wobec potrzeb bliźniego, nie potrafił też otworzyć się na miłosierdzie Boże – jedyną drogę, która prowadzi nas prosto do nieba. „Przypowieść wyraźnie ostrzega: miłosierdzie Boga wobec nas jest związane z naszym miłosierdziem wobec bliźniego; kiedy go brakuje, także miłosierdzie Boże nie znajduje miejsca w naszym zamkniętym sercu, nie może do niego wejść”[3]. Każde doświadczenie Bożego miłosierdzia jest w gruncie rzeczy zaproszeniem, byśmy i my troszczyli się o tych, którzy potrzebują naszej współczującej uwagi. W swojej przypowieści Jezus przypomina nam: tylko jeśli przemienimy nasze miasta w miejsca bardziej pełne współczucia, zbudujemy „Boże drogi na ziemi”[4].
„CHRZEŚCIJAŃSKA TROSKA o innych – przypomina prałat Opus Dei – rodzi się z naszego zjednoczenia z Chrystusem i utożsamienia się z misją, do której On nas powołał”[5]. Podczas modlitwy kształtujemy nasze uczucia na wzór uczuć Jezusa. Kontemplując Go w prostocie Eucharystii albo doświadczając Jego obecności w głębi duszy, stopniowo odkrywamy mądrość zawartą w słowach św. Pawła: „Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim” (2 Kor 8, 9). I my poczujemy potrzebę dzielenia się naszymi małymi bogactwami z tymi, którzy są w największej potrzebie.
„Jesteśmy dla tłumu: nigdy nie pozostajemy zamknięci przed światem, żyjemy zwróceni ku ludziom i nosimy w sercu te słowa Jezusa Chrystusa, naszego Pana: „Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść”[6]. Chrześcijanin nie pozostaje obojętny na cierpienie świata; przeciwnie, wiedząc, że jest dzieckiem Bożym, wie też, że jest dziedzicem świata – także jego trudności. Dlatego możemy prosić Jezusa, by dał nam serce na Jego miarę, „aby mogły się w nim zmieścić wszystkie potrzeby, bóle i cierpienia mężczyzn i kobiet naszych czasów, zwłaszcza tych najsłabszych”[7].
Maryja zawsze uważała się za ubogą w oczach Boga dlatego potrafiła nieustannie dostrzegać ślady Jego działania. To Boże bogactwo pozwoliło jej dostrzec również ubóstwo otaczających ją osób, czyli ich potrzeby. Prośmy Ją więc, aby uczyniła nas bardziej wrażliwymi na ludzi, którzy są blisko nas, pamiętając, że właśnie w nich możemy odnaleźć niebo.
[1] Franciszek, Audiencja, 18-V-2016.
[2] Św. Josemaría, Bruzda, nr 827.
[3] Franciszek, Audiencja, 18-V-2016.
[4] Św. Josemaría, Przyjaciele Boga, nr 314.
[5] Ks. Prał. Fernando Ocáriz, List duszpasterski, 1-XI-2019, nr 10.
[6] Św. Josemaría, List 24, nr 23.
[7] Ks. Prał. Fernando Ocáriz, List duszpasterski, 14-II-2017, nr 31.

