„CHLUBIMY się krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa. W Nim jest nasze zbawienie, życie i zmartwychwstanie, przez Niego jesteśmy zbawieni i oswobodzeni”[1]. Kościół przytacza te słowa świętego Pawła w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Dziś ze szczególnym nabożeństwem możemy spoglądać na te ramiona krzyża, które choć przed wiekami mówiły o śmierci, dziś przemawiają do nas o życiu i wolności. Dla chrześcijan Krzyż Pański nie jest tragedią, ale źródłem zbawienia.
Zakochani ze szczególnym sentymentem traktują miejsca lub przedmioty związane z ukochaną osobą: miejsce, w którym się poznali, zdjęcie upamiętniające wyjątkową chwilę, prezent, któremu towarzyszyło wyznanie miłości... Wszystko to ma szczególną wartość. Krzyż jest miejscem, w którym Jezus przyszedł, aby z największą miłością spotkać się ze zbłąkaną ludzkością. Tam Syn Boży jednoczy się ze wszystkimi ludźmi, zwłaszcza tymi, którzy cierpią i tymi, którzy pozornie stracili wszelką nadzieję. Krzyż przypomina nam o tej szczególnej relacji Chrystusa z każdą osobą, która jest otwarta na Jego pocieszenie i przebaczenie.
Podczas wędrówki przez pustynię lud Izraela spoglądał na miedzianego węża umieszczonego na palu, aby wyzdrowieć (por. Lb 21,4-9). Jezus oznajmia Nikodemowi, że w czasach mesjańskich tak, „jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,14-15). Gdy spoglądamy na krzyż, przypominamy sobie wszystko, co Chrystus dla nas uczynił, począwszy od ofiary, która pozwoliła nam otrzymać nowe życie.
ZROZUMIENIE prawdziwego znaczenia Krzyża nie jest łatwe. Św. Piotr szczerze kochał Pana, ale początkowo nie rozumiał, co oznacza zapowiedź Jego Męki, a Jezus musiał go upomnieć, gdy próbował odwieść go od zamiaru oddania życia (por. Mt 16,21-23). Jednak wiele lat później apostoł pojął to znaczenie pełniej, do tego stopnia, że również był gotów umrzeć na drzewie.
Św. Josemaría zachęcał nas, abyśmy odkryli w Krzyżu wezwanie do utożsamienia się z Chrystusem; to znaczy, abyśmy nie widzieli w drzewie krzyża jedynie wspomnienia wydarzenia z przeszłości, ale byśmy odkryli, że jest to wydarzenie żywe, wciąż obecne w naszym życiu. „Pytasz mnie: Dlaczego ten drewniany krzyż? – Więc przepiszę ci słowa pewnego listu: Gdy podnoszę oczy znad mikroskopu, mój wzrok pada na czarny, pusty krzyż. Ten krzyż bez Ukrzyżowanego– to symbol. (...) Bo ten samotny krzyż prosi o ramiona, które by go niosły”[2].
Dla niektórych Krzyż jest niemy, wydaje się zapowiadać jedynie ból. Dla chrześcijan jest jednak zaproszeniem do szczodrości, do zjednoczenia się z Jezusem, który czeka na nas, aby ofiarować nam tę samą zdolność, żeby żyć zawsze z miłością i nie dopuszczać konsekwencji grzechu. Na Krzyżu Pan naprawia zranioną naturę człowieka: w obliczu największej niesprawiedliwości Jezus nie pozwala, aby w Jego ludzkim sercu zrodziła się uraza, nieposłuszeństwo, nienawiść itp. Tylko ktoś obdarzony Bożą mocą mógłby to uczynić. Chrystus ukrzyżowany na nowo stwarza człowieka i to nowe życie zostaje nam dane w sakramentach. Dlatego w dźwiganiu Krzyża nie chodzi tylko o „znoszenie codziennych udręk, lecz o to, by brać na własne barki z wiarą i odpowiedzialnością tę część trudu, tę część cierpienia, której wymaga walka ze złem (...) Tak więc trud “wzięcia krzyża” staje się uczestniczeniem z Chrystusem w zbawianiu świata”[3].
„DLA CHRZEŚCIJANINA podwyższenie krzyża oznacza, że bierze udział w całej bezwarunkowej miłości Boga do człowieka”[4]. Przyjęcie krzyża jest aktem wiary, który sprawia, że pragniemy żyć jedynie miłością, którą ofiaruje nam Chrystus. Dlatego św. Jan Chryzostom przypomina nam, że krzyż towarzyszy życiu chrześcijańskiemu i jest źródłem radości: „Niech więc nikt nie wstydzi się świętych symboli naszego zbawienia, sumy wszelkiego dobra, tego, czemu zawdzięczamy nasze życie i byt”[5].
Pan nadal pociąga za sobą rzesze mężczyzn i kobiet z Krzyża: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,32). Łatwo wyobrazić sobie żarliwość i przekonanie, z jakimi Jezus wypowiadał te słowa, przygotowując się do chwili, w której miał oddać swoje życie. Krzyż jest dla Niego momentem ostatecznego triumfu, sposobem na podbicie serc, które tak bardzo kocha. To tron, z którego króluje i który symbolizuje „zwycięstwo miłości nad nienawiścią, przebaczenia nad zemstą, służby nad dominacją, pokory nad pychą, jedności nad podziałami”[6].
Możemy zwrócić się do Matki Bożej, która stała u stóp Krzyża, towarzysząc swojemu Synowi. „Wzywaj Serca Najświętszej Maryi Panny z pragnieniem i decyzją zjednoczenia się z Jej boleścią, by zadośćuczynić za swoje grzechy i grzechy ludzi wszystkich czasów - radził św. Josemaría - I proś Ją — dla każdej duszy — aby ta Jej boleść wzmagała w nas wstręt do grzechu i abyśmy potrafili miłować — w duchu przebłagania — codzienne przeciwności fizyczne lub moralne”[7].
[1] Mszał Rzymski, 14 września – Podwyższenie Krzyża Świętego, Antyfona na wejście (por. Ga 6,14).
[2] Św. Josemaría, Droga, 277.
[3] Franciszek, Anioł Pański, 30-VIII-2020.
[4] Benedykt XVI, Przemówienie, 14-IX-2012.
[5] Św. Jan Chryzostom, Komentarz do Ewangelii Mateusza, hom. 54, 4-5.
[6] Benedykt XVI, Przemówienie, 14-IX-2012.
[7] Św. Josemaría, Bruzda, 258.