List nr 6 [O misji ewangelizacyjnej Dzieła w służbie Kościoła]

Określany również od swojego początku Sincerus est; datowany na 11 marca 1940 r., wysłany 22 listopada 1966 r., chociaż są również wiadomości o jego wydrukowaniu już w lutym 1963 r.]

1. Duch Opus Dei jest prosty, szczery i autentyczny. Opiera się na Piśmie Świętym, natchnionym przez Boga, który jest nieskończenie prosty i który mówi o Sobie samym, że jest prawdziwym Bogiem[1], że jest prawdomówny[2], że jest samą Prawdą[3].

Chcę wam dzisiaj przypomnieć kilka kwestii dotyczących naszego ducha — prostego i szczerego — i opowiedzieć Wam o kilku jego cechach. Ponieważ Pan, moje Córki i moi Synowie, rozpalając we mnie żywe pragnienie częstego zwracania się do Was sprawia, że rozumiem bardzo dobrze owe piękne słowa, którymi Apostoł Paweł mówił do Galatów: filioli mei, quos iterum parturio donec formetur Christus in vobis[4]; Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje.

Obyście umieli rozważać i wiernie przeżywać wszystko to, co Wam piszę, żeby można było powiedzieć o Was to, co mówiono również o pierwszych chrześcijanach: wszyscy bowiem nauczyli się, co należy czynić; nie tylko się nauczyli, ale także gorliwie wykonywali, i to nie tylko w miastach, na środku rynku, ale także na szczytach gór[5], wszędzie.

2. Duch Dzieła prowadzi nas do głębokiego odczuwania synostwa Bożego: carissimi, nunc filii Dei sumus[6]; Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi. Jest to radosna prawda, która stanowi fundament całego naszego życia duchowego; która napełnia nadzieją naszą wewnętrzną walkę i nasze apostolskie zadania; która uczy nas poznawać naszego Boga Ojca, obcować z nim, miłować Go z ufną prostotą dzieci. Co więcej, właśnie dlatego że jesteśmy dziećmi Bożymi, ta rzeczywistość prowadzi nas również do kontemplowania z miłością i z podziwem tego wszystkiego, co wyszło z rąk Boga Ojca Stwórcy.

Moje Dzieci, świat i wszystkie stworzenia Pana są dobre. Pismo Święte uczy nas, że po zakończeniu cudownego dzieła Stworzenia, po ukończeniu nieba i ziemi z ich wspaniałym orszakiem istot[7]: widział Bóg wszystko co uczynił było bardzo dobre[8].

Tę Boską harmonię Stworzenia zburzył grzech Adama. Jednak Bóg Ojciec, gdy nadeszła pełnia czasów, posłał na świat swojego Jednorodzonego Syna, żeby ów pokój przywrócił, żebyśmy po odkupieniu człowieka z grzechu, adoptionem filiorum reciperemus[9], mogli otrzymać przybrane synostwo i żebyśmy mogli obcować z Bogiem. Aby nowy człowiek i nowy ród dzieci Bożych[10] wyzwolony z nieporządku, był odnowiony w Chrystusie[11], który pojednał wszystko z Bogiem[12].

Do tego, moje Dzieci, zostaliśmy powołani. To ma być nasze apostolskie zadanie, które z własnym charyzmatem i ze szczególną pracą nad sobą wpisuje się cudownie w jedyną w swoim rodzaju misję Chrystusa i Jego Kościoła.

Pan powołuje nas, żebyśmy Go naśladowali jako Jego umiłowane dzieci — estote ergo imitatores Dei, sicut filii carissimi,[13]bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane — z pokorą i żarliwie współpracując w Boskim zamiarze zjednoczenia tego, co jest pęknięte; uratowania tego, co utracone; uporządkowania tego, co człowiek doprowadził do nieładu; doprowadzenia do końca tego, co zbacza z drogi — przywrócenia Boskiej harmonii całego stworzenia.

3. Powtarzam Wam ze świętym Janem: videte qualem caritatem dedit nobis Pater, ut filii Dei nominemur et simus[14]. Nazywamy się i jesteśmy dziećmi Bożymi i braćmi Słowa, które stało się ciałem[15], Jezusa Chrystusa, Tego, o którym powiedziano: in ipso vita erat, et vita erat lux[16], W Nim było życie, a życie było światłością ludzi.

Dzieci światłości, bracia światłości — tym jesteśmy. Jesteśmy nosicielami jedynego płomienia zdolnego rozświetlić ziemskie drogi dusz; jedynego blasku, w którym nie będzie nigdy miejsca dla ciemności, mroku ani cienia[17]*.

Et lux in tenebris lucet, et tenebrae eam non comprehenderunt[18]; a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pan nadal obficie daje światło ludziom; światłość, która jest życiem i żarem miłosierdzia, dlatego że On jest miłością i zmiłowaniem[19] i posługuje się nami jak pochodniami, żeby te światła oświetlały dusze i były dla wszystkich źródłem życia po zapaleniu i napełnieniu naszego życia ogniem Boskiego oświecenia[20].

Moje Córki i moi Synowie, to od nas częściowo zależy, aby wiele dusz nie pozostawało już w ciemnościach, ale by kroczyły ścieżkami prowadzącymi do życia wiecznego. Dlatego oglądając tę piękną wizję, którą możemy dostrzec przez powołanie, którym Pan nas obdarował bez naszych zasług, przychodzą mi na pamięć owe słowa, również Apostoła Jana, które warto powtarzać tak wielu ludziom: oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, by nasza radość była pełna[21].

4. Powinniśmy często dziękować za to cudowne powołanie, które otrzymaliśmy od Boga, z rzeczywistą i głęboką wdzięcznością, ściśle złączoną z pokorą, która musi być w duszy każdego człowieka pierwszym owocem owego światła udzielonego przez nieskończone miłosierdzie Pana: quid autem habes quod non accepisti?[22]; cóż masz, czego byś nie otrzymał?

Jednak nie tylko to: si dixerimus quoniam peccatum non habemus, ipsi non seducimus, et veritas in nobis non est[23]; Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli natomiast jesteśmy pokorni, jeżeli jesteśmy prawdomówni, własne nędze ludzkiej słabości i trudności, które dostrzeżemy, nie będą nigdy przeszkodą, żeby światło i miłość Boga zamieszkały w nas. Tylko w ten sposób będziemy postępować jak wierni synowie światłości — adresaci nieustającego miłosierdzia Boga i skuteczne narzędzia Jego woli.

Wtedy owa pokora rozbudzi w naszej duszy wielką ufność i będzie rozprzestrzeniać się wokół nas: mamy Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata.[24].

Potrzeba nam pokory i ufności, moje Dzieci, żebyśmy mogli kierować spojrzenie na drogę, którą wskazał nam Bóg, żebyśmy mogli właściwie Go rozumieć i żebyśmy wiernie za Nim podążali. Taka wierność — uległa, pełna oddania — utwierdzi nas w pewności, że naprawdę odnaleźliśmy Jezusa Chrystus, że z Nim spełniamy wolę Ojca, że to nasza prawdziwa synowska odpowiedź na otrzymane powołanie.

I słyszymy owe słowa Pawła: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość[25] tej tajemnicy. Poznamy we wszystkich jej wymiarach, czym jest życie z Chrystusem.

5. Nie zapominajcie, że jedność życia, której żąda wezwanie do Dzieła Bożego, wymaga wiele ducha ofiary i wielkiego poświęcenia. Jesteśmy na Bożej drodze, na której idziemy śladami Jezusa Chrystusa, niosąc nasz własny krzyż, Święty Krzyż! I Bóg, nasz Pan, oczekuje, żebyśmy wciąż dokładali starań, żebyśmy czuli się bardzo szczęśliwi, współpracując ofiarnie, aby Dzieło to było realizowane.

W ten sposób zdołamy zagospodarować wiele Bożych pól, na które nie padły jeszcze ziarna zbawienia. Pokonamy liczne opory tych, którzy sprzeciwiają się Jezusowi Chrystusowi i Jego Kościołowi — czasami również opór pewnych osób, które nazywają się przyjaciółmi Chrystusa i Kościoła, a które przeszkadzają wolności dzieci Bożych i realizacji Bożego Królestwa miłości, sprawiedliwości i pokoju. Ożywiajmy uczciwą i odpowiedzialną pracą każdego z nas rozmaite ludzkie instytucje i chrześcijańskie środowiska, które borykają się z problemami.

Tak, moje Dzieci, zapewniam Was, że przyczynimy się wtedy do oświecania pracy i życia ludzi Bożym blaskiem, który Pan zechciał umieścić w naszych duszach. Nie zapominajcie jednak, że kto twierdzi, że w Nim trwa,
powinien również sam postępować tak, jak On postępował
.[26]: drogą, która prowadzi zawsze do zwycięstwa, przechodząc jednak również przez ofiarę.

6. Nie jest moim celem dokonywanie w tym liście szczegółowego wykładu głównych wymogów naszego powołania. Niemniej jednak, jako że dałem się ponieść św. Janowi, żeby mówić Wam o potrzebie ofiary w pełnieniu woli Ojca, pozwólcie, że przypomnę Wam teraz nauczanie, które sam Apostoł głosił pierwszym chrześcijanom, pragnącym również poznać obowiązki swojego chrześcijańskiego powołania.

Jest to nauczanie, które zawiera całą autentyczną i odwieczną aktualność Ewangelii, która stała się — za szczególną łaską Boga — widoczna naszym oczom, na mocy światła, które daje nam głębokie poczucie synostwa Bożego: Umiłowani, nie piszę do was o nowym przykazaniu, ale o przykazaniu istniejącym od dawna, które mieliście od samego początku; tym dawnym przykazaniem jest nauka, którąście słyszeli. A jednak piszę wam o nowym przykazaniu, które prawdziwe jest w Nim i w nas, ponieważ ciemności ustępują, a świeci już prawdziwa światłość. Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Kto zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy.[27].

Moje Dzieci, nasza droga jest drogą miłości. Miłości do Boga, naszego Ojca, a także szczerej, stałej i wrażliwej miłości braterskiej. Zawsze i we wszystkim powinniście żyć miłością, dlatego że również miłość naszego Ojca niebieskiego nieustannie rozlewa się w naszych sercach[28]. Zjednoczeni w miłości Boga, consummati in unum[29], żyjąc mandatum novum[30] Pana będziemy światłością i ciepłem Boga pośród ludzi, mocni jak warowne miasto: frater qui adiuvatur a fratre quasi civitas firma[31], brat, który bywa wspomagany od brata, jako miasto mocne.

7. Nie chcę się zatrzymywać, żeby omawiać Wam cuda nadprzyrodzonej miłości i prawdziwej ludzkiej wrażliwości, którą z taką delikatnością przeżywacie od początku Dzieła. Nie brakuje dusz, które odkryły Ewangelię w tym cieple naszego chrześcijańskiego domu, gdzie nikt nie może czuć się sam, gdzie nikt nie może cierpieć smutku obojętności.

Nie mogę jednak zaprzestać uświadamiania Wam zdecydowanie, że ta miłość Chrystusa, która nas przynagla — caritas enim Christi urget nos[32] — żąda od nas wielkiej miłości, bez ograniczeń, służąc[33] wszystkim ludziom: każdego narodu, języka, religii lub rasy — bez czynienia rozróżnień (zgodnie z porządkiem miłości) w zależności od względów osobistych, czasowych lub partykularnych, ponieważ nasze cele są wyłącznie nadprzyrodzone — dlatego, że Jezus Chrystus umarł za wszystkich, żeby wszyscy mogli stać się dziećmi Bożymi i naszymi braćmi.

W ten sposób pokażemy, że Kościół Święty — pracując samemu i ucząc innych pracować po bratersku, wiernie, ramię w ramię ze wszystkimi ludźmi — jest rzeczywistością, która żyje szczególnie przez Jego świętych, których nigdy nie brakuje w każdej części tego Mistycznego Ciała.

Szczera miłość do wszystkich ludzi — konieczny przejaw naszej miłości do Boga[34] — a także miłość do świata, w którym zamieszkujemy, do wszystkich szlachetnych rzeczy na ziemi są również przedmiotem miłości Boga[35]. Zapomnijcie zatem o Waszej małości i Waszej nędzy, moje Córki i moi Synowie, i zwróćcie oczy i serce na tę obfitą rzekę żywych wód, jaką jest Dzieło, które próbuje skutecznie przyczyniać się do tego, żeby ludzkość napełniła się miłością, radością i pokojem.

8. Jako że synostwo Boże — jak Wam wcześniej przypomniałem — jest pewnym fundamentem naszego życia duchowego, starajcie się często rozważać następujące słowa św. Pawła: Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale.[36]

Są to słowa, które krótko opisują, jakie ma być nasze obcowanie z Bogiem Ojcem, w jedności z Jego Synem i z Duchem Uświęcicielem, wobec oczekującego nas Bożego dziedzictwa, jeżeli będziemy wierni zadaniu apostolskiemu, które na tej ziemi — przez nasze powołanie — nam przypada.

Postula a me, et dabo tibi gentes haereditatem tuam, et possessionem tuam terminos terrae[37]; Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w dziedzictwo i w Twoje posiadanie krańce ziemi. Dlatego mamy prawo i obowiązek wnosić nauczanie Jezusa Chrystusa we wszystkie dziedziny życia ludzkiego, wprowadzając wszędzie ducha Pańskiego i uświęcając wszystkie zadania na świecie.

Mamy prawo i obowiązek zbliżać do Boga wszystko to, co jest stworzeniem Boga, dziełem Jego Stworzenia, nigdy nie naruszając wymogów naturalnego porządku, dlatego że — mówi św. Paweł — czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus - Boga.[38]

9. Synowie światłości — powiedzieliśmy już — macie być światłem świata. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze… Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie[39]. Światłem świata, moje Dzieci, żyjąc na ziemi, która jest naturalnym środowiskiem naszego życia; uczestnicząc we wszystkich zadaniach, we wszystkich szlachetnych zajęciach ludzi; pracując u ich boku w powierzonych, właściwych każdemu zadaniach, realizując nasze prawa i spełniając nasze obowiązki, które są tymi samymi prawami i tymi samymi obowiązkami, jakie mają inni — równi nam — obywatele społeczeństwa, w którym żyjemy. Zawsze jednak mamy być wolni od wszelkiego przywiązania, które może osłabić pełne miłości pełnienie woli Bożej.

Dlatego nieustannie poszukujemy — pośród naszych codziennych świeckich zajęć — żywego kontaktu i jedności z Jezusem Chrystusem w taki sposób, żeby ogień, który Pan rozpalił w naszych duszach, nigdy nie zagasł ani nie osłabł. On musi być prawdziwy, aby ci którzy nas otaczają widzieli, że jesteśmy światłem Boga, które oświeca świat.

10. W związku z tym nasze życie jest Boskim zadaniem — które pragnę porównać do cywilnej umowy o pracę (kiedyś Wam to wyjaśnię) — które pomaga nam żyć nie ślubami zakonników, ale chrześcijańskimi cnotami, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego - życie wieczne[40] *.

Chrześcijanin, który wie, że jest wolny, z radością traci wolność z miłości do Jezusa Chrystusa, żeby stać się sługą swoich braci — innych ludzi. Jesteśmy przekonani, że nasze pełne miłości zaangażowanie Bogu i służbie Jego Kościołowi to nie ubranie, które się zakłada lub zdejmuje, ale dlatego że obejmuje całe nasze życie i naszą wolę — z łaską Pana — która towarzyszy nam zawsze. Nie powinniśmy pojawiać się wśród ludzi jak jakieś egzotyczne dziwadła, jak biały słoń czy inne rzadkie stworzenie, odpychające albo cudowne, które obwozi się w wielkiej klatce, wzbudzając w tych, którzy na nie patrzą, uczucia ciekawości, podziwu lub goryczy.

Jesteśmy równi innym współobywatelom. Dlatego musimy zawsze żyć na ulicy, wychodzić na ulicę albo przynajmniej wychylać się przez okno. Mamy obowiązek rozpływać się, rozpuszczać się w tłumie jak sól Chrystusa dla przyprawienia społeczeństwa. W ten sposób, bez jakiegokolwiek rozróżnienia - ponieważ nasz szczególny duch na to nie pozwala — tożsami w szlachetnych zadaniach świata z naszymi krewnymi, naszymi przyjaciółmi, naszymi kolegami, ukażemy ludziom, że nie mogą żyć tylko tym, co przejściowe, gdyż w ten sposób nie będą szczęśliwi. Sprawiajmy, żeby inni wznosili serce i umysł do nieba, a wówczas poczują tę bogatą świadomość, wywyższenia ludzkiej natury nad pozostały świat stworzony.

Powinniśmy być rozpalonym światłem i ogniem — owym ogniem, który zawsze będzie płonął na ołtarzu[41] — żeby przybliżać ludzi do Boga, w zależności od okoliczności, odpowiadając na wezwanie Jezusa Chrystusa: venite ad me omnes[42], przyjdźcie do Mnie wszyscy; albo żeby nieść Boga ludziom, słuchając Pana, który mówi: ecce sto ad ostium et pulso[43], oto stoję u drzwi i kołaczę.

Prawdziwie gorliwy chrześcijanin powinien znajdować się pośrodku tych dwóch postaw, z pogodą i rozwagą. Pan bowiem mówi: ecce venio cito et merces mea mecum est[44], Oto przychodzę rychło, a zapłata moja ze mną jest, abym oddał każdemu według uczynków jego. Mówi również przez św. Mateusza, że dusze muszą zdobywać Go siłą[45].

Wystarczy, że przypomnimy sobie ten cudowny fragment po Zmartwychwstaniu: Pan przyłącza się w drodze z owymi uczniami, którzy są smutni i wahają się w wierze i kiedy odkrył przed nimi sens Pism, a po dotarciu do Emaus, jakby zniknął. Kleofas i jego towarzysz zwracają się do Niego z prośbą w sposób, który ma w sobie coś pełnego Boskiej i ludzkiej czułości: mane nobiscum, quoniam advesperascit, et inclinata est iam dies[46]; Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił.

11. Jeżeli Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu, to stało się to po to, żebyśmy my — wszyscy ludzie — byli jedno z Nim i z Ojcem[47]. W związku z tym my wszyscy jesteśmy powołani do bycia częścią tej Boskiej jedności. W duszy kapłańskiej, czyniąc z Mszy Świętej centrum naszego życia wewnętrznego, dbajmy o naszą relację z Jezusem, między Bogiem a ludźmi.

Nasza jedność z Chrystusem daje nam świadomość bycia razem z Nim „współodkupicielami” świata. Mamy sprawiać, aby wszystkie dusze mogły uczestniczyć w owocach Jego Męki, a także poznawać drogę zbawienia prowadzącą do Ojca i tą drogą podążać.

Nie przestanę tego powtarzać. Aby być zjednoczonym z Chrystusem pośród zajęć świata, starajmy się z ufnością i wdzięcznością przylgnąć do Krzyża. Moje Córki i moi Synowie, solą naszego życia jest umartwienie, które ma w sposób delikatny i dyskretny towarzyszyć naszej codziennej pracy, aby podtrzymywać nasze życie nadprzyrodzone w taki sam sposób, w jaki bicie serca podtrzymuje życie ciała.

W ten sposób pokażemy innym ludziom, którzy żyją i pracują pośród świata znaczenie kapłańskiej modlitwy Jezusa Chrystusa: Pater sancte, serva eos in nomine tuo, quos dedisti mihi… Non rogo ut tollas eos de mundo, sed ut serves eos a mało. De mundo non sunt, sicut et ego non sum de mundo[48]; Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.

12. Moje umiłowane Dzieci, są to idee przychodzące mi na myśl — jak na pewno zdarzy się Wam — kiedy, rozważając wielkość naszego apostolskiego zadania pośród ludzkiej działalności, zatrzymuję w mojej pamięci, złączone ze scenami śmierci — tryumfu, zwycięstwa — Jezusa na Krzyżu, owe Jego słowa: et ego, si exaltatus fuero a terra, omnia traham ad meipsum[49]; A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie.

Zjednoczeni z Chrystusem przez modlitwę i umartwienie w naszej codziennej pracy, w tysiącu ludzkich okoliczności naszego prostego życia zwykłych chrześcijan, dokonujmy cudu umieszczania wszystkiego u stóp Pana, podwyższonego na Krzyżu, gdzie pozwolił się przybić z tak wielkiej miłości do świata i do ludzi.

W ten sposób pracując i miłując Boga w zadaniach, właściwych dla naszego zawodu albo naszego zajęcia, tego samego, które wykonywaliśmy, kiedy On wyruszył na poszukiwanie nas, wypełnimy to apostolskie zadanie umieszczenia Chrystusa na szczycie i wewnątrz wszystkich ludzkich zajęć. Dlatego, że żadne z tych zajęć nie może być wykluczone z naszego apostolstwa, które jest przejawem odkupieńczej miłości Chrystusa.

13. W ten sposób praca jest dla nas nie tylko naturalnym środowiskiem zaspokajania potrzeb ekonomicznych i utrzymywania się w naturalnej wspólnocie życia z innymi ludźmi, ale jest również — i przede wszystkim — szczególnym środkiem osobistego uświęcenia, jaki wskazał nam Bóg Ojciec i wielkim apostolskim uświęcającym narzędziem, które Bóg włożył w nasze ręce, aby w całym stworzeniu jaśniał upragniony przez Niego porządek.

Praca, która musi towarzyszyć życiu człowieka na ziemi[50], jest dla nas równocześnie (i to w najwyższym stopniu, dlatego że do wymogów przyrodzonych przyłączają się inne, należące w oczywisty sposób do porządku nadprzyrodzonego) miejscem spotkania naszej woli ze zbawczą wolą naszego niebieskiego Ojca.

Mówię Wam raz jeszcze, moje Dzieci: Pan powołał nas, żebyśmy, pozostając we własnym stanie życia i w wykonywaniu swojego własnego zawodu lub zajęcia, uświęcali się wszyscy w pracy, uświęcali pracę i uświęcali innych przy pomocy pracy. To właśnie w ten sposób ludzka praca, którą wykonujemy, może całkowicie słusznie być uważana za opus Dei, operatio Dei, pracę Bożą.

Bóg nadaje pracy, zarówno umysłowej jak i fizycznej, niezmierną wartość. Kiedy działa się zatem wobec Boga z powodów wynikających z miłości i służby, z duszą kapłańską*, każde działanie człowieka nabiera autentycznego zmysłu nadprzyrodzonego, który utrzymuje nasze życie w zjednoczeniu ze źródłem wszystkich łask.

Nie chodzi — zwróćcie dobrze uwagę, jak daleko jest to wszystko od tak zwanego ducha klerykalnego — o zeświecczenie nadprzyrodzonej misji Chrystusa i Jego Kościoła. Chodzi o coś całkowicie przeciwnego, o nadanie nadprzyrodzonego charakteru doczesnemu działaniu człowieka. Dlatego że jesteśmy w pełni przekonani, że każda godziwa ludzka praca, niezależnie od tego jak skromna, drobna i nieznacząca by się wydawała, zawsze może mieć transcendentalny sens: przyczynę miłości; coś, co mówi o Bogu i coś, co prowadzi do Boga.

14. Trzeba zatem pokazać ludziom tę prostą drogę świętości, która jest oferowana wszystkim z cudowną prostotą Boskich spraw. Zrobimy to dobrze, jeżeli będziemy się starali głosić tę doktrynę autentycznym przykładem naszej osobistej pracy, wykonywanej z pragnieniem doskonałości — z jak największą możliwą doskonałością, również ludzką — z doskonałością, jakiej żąda to, co ma być ofiarowane Bogu.

Jeśli w ten sposób będziemy wykonywać naszą pracę, jeżeli w ten sposób będziemy realizować nasze własne zadania pośród świata — tę pracę albo munus** każdego, — ludzie nauczą się od nas, przyjmować w normalnych okolicznościach życia codziennego nakaz, który Pan skierował do wszystkich: estote ergo vos perfecti, sicut et Pater vester caelestis perfectus est[51]; Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

Pełnienie woli Boga w pracy, kontemplacja Boga w pracy, praca z miłości do Boga i bliźniego, zamiana pracy w środek apostolstwa, nadawanie temu, co ludzkie, wartości Bożej - to jest jedność życia, wyraźna i silna, którą staramy się żyć i której nauczamy.

15. Dusze kontemplacyjne pośród świata - nimi musicie moje Dzieci w Opus Dei, nimi musicie być zawsze, żeby umocnić waszą wytrwałość, waszą wierność otrzymanemu powołaniu. I w każdej chwili naszego dnia możemy szczerze wołać: loquere, Domine, quia audit servus tuus[52]; Mów, Panie, bo sługa Twój słucha.

Gdziekolwiek jesteśmy, pośród zgiełku ulicy i ludzkich trudów — w fabryce, na uniwersytecie, na polu, w biurze albo w domu — zachowajmy zwyczajne synowskie spojrzenie w nieustannym dialogu z Bogiem.

Dlatego że wszystko — osoby, sprawy, zadania — dają nam okazję i powód ciągłej rozmowy z Panem. Tak samo jak innym duszom, mającym inne powołanie, oglądanie — contemptus mundi — i milczenie celi albo pustyni. Od nas, moje Dzieci, Pan żąda wewnętrznego milczenia — wyciszenia głosów egoizmu starego człowieka — ale nie wyciszenia świata, dlatego że świat nie może ani nie powinien milczeć dla nas.

16. Bez tego wiernego obcowania z naszym Ojcem Bogiem, do którego jesteśmy wezwani przez samo nasze powołanie, mogę Was zapewnić, że bardzo trudno jest wytrwać w Opus Dei. Dlatego Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo [wiekuiste] jako zapłatę. Służycie Chrystusowi jako Panu! [53].

Z tym zapałem do kontemplacji pośród świata - na środku ulicy, w powietrzu, w słońcu, w deszczu - nie tylko będziecie zdominowani przez pragnienie pozostania w doczesnym zadaniu, aby nie oddalać się od ziemskich rzeczywistości, ale będziecie pociągnięci apostolskim zapałem, aby odważnie wnikać we wszystkie świeckie rzeczywistości, aby sprostać otrzymanemu od Boga powołaniu. Macie nauczać, że sposobem na rozwiązanie problemów świata jest braterstwo dzieci Bożych, ludzkie braterstwo. Będziecie wydobywać ludzi z pancerza ich egoizmu; zapewniać prawidłowy rozwój osobowości, jak i prawdziwą wolność, qua libertate Christus nos liberavit[54] tych, którzy są jakby rozpuszczeni w masie, aby otwierać ludziom drogi Boże na ziemi.

17. Widzicie już, moje najukochańsze Córki i moi najukochańsi Synowie, do jakich wielkich horyzontów apostolskich prowadzi nas rozważanie tych specyficznych cech naszej duchowości, które są połączone wspólną nicią Bożego synostwa.

Powinniście być wdzięczni Bogu, że dał nam tę tak wzniosłą, a jednocześnie tak ludzką duchowość, znajdującą się blisko szlachetnych ziemskich zadań. To szczególna łaska, jak Wam mówiłem, którą dzięki Jego miłosierdziu otrzymaliśmy i którą z pokorną wiernością przekazujemy wielu innym duszom.

Miejcie jednak na uwadze przy licznych okazjach, że ta duchowość i to poświęcenie kosztowały i kosztują Waszego Ojca i niektórych spośród Waszych braci konieczność znoszenia niezrozumienia, konieczność słuchania, że to, co jest drogą Bożą, trąci szaleństwem, a nawet herezją, i że szaleńcami i heretykami są ci, którzy nią podążają.

18. Pan dopuszcza, żeby wielokrotnie za dziełami Bożymi kryło się niezrozumienie*, a nawet zniesławienie i prześladowania, jak za światłem przychodzi ciemność. Często są one promowane przez dobrych ludzi, którzy są jednak bardzo zaślepieni, którzy nie chcą wiedzieć nic poza swoimi przyzwyczajeniami, wygodą albo egoizmem, którzy unikają i nic chcą w swoim życiu sprostać żadnej trudności.

I tak, nawet w środowisku kościelnym, pośród tak wielu osób świętych albo — przynajmniej — spełniających swoje obowiązki, znajduje się wielu pozbawionych gorliwości, które są biurokratami Kościoła Bożego i sprawiają wrażenie, że nie chodzi im o dusze. Jedni i drudzy nie rozumieją kwestii duchowych. Kiedy się do nich mówi, wydają im się one puste, bo nie próbowali nimi żyć.

Niekiedy myślę, że bez względu na to, jak słabe mają przygotowanie, powinni zdawać sobie sprawę z obowiązku wysłuchania oskarżonego, przestudiowania jego doktryny: doktryny, którą proponuje oskarżony i owoców, które przynosi.

Milczę i będę milczał, dopóki będę mógł milczeć. Czuję jednak wyraźnie, że obrona ducha Dzieła jest obroną naszej przyjaźni z Bogiem, który mówi nam: ergo iam non estis hospites et advenae, sed estis cives sanctorum et domestici Dei[55]; A więc nie jesteście już obcymi i przybyszami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga.

19. Przy tej ślepocie albo tym wygodnictwie nie mogą zrozumieć, że wolność — wolność osobista — jest niezwykle istotnym punktem ducha Dzieła Bożego. Nie mogą zrozumieć, że najczęściej używamy ja, stając się odpowiedzialni za nasze czyny i że rzadko możemy powiedzieć my, dlatego że inni nasi bracia — powiem ściślej, inni członkowie Dzieła — nie mają obowiązku podążania za określonym kryterium, jakie ma członek Opus Dei w sprawach doczesnych ani w teologicznych, które Kościół poddaje pod osąd ludzi. Pociechą jest czytanie w Świętej Ewangelii owego neque enim fratres eius credebant in eum[56], nikt nie wierzy w Jezusa Chrystusa.

Są inni ludzie, którzy chcąc sprawić, byśmy żałowali doświadczenia swoich starych lat, patrzą na nas z uprzedzeniem. Ja natomiast uważam - a Wy wraz ze mną - że starzy i nowi mogą być pełni witalności: dziecko, młody człowiek, człowiek, który wszedł w dojrzałość lub starość, może być zdrowy, równie zdrowy na ciele i duszy. A wiek skłania ich do dawania nam rad - o które nie prosimy - z uprzedzeniami i roztropnościąstarych, kiedy potrzebujemy modlitwy, zrozumienia i uczucia.

20. Wszystko to minie. Tymczasem walczmy w naszym życiu wewnętrznym, w tej ascetycznej walce, która powinna napełniać nas optymizmem, radością, pokojem i nadzieją. I powtórzmy słowa, które dla mnie były aktem strzelistym w pierwszych latach naszego Dzieła, modlitwą, którą może ktoś nazwie naiwną, ale modlitwą, którą jak mówi nam św. Jan, uczniowie zwracali się do Nauczyciela: nunc scimus quia scis omnia[57].

Teraz mówię Wam nadal: Bóg wie więcej. Moje Dzieci, eratis enim aliquando tenebrae, nunc autem lux in Domino: ut filii lucis ambulate[58]; Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości.

Wobec przeciwności poczujemy, że Jezus, który mówi do Pawła a przez Pawła do nas: sufficit tibi gratia mea, nam virtus in infirmitate perficitur[59]; Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.

Możecie mówić z pewnością, z pokorą i z mocą tym, którzy nas oczerniają, ostatnie słowa z Apologetyka Tertuliana: Między sprawą Boską a ludzką jest walka — Kiedy skazujecie nas wy, uwalnia nas Bóg…*

21. Niemniej jednak, ta nasza nowość, moje Dzieci, jest tak stara jak Ewangelia. Od kiedy Jezus Chrystus powiedział, że On jest Drogą i Prawdą, i Życiem[60] i wezwał wszystkich do naśladowania Go[61], tchnął z siłą w dusze wielu wiernych (od pierwszych chwil Kościoła) pragnienie poszukiwania doskonałości nakreślonej przez Ewangelię i praktykowanej w przykładny sposób przez samego Jezusa Chrystusa — pragnienie życia osobistą świętością i działalnością apostolską.

I tak autentyczna duchowość Ewangelii przynosiła obfite owoce świętości we wszystkich środowiskach tamtego pogańskiego społeczeństwa, które otaczało na początku chrześcijan. To mężczyźni i kobiety, którzy szczerze żyli swoją wiarą i dlatego byli prozelitami, którzy pracowali w naturalny sposób pośród innych — jeżeli byli obywatelami, jako obywatele, jeżeli byli niewolnikami, jako niewolnicy —praktykowali doskonałe braterstwo i poświęcali się Bogu i rozpowszechnianiu Dobrej Nowiny w zależności od darów, jakie każdy otrzymał[62]. Skutkiem tego była chrystianizacja całego pogańskiego społeczeństwa.

22. Na przestrzeni wieków nie brakowało dusz, które starały się podążać blisko za przykładem Jezusa Chrystusa. Stopniowo jednak skoncentrowali oni swój wysiłek na życiu i publicznie wyznawanej praktyce trzema radami, które później wpisały się w tradycję Kościoła: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. W ten sposób rady te stały się wzorcami jako ascetyczne filary pewnego stanu życia, odmiennego od stanu zwykłych wiernych.

Tak została nakreślona specyfika stanu zakonnego, który w swoich różnych epokach historycznych, domagał się zawsze — jako elementu istotnego — mniej lub bardziej całkowitego oddzielenia od świata, od świeckich zadań i zajęć.

Dla dusz, które otrzymują od Boga to powołanie, zajęcia i prace doczesne zwykłego chrześcijanina stanowią przeszkodę, którą trzeba porzucić* — jako warunek sine qua non — żeby poszukiwać własnego uświęcenia — żyjąc życiem doskonałości ewangelicznej — i pozostając poza światem, wspierać zbawienie innych modlitwą, pokutą i dziełami apostolskimi zgodnymi z tym stanem życia.

23. Nie oznacza to, że nie było innych dusz, które starały się poświęcać doskonałemu wypełnianiu woli Bożej, bez oddzielania się od swoich codziennych zajęć i okoliczności swego życia w świecie. Były takie — zwykle odosobnione — i Kościół niektóre z nich wyniósł na ołtarze.

Ogromna większość tych dusz pozostawała jednak w cieniu, przeminęła w milczeniu, niepostrzeżenie, tak że niemal nie można było wiedzieć, do jakiego stopnia ich święte życie było przykładem dla innych osób i przyczyniło się do ukazania świętości Kościoła.

Za przykładem tych niezwykłych ludzi pozostało również może nie tak wyraźne nauczanie, że wszyscy ochrzczeni, nawet prowadząc zwyczajne życie i pracując pośród świata, mogą i powinni uświęcać się i być potężnym zaczynem chrześcijańskiego życia[63].

24. Istnieją szlachetne dusze, mężczyzn i kobiet, które czują pragnienie pracy ze wszystkich sił w winnicy Pańskiej. Nie mają jednak powołania zakonnego. Nie pragną też życia według rad ewangelicznych*, ale chciałyby zrealizować pośród świata i życia codziennego, swoje pragnienia poświęcenia się poszukiwaniu doskonałości chrześcijańskiej i realizacji apostolstwa**.

Takie osoby odczuwające głód doskonałości wiedzą, że nie brakuje środowisk, które również należą do Boga, zamkniętych granicami, których kapłan lub zakonnik, ze względu na charakter jego powołania, nie może przekroczyć. Postępująca dechrystianizacja współczesnego społeczeństwa stanowi wymowny dowód, że ludzkie życie, zawody i zajęcia społeczne, często znajdują się daleko od Kościoła i od zajęć właściwych ludziom poświęconym ich służbie.

25. Otóż, moje Córki i moi Synowie — jako część Bożej Opatrzności w opiece nad Świętym Kościołem i w zachowywaniu ducha Ewangelii — od 2 października 1928 roku Pan powierzył Opus Dei zadanie ukazywania wyraźnie i przypominania wszystkim duszom przykładem Waszego życia i słowem, że istnieje powszechne powołanie do chrześcijańskiej doskonałości i że można za nim podążać.

Pan chce, żeby każdy z Was, w konkretnych okolicznościach swojego własnego stanu w świecie, starał się być święty: haec est enim voluntas Dei, sanctificatio vestra[64]; albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie. Świętość często ukryta — bez zewnętrznego blasku — codzienna, heroiczna: jest po to, by „współodkupiać” z Chrystusem, aby „zbawiać” z Nim stworzenia, aby porządkować z Nim ludzkie sprawy.

Bóg chce posłużyć się Waszą osobistą świętością, poszukiwaną zgodnie z duchem Dzieła, żeby ukazać wszystkim w szczególny i prosty sposób to, co Wy dobrze już znacie — żeby wszyscy wierni, włączeni w Chrystusa poprzez chrzest, byli powołani do poszukiwania pełni chrześcijańskiego życia.

26. Pan chce, żebyśmy byli Jego narzędziami i pamiętali w praktyce — również poprzez życie — że powołanie do świętości jest powszechne, nie zaś przeznaczone wyłącznie dla nielicznych, ani dla określonego stanu życia, ani że nie jest w sposób ogólny uwarunkowane porzuceniem świata. Każda bowiem praca, każdy zawód może być drogą świętości i środkiem apostolstwa.

Taka jest, Dzieci, nauka Boża. Nauka, którą z trudem mogą zrozumieć ci, którzy nie pojmują doskonałości chrześcijańskiej ani kontemplacji poza stanem zakonnym. Jest ona jednak oparta na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, potwierdzona doświadczeniem, którego dostarcza nam nieustannie mimo naszej ludzkiej małości życie Opus Dei.

27. Dzieło ma wyłącznie nadprzyrodzony cel. Dlatego jest częścią ducha osobistej wolności każdego z jego członków. Dlatego też nie wykluczamy z naszej pracy nikogo, żadnej duszy, która chce dzielić nasze wysiłki, choćby nie miała naszej wiary.

Jak dobrze wiecie, w naszej duchowej rodzinie nie ma absolutyzmu.Podejmowane są wszelkie środki ostrożności, żeby tego uniknąć, dlatego zarząd jest kolegialny. Niemniej jednak w ramach Opus Dei, w sprawach fundamentalnych nie będzie możliwy żaden rozpad, nie będzie opiniones*. Jesteśmy consummati in unum[65]: mamy krótki wspólny mianownik, którym jest nauka Kościoła, a w jej ramach charakterystyczny duch Dzieła i szczególny sposób prowadzenia apostolstwa na ulicach, w poszukiwaniu osobistej świętości i świętości tych wszystkich, którzy nas otaczają. Istnieje również ogromne pole, bezbrzeżne morze, zawsze zgodne z miejscem i z czasem, w którym różne opinie są i nieustannie będą sprawdzianem dobrego ducha i przejawem tego, że w Opus Dei nie ma ani tyranów ani niewolników.

Pan dał nam wystarczające światło, żeby zrozumieć coś, co zaistniało w historii ludzkości. Ten, kto został zniewolony, na ogół później staje się despotą. Niemniej jednak, w Dziele musi istnieć pewien porządek. W przeciwnym wypadku nasze Dzieło nie mogłoby być narzędziem służby duszom, żeby służyć Kościołowi, żeby być wierne Magisterium Biskupa Rzymu.

Ten porządek jednak, przeżywany z najwyższym dobrowolnym posłuszeństwem i wolnością, to — uważam, że mnie zrozumiecie —zdezorganizowana organizacja. Dlatego, powtarzam jeszcze raz: w kwestiach doczesnych i w kwestiach teologicznych, które nie należą do wiary, opinie są przyjmowane i szanowane jako zdrowy przejaw dobrego ducha.

28. Dzieło ma jeszcze trzy cechy: radość, umiłowanie pracy i umiłowanie ubóstwa. Bogu oddamy to, co najlepsze, kultowi Bożemu — który sprawujemy zwykle w małych kaplicach — poświęcimy z wysiłkiem uwagę, która uniemożliwia nam poświęcenie Mu ofiary Kaina(wtedy, kiedy mężczyzna będzie dawać w podarunku ukochanej kobiecie jako przejaw uczucia worek cementu i trzy żelazne sztaby — jak Wam powiedziałem, będziemy czynić to samo z Naszym Panem, który jest w niebie i w naszych Tabernakulach).

Nasza bieda, moje Dzieci, nie musi być biedowaniem krzykliwym. Nasza bieda jest okryta uśmiechem, czystością ciała i czystością odzieży, a przede wszystkim czystością duszy. Nie spodziewajmy się w związku z tym pochwały na ziemi, ale nie zapominajmy owych słów św. Mateusza: Pater tuus, qui videt in abscondito, reddet tibi[66].

Dlatego staramy się zawsze żyć tym, co jest naturalne w człowieku ze zmysłem nadprzyrodzonym. Dlatego będziemy mogli czynić Bożymi sprawy ziemskie. Dlatego przyjęcie naszego powołania nie jest dla nas ofiarą ale dowodem wyboru z miłości: redami te, et vocavi te nomine tuo, meus es tu[67].

29. W ten sposób będzie można powiedzieć o nas to, co psalmista mówi o naszym Panu, Odkupicielu i Wzorze: exsultavit ut gigas ad currendam viam, kiedy jesteśmy tak mali, a summo caelo egressio eius et occursus eius usque ad summum eius; weseli się jak olbrzym, co drogę przebiega. Ono wschodzi na krańcu nieba, a jego obieg aż po jego kraniec; nec est qui se abscondat a calore eius[68], i nic się nie schroni przed jego żarem.

A kiedy zobaczymy cuda, które Pan uczyni przez nasze ręce, w tak wielu ludziach, którzy się do nas zbliżają, nie będziemy się pysznili, ponieważ w głębi naszego serca zabrzmi ten werset psalmu: Tu es, Deus, qui facis mirabilia: notam fecisti in populis virtutem tuam[69]; Ty jesteś Bogiem działającym cuda, objawiłeś ludom swą potęgę.

W związku z tym, nolite itaque errare, fratres mei dilectissimi: omne datum optimum, et omne donum perfectum, desursum est, descendens a Patre luminum, apud quem non est transmutatio nec vicissitudinis obumbratio[70]; Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani! Każde dobro, jakie otrzymujemy i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności.

30. Gdy będziecie żyli tą nauką przekonacie się, że mówienie o niej Wam już nie wystarczy. Będziecie odczuwali potrzebę śpiewania z miłości, jak ci młodzi, który chodzą po ulicach i śpiewają serenady. Wy jednak będziecie śpiewać o ludzkiej miłości do tego, co Boskie i będziecie się czuć jak stworzenia, o których mówi Ezechiel opisując Ewangelistów Pana: ibant et revertebantur in similitudinem fulguris coruscantis[71]; będziecie biegać po świecie tam i z powrotem niczym błyskawice.

Duch Święty sprawia, że nasza Matka, Kościół Jezusa Chrystusa, żywa i zawsze aktualna rzeczywistość — współczesna i dawna — nieustannie jest wierna bogatemu i dobrze strzeżonemu depozytowi, który został jej powierzony. Siłę niezbędną do odnowienia swojej młodości i znalezienia sposobu przekazywania w zależności od czasu — dostosowując się do języka ludzi, rozumiejąc ich mentalność — chrześcijańskiego przesłania do wszystkich dusz: nova et vetera, dilecte mi, servavi tibi[72]; nowe i stare, którem tobie, miły mój! zachowała, czytamy w Pieśni nad pieśniami.

W Ewangelii natomiast jest napisane, że omnis scriba doctus in regno caelorum similis est homini patrifamilias, qui profert de thesauro suo nova et vetera[73]; każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.

31. Nasz duch jest więc tak stary jak Ewangelia — zawsze Wam to mówiłem — i podobnie jak Ewangelia nowy. Sama natura naszego powołania, nasz sposób poszukiwania świętości i pracy dla Królestwa Bożego sprawia, że mówimy o rzeczach Bożych tym samym językiem co ludzie; mamy te same zdrowe nawyki, które oni mają; dzielimy ich tę samą uczciwą mentalność; patrzymy na Boga - powiedziałbym - z tego samego świeckiego punktu widzenia, z którego stawiają lub mogą stawiać transcendentalne problemy swojego życia: nigdy nie można być lodowatym modelem, który można podziwiać, ale nie kochać.

Przychodzimy więc, aby wraz z nowym zapałem zebrać skarb Ewangelii i zanieść go do każdego krańca ziemi. Ale nie przychodzimy niczego rewolucjonizować. Pijemy stare dobre wino autentycznej doktryny katolickiej, szanując i kochając wszystko, co Pan przekazywał przez wiele stuleci w służbie swojego Świętego Kościoła.

