Jak to się stało, że kapłan z Francji został estońskim biskupem?
Po odzyskaniu przez Estonię niepodległości w 1991 r. tutejsi katolicy podlegali nuncjuszowi apostolskiemu dla krajów bałtyckich, który przebywał w Wilnie. Szukano księdza, który by mógł przyjechać do Estonii i zostać administratorem apostolskim (diecezja została utworzona dopiero rok temu, wcześniej istniała tu administratura apostolska). Nie znaleziono nikogo w Niemczech i wtedy propozycja trafiła do mnie, kapłana prałatury Opus Dei. Niewiele wiedziałem wówczas o Estonii. Już pół roku później byłem w Tallinie.
Estończycy to ludzie Północy, w pierwszym kontakcie są chłodni, potem jednak bardzo wierni w przyjaźni. Cieszę się z mojej posługi w tym kraju i będę tu, dopóki Kościół będzie tego potrzebował. W Tallinie jest zimniej niż
we Francji, ale to nie Syberia. Poza tym Tallin jest pięknym miastem. Wspólnota katolicka liczy niewielu wiernych, ale widać zainteresowanie katolicyzmem w społeczeństwie.
Od 20 lat jestem obywatelem Estonii; w tym celu musiałem się zrzec obywatelstwa francuskiego. Czuję się Estończykiem, choć urodziłem się w południowej Francji.

