Niezłomny Błogosławiony Stefan Wyszyński (cz. 6)

Przez cierpienia ku Bożej chwale.

Prymas Wyszyński odczytujący Milenijny Akt Oddania Maryi, Jasna Góra, 3 maja 1968 (w głębi widoczny kard. Karol Wojtyła)

Niejako w odpowiedzi na Non possumus! Kościoła w Polsce, 25 września 1953 r. w nocy Prymas Polski został aresztowany przez komunistów i wywieziony z Warszawy w nieznanym kierunku. „Dziś uroczystość patrona stolicy, błogosławionego Władysława z Gielniowa – zapisał prymas Wyszyński – wreszcie wszystko się wyjaśniło. Jeden z panów zdjął palto, wyjął z teki list i, otworzywszy, podał papier, zawierający decyzję Rządu. (…) Mam natychmiast być usunięty z miasta. Nie wolno mi będzie sprawować żadnych czynności związanych z zajmowanymi dotychczas stanowiskami. Prosił, abym to przyjął do wiadomości i podpisał. Oświadczyłem, że do wiadomości tego przyjąć nie mogę, gdyż w decyzji nie widzę podstaw prawnych. Przedstawiciele rządu tyle razy prowadzili ze mną rozmowy – i pan Mazur, i pan prezydent Bierut. Jeśli są niezadowoleni z mojego postępowania, znali drogę, na jakiej mogli mi to powiedzieć. Decyzji tej nie mogę poddać się i dobrowolnie tego domu nie opuszczę. (…) Urzędnik nalega, bym przystąpił do zabierania swoich rzeczy. Odpowiadam: nic nie zabieram, ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę. Przyniesiono mi palto i kapelusz. Wziąłem brewiarz i różaniec. Wstąpiłem na chwilę do kaplicy (…). Z progu raz jeszcze spojrzałem na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej wiszący nad wejściem do Sali Papieskiej, raz jeszcze złożyłem protest i wsiadłem do samochodu”.

Prymas został przewieziony do Rywałdu, niedaleko Grudziądza, gdzie przebywał do 12 października 1953 r. „Rozpoczynam więc życie więźnia – relacjonował – słowa tego używać nie można, gdyż otoczenie moje protestuje: to nie jest więzienie… Postanawiam sobie tak urządzić czas, by zostawić jak najmniej swobody myślom dociekliwym. I dlatego po Mszy Świętej rozpocząłem lekturę kilku książek na zmianę, by rozmaitość tematu chroniła od znużenia… Lekturę przerywam odmawianiem godzin kanonicznych, by w ten sposób pracę łączyć z modlitwą”.

Drugi etap uwięzienia trwał od 12 października 1953 r. do 6 października 1954 r. Prymas został przetransportowany do Stoczka koło Lidzbarka Warmińskiego. Tak notował: „Życie tu upływało niezwykle szybko. Porządek dzienny nie uległ zmianom i był zachowany z dokładnością więcej niż zakonną: 05.00 – wstanie; 05.30 – prima i modlitwy poranne; 05.45 – rozmyślanie; 06.15 – Angelus Domini; przygotowanie do Mszy; 06.30 – pierwsza Msza Święta; 07.15 – druga Msza Święta; dziękczynienie; 08.15 – śniadanie; 08.45 – godziny brewiarzowe, cząstka różańca; 09.15 – praca przy książce; 11.15 – nawiedzenie kierownictwa; 13.00 – obiad; adoracja Najświętszego Sakramentu; 13.30 – spacer i czas wolny; 15.00 – nieszpory i cząstka różańca; 15.30 – praca przy książce; 18.15 – matutinum cum laudibus; 19.00 – wieczerzy, lektura niemiecka; 20.00 – różaniec w kaplicy i modlitwy wieczorne; śpiewy kościelne; 20.45 – praca, lektura, spoczynek”.

W dniu uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 1953 r., uwięziony prymas dokonał „Aktu Osobistego Oddania się Matce Bożej”. Od 6 października 1954 r. do 26 października 1955 r. Ksiądz Prymas przebywał w więzieniu w Prudniku Śląskim, niedaleko Głogówka. „Dzieje Narodu niekiedy się powtarzają – wspominał – czytając Potop Sienkiewicza, uświadomiłem sobie właśnie w Prudniku, że trzeba pomyśleć o tej wielkiej dacie. Byłem przecież więziony tak blisko miejsca, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński radzili, jak ratować Polskę z dmętów. (…) Gdy z kolei i mnie powieziono tym samym szlakiem, z Prudnika na południowy wschód, do czwartego miejsca mego odosobnienia, w góry, jechałem z myślą: musi powstać nowy akt Ślubowań odnowionych!”.

Pątnicy z Warszawy przed szczytem jasnogórskim, 14 sierpnia 1963. Władze państwowe nie wyraziły zgody na tę pielgrzymkę

Od 27 października 1955 r. do 28 października 1956 r. Prymas przebywał w więziennej izolacji w Komańczy. Był to szczególny czas modlitwy i skupienia. 26 sierpnia 1956 r. złożył Śluby Jasnogórskie, podczas gdy naród składał je na Jasnej Górze, a potem przeprowadził wielkie akcje: Milenijny Akt Oddania Maryi za Kościół Chrystusowy na świecie i nawiedzenie obrazu Jasnogórskiego w domach Polaków. „Ksiądz Prymas wierzył w zwycięstwo Maryi – wspominała Maria Okońska – w więzieniu napisał «Jasnogórskie Śluby Narodu» – na ich podstawie, po uwolnieniu podjął ogromną akcję odrodzeniem narodu, zwaną «Wielką Nowenną Tysiąclecia»”.

„Kiedy spotkałem go w Komańczy, żeby przywieźć do Warszawy po zwolnieniu z uwięzienia, to mi łzy stanęły w oczach, tak był wymizerowany bardzo. Sutanna na nim wisiała prawie. Tymczasem to on zwrócił się do mnie: nie trać nadziei, bracie kochany, troszkę odpoczniemy i zacznie się życie od początku” – wspominał Stanisław Maciejak, wieloletni kierowca prymasa Wyszyńskiego.

Prymas powrócił z uwięzienia do Warszawy 28 października 1956 r. Był owacyjnie witany. Tak o tym opowiadał: „Pragnąłem od razu jechać z Komańczy do Warszawy przez Jasną Górę, ale odpowiednie czynniki nagliły do pośpiechu, aby wcześniej stanąć w stolicy. I tak się przedziwnie złożyło, że właśnie w dniu Uroczystości Chrystusa Króla stanąłem w mym prymasowskim domu na Miodowej”.

Od 6 maja do 17 czerwca 1957 r. przebywał w Rzymie, gdzie wręczono mu insygnia kardynalskie, ofiarowane przez papieża w 1953 r. Tak to sam relacjonował: „Wdzięczny jestem Polonii rzymskiej, która przybyła tu, by radować się razem z otrzymania przeze mnie kapelusza kardynalskiego. To nie ja jednak go otrzymałem. Otrzymała go Polska – Polonia semper fidelis! Ona to sobie wysłużyła. Ona przez to doznała wzmocnienia. Kapelusz kardynalski to order na piersiach wierzącej Polski”.

www.niezlomnyblogoslawiony.pl