32. Spiritus ubi vult spirat, et vocem eius audis, sed nescis unde veniat aut quo vadat[74]; Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. To było moje życie — piszę to ze wzruszeniem i z wdzięcznością Bogu, zdając sobie sprawę, że jestem biednym grzesznikiem — od wielu lat. Długi czas, zanim Pan, wylewając obfitą łaskę - byłem wtedy sam, jedynie z bagażem moich dwudziestu sześciu lat i mojego dobrego humoru - wyraźnie wezwał mnie do pracy w Jego Dziele, z dobrze określonym powołaniem.

Dzieło rozwija się w oparciu o modlitwę. Moją modlitwę (i moje nędze), która w oczach Boga jest siłą, jakiej wymaga pełnienie Jego Woli. Także modlitwę wielu dusz — kapłanów i świeckich, młodych i starych, zdrowych i chorych — do których zwracam się mając pewność, że Pan ich wysłucha, skoro modlą się w określonej intencji, którą na początku znałem tylko ja. Oprócz modlitwy, ci którzy idą ze mną podejmują też umartwienie i pracę. To jest nasza jedyna i potężna broń do walki.

W ten sposób Dzieło wzrasta i realizuje się we wszystkich środowiskach: w szpitalach i na uniwersytecie, w katechezach w najbardziej potrzebujących dzielnicach, w domach i miejscach spotkań ludzi, pośród ubogich, bogatych i ludzi najróżniejszego stanu, żeby przekazać wszystkim przesłanie, które powierzył nam Bóg.

33. Misja, którą Dzieło postanowiło wypełnić bezpośrednio, hojnie, szczerze, bez podstępów, bez uciekania się - jeśli mogę podać przykład - do ciągłego skakania w poszukiwaniu najgorętszego słońca lub najbogatszego i najbardziej kolorowego kwiatu: słońce jest w nas, a praca jest wykonywana - tak jak powinna - na ulicy i jest skierowana do wszystkich.

W tych początkowych latach byłem przepełniony głęboką wdzięcznością Bogu. A równocześnie myślę, moje Dzieci, o tym, jak wiele pozostaje nam do zrobienia, żeby zasiać we wszystkich krajach, na całej ziemi, we wszystkich porządkach ludzkiej działalności, to katolickie i uniwersalne ziarno, które Opus Dei przyszło szerzyć.

Dlatego nadal polegam na modlitwie, umartwieniu, pracy zawodowej i radości wszystkich, nieustannie odnawiając moją ufność w Panu: universi, qui sustinent te, non confudentur[75]; Nikt bowiem, kto Tobie ufa, nie doznaje wstydu.

34. Moje Dzieci, proszę Was, żebyście zawsze i nieustannie jednoczyli się z moimi intencjami, napełniając się również ufnością, gdy przygotowujecie się do dalszej pracy z odnowioną młodością na rzecz rozwoju Dzieła: qui replet in bonis desiderium tuum, renovabitur ut aquilae iuventus tua[76]; dlatego że Nasz Bóg uczyni płodną rzeczywistością pragnienia, które złożył w naszych sercach i zawsze będzie mocne i młode nasze duchowe zadanie na ziemi.

Pan oczekuje od Was i ode mnie, żebyśmy radośnie wdzięczni za powołanie, które Jego nieskończona dobroć złożyła w naszych duszach, tworzyli wielką armię siewców pokoju i radości na drogach ludzi, w taki sposób, że wkrótce niezliczone dusze, będą mogły powtarzać z nami: cantate Domino canticum novum; cantate Domino omnis terra[77]; Śpiewajcie Panu pieśń nową, śpiewajcie Panu, wszystkie krainy!

My, dzieci Boga w Jego Dziele, czując szczerze Boże synostwo i żyjąc nim, zjednoczeni mocnymi więzami braterskiej miłości, będziemy mogli z łatwością być — już Wam to powiedziałem —zorganizowaną dezorganizacją apostolską w świecie, ciągłą transfuzją chrześcijańskiej siły życiowej w krwiobieg społeczeństwa.

35. Pan chce, żebyście sami, z osobistym apostolstwem każdego z Was albo zjednoczeni z innymi ludźmi — być może oddalonymi od Boga a nawet nie będącymi katolikami ani chrześcijanami — planowali i realizowali w świecie wszelkiego rodzaju pogodne i piękne inicjatywy, tak zróżnicowane jak oblicze ziemi oraz uczucia i pragnienia ludzi, którzy ją zamieszkują, które przyczyniają się do duchowego i materialnego dobra społeczeństwa i mogą stać się dla wszystkich okazją do spotkania z Chrystusem, okazją do świętości.

W każdym razie wielkim środkiem, jaki macie do dyspozycji, aby prowadzić taką czy inną formę apostolstwa - każdy na własną rękę lub zjednoczony z innymi ludźmi - jest wasza praca zawodowa. Dlatego tak często powtarzałem wam, że powołanie zawodowe każdego z nas jest ważną częścią powołania Bożego. Apostolat, który Dzieło prowadzi w świecie, będzie zawsze aktualny, nowoczesny, konieczny: ponieważ tak długo, jak długo będą istnieć ludzie na ziemi, będą istnieć mężczyźni i kobiety, którzy pracują, którzy mają pewien zawód - intelektualny lub fizyczny - którzy będą powołani do uświęcania i wykorzystywania swojej pracy do uświęcania siebie i prowadzenia innych do traktowania Boga z prostotą.

Wasza praca, Wasze apostolstwo — które z konieczności musi być bardzo prozelickie* jak w przypadku pierwszych chrześcijan —przyciągnie ludzi chętnych do pracy, z męstwem, z mocnymi nerwami, z silnym duchem, raczej stałym niż błyskotliwym, odważnym, szczerym, miłujących wolność i — dlatego — zdolnych do życia naszym powołaniem. Zdolnych być Opus Dei w swoim życiu, w swojej pracy. I to pomimo tego, że możliwość bycia szczęśliwym w przyjaźni z Bogiem i prowadzenia życia pełnego poświęcenia i służby nigdy nie przeszła im przez myśl - często dlatego, że żyją w szlacheckim stylu.

36. Liczne są, dobrze to wiecie z osobistego doświadczenia, drogi Bożego miłosierdzia. Do Dzieła muszą przyjść ludzie wszystkich narodów, wszystkich ras i wszystkich języków, młodzi i starzy, bezżenni i żyjący w małżeństwie, zdrowi i chorzy: każdy, aby zająć miejsce, wyznaczone przez Wolę Bożą; każdy, aby skorzystać z okazji— niezwykle szczególnej łaski — którą oferuje mu dobroć Naszego Pana.

Myśląc o tej drodze mającej posmak pierwotnego chrześcijaństwa, które Bóg wzbudził, żeby odnowić w tak cudownie prosty sposób cuda łaski w życiu tak wielu dusz, z radością odczytując powoli na nowo to, co pisał św. Justyn, tak zdumiony wobec podziwu godnej mocy Ewangelii.

My, którzy przedtem mieliśmy upodobanie w rozwiązłości — mówi — teraz lgniemy tylko do czystości. My, którzy oddawaliśmy się sztukom magicznym, teraz poświęcamy się dobremu i odwiecznemu Bogu. My, którzy miłowaliśmy ponad wszystko pieniądze i przyrost naszych dóbr, obecnie nawet to, co mamy, oddajemy dla dobra wspólnego i z tego oddajemy część każdemu, kto jest potrzebujący. My, którzy nienawidziliśmy się wzajemnie i raniliśmy się, oddzieleni różnymi sposobami życia, nie dzieliliśmy domu z tymi, którzy nie byli tej samej rasy, obecnie, po przyjściu Chrystusa, żyjemy wszyscy razem i prosimy za naszych nieprzyjaciół i próbujemy używać perswazji w stosunku do tych, którzy prześladują nas niesprawiedliwą nienawiścią, w tym celu, żeby, żyjąc zgodnie z braterskimi radami Chrystusa, mieli dobrą nadzieję osiągnięcia razem z nami tych samych dóbr, których my oczekujemy od Boga, suwerena wszystkiego[78].

37. Każdy może być członkiem Dzieła, jeżeli Bóg go powoła. Jego powołanie nie musi oznaczać żadnej zmiany stanu i w związku z tym żadnej wewnętrznej zmiany. Każdy pozostanie w miejscu, które zajmuje w świecie ze swoją pracą, swoją mentalnością, swoimi obowiązkami stanu, swoim zawodowym zaangażowaniem, swoimi obowiązkami wobec społeczności i swoimi relacjami społecznymi, dlatego że wszystkie te relacje są środkami pracy apostolskiej chrześcijanina.

Dzieło Boże nada mu swojego szczególnego nadprzyrodzonego ducha — swoją specyficzną ascezę — i odpowiednią formację doktrynalną w tym celu, aby mógł się uświęcać i realizować Opus Dei właśnie w tej samej ludzkiej rzeczywistości i za jej pośrednictwem.

Jednakże w ramach tej koniecznej jedności ducha i formacji każdy członek Dzieła działa w świecie — w swojej doczesnej działalności o charakterze zawodowym, kulturalnym, politycznym, społecznym i tak dalej — z pełną wolnością i w związku z tym z osobistą odpowiedzialnością — odpowiedzialnością całkowitą i wyłączną, którą każdy przyjmuje jako logiczną konsekwencję absolutnej wolności opinii i działania w ramach granic wiary i moralności Jezusa Chrystusa.

38. Teologiczny i apostolski fakt istnienia Dzieła jest zatem tak szczególny i tak odmienny od narodzin powołania zakonnego i stanu życia, który takie powołanie ze sobą niesie, że z pewnością żadna osoba, która pragnie zostać przyjęta do Opus Dei, nie pomyślałaby wcześniej o oddaniu się Bogu w stanie zakonnym ani o pójściu do seminarium. Dlatego słusznie możemy twierdzić, że nie odwracamy nikogo od żadnej z tych dróg.

Dzieło nie ma ani nie powinno mieć, chociaż uznajemy je u innych, mniejszych seminariów lub szkół apostolskich, w których matki, pełne dobrych pragnień - świętych pragnień - wychowują swoje dzieci od najmłodszych lat, aby sprawdzić, czy żyjąc w szczególnie odpowiednim środowisku, powołanie kapłańskie lub powołanie zakonne może się w nich zakorzenić.

Ci, którzy proszą o przyjęcie do Dzieła — ponieważ są już wystarczająco dorośli — robią to z wyraźną znajomością osobistego oddania, jakie zakłada powołanie do Opus Dei, oraz szczególnej apostolskiej misji, jaką mają realizować.

Ubiegają się o przyjęcie, po powolnym i wolnym dojrzewaniu; podejmują decyzję w sumieniu, z odpowiedzialną zdolnością i świadomością swojej wolności do decydowania, czy chcą, czy nie; po zrozumieniu obowiązków, które nabywają, przyjmując szczególne powołanie Boga w Jego Dziele.

39. Nikomu bardziej niż nam nie zależy na tym, aby do Opus Dei przychodzili tylko ci, którzy naprawdę mają to szczególne Boże powołanie i którzy chcą oddać się i wytrwać w całkowitej wolności: ponieważ jest to najlepsza gwarancja, że z pomocą łaski Bożej będą skuteczni.

Jednocześnie dobrze wiecie, że jest rzeczą właściwą naszemu duchowi widzieć z radością rodzenie się wielu powołań do seminariów i rodzin zakonnych. Ponadto dziękujemy Bogu, że wiele z tych powołań jest owocem pracy formacji duchowej i doktrynalnej, którą prowadzimy wśród młodzieży: ożywiając atmosferę wokół nas w sposób chrześcijański, czyniąc ją bardziej nadprzyrodzoną i apostolską, ochoczo promujemy dla wszystkich instytucji Kościoła większą liczbę dusz.

40. Postępujemy ze szczególną ostrożnością, jeśli chodzi o powołania do stanu zakonnego. Od pierwszej chwili założenia Opus Dei postrzegałem Dzieło jako instytucję, której członkowie nie mogą być zakonnikami, ani żyć ad instar religiosorum - na sposób zakonników - ani być w jakikolwiek sposób utożsamiani z zakonnikami.

Postępuję zaś w ten sposób, nie z powodu braku szacunku do zakonników, których miłuję i czczę ze wszystkich moich sił. Miłuję ich tak bardzo, moje Dzieci, że mogę powtarzać z całkowitą szczerością, odnosząc się do tych dusz, słowa św. Pawła do wiernych z Filippi: testis enim mihi est Deus, quomodo cupiam omnes vos in visceribus Iesu Christi[79]; albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi ożywiony miłością Chrystusa Jezusa.

Czcimy i szanujemy głęboko powołanie kapłańskie i zakonne i całą ogromną pracę, jaką zakonnicy wykonywali i będą wykonywać w służbie Kościołowi. Dlatego nie będzie moim dobrym synem ten, kto nie miałby tego ducha.

Równocześnie jednak powtarzamy, że nasze powołanie i nasza praca — dlatego że jest to zaproszenie do trwania w świecie i dlatego że nasze apostolskie zadania odbywają się w ramach działalności świeckiej i z poziomu działalności świeckiej — różnią się całkowicie od powołania zakonnego i pracy powierzanej zakonnikom.

41. Oddaliście się Panu dokładnie pod warunkiem, że nie zmienicie swojego statusu - że nie jesteście zakonnikami ani osobami przyrównanymi do zakonników - że pozostaniecie pośród świata w doskonałej komunii życia i pracy z innymi wiernymi z ludu Bożego, którzy są wam równi.

Praca, którą wkładamy w dzieło, mentalność i środki, przy pomocy jakich ją realizujemy, czy okoliczności, w jakich ją wykonujemy, oraz szczególna formacja i asceza, które przygotowują nas do tej pracy to sprawy, których nie można znaleźć w teologicznym i prawnym podejściu państwa religijnego.

42. Nasza praca różni się również od tej, którą zwykle wykonują inni świeccy, w stowarzyszeniach lub ruchach różnego rodzaju, promowanych mniej lub bardziej bezpośrednio przez zwykłą hierarchię Kościoła, zakony lub zgromadzenia zakonne.

Są stowarzyszenia lub ruchy, w których nie wymaga się pełnego poświęcenia realizacji apostolstwa. Ze słabą więzią, niemal nie istniejącą albo praktycznie żadną, która bardzo słabo łączy członków ze stowarzyszeniem. Czasem brakuje tam głębi — nie potrzebują większej surowości i ciągłości formacji ascetycznej i doktrynalnej, która faktycznie jest im niezbędnie konieczna do tych celów.

Ale nawet gdyby posiadali wszystkie te rzeczy, brakowałoby im zawsze tego głębokiego i całkowitego związku między pracą zawodową a pracą apostolską. Związek ten zasadniczo charakteryzuje szczególne powołanie i szczególne wymogi ascetyczne członków Dzieła. Praktyczną konsekwencją tego związku jest fakt, że ani Opus Dei, ani jego członkowie nie potrzebują pieniędzy od nikogo, ponