Pasja w pasji

Ukazała się książka śp. Marka Gędka. "Chory na raka sam sobie nie poradzi. Z jednej strony ważne jest wsparcie otoczenia, ale chyba jeszcze ważniejsza jest świadomość, że możesz im coś dać".

Rzadki i bardzo agresywny nowotwór zdiagnozowano u niego w 2012 roku. Od lekarza usłyszał wtedy, że zostało mu pół roku życia. Walczył sześć lat. W tym czasie pisał i wydawał książki i atlasy historyczne, wykładał na uczelni, egzaminował.

Zazwyczaj mówimy, że ktoś walczył z rakiem. Marek walczył o to, by każdy dzień jego życia był pełen treści.

Za namową księdza, który go odwiedzał notował różne wydarzenia, swoje refleksje i źródła w oparciu, o które się modlił. Z tych notatek powstała książka „Pasja w pasji, czyli moje (nie)umieranie”. Książka ukazała się w połowie grudnia nakładem Wydawnictwa Wardakowie i jest już do nabycia.

Obszernym wstępem opatrzył ją Paweł Zuchniewicz, którego Marek poprosił o redakcję zapisków.

Przed wykładami przychodził do niego rehabilitant i masował jego zesztywniałe od chemii mięśnie. Zabieg bolał go bardzo, ale dzięki niemu następnego dnia mógł wspiąć się na drugie piętro, gdzie znajdowała się sala wykładowa.

Poczucie obowiązku było u niego tak silne, pragnienie spotkania z czekającymi studentami tak mocne, że gotów był płacić dodatkowym cierpieniem za możliwość przeprowadzenia kolejnego wykładu, choć miał orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy.

Nic dziwnego, że studenci wybrali go „Autorytetem roku”, a niektórzy wręcz prosili, by mogli zwracać się do niego „Panie profesorze” choć miał „tylko” doktorat.

(…) W wywiadzie dla „Niedzieli” mówił:

Choroba powoduje gwałtowne osłabienie ciała. Można to częściowo odbudować różnymi preparatami. Gorzej jest z siłami duchowymi. Gdybym miał szukać ich źródeł w rozumieniu ziemskim, to w pierwszym rzędzie wskazałbym na rodzinę, a następnie na moich studentów. Chory na raka sam sobie nie poradzi. Z jednej strony ważne jest wsparcie otoczenia, ale chyba jeszcze ważniejsza jest świadomość, że możesz im coś dać. Mam żonę, mam dzieci i chciałbym, żeby ona miała męża, a one ojca. Tak więc rodzina mobilizuje mnie do życia, a studenci do pracy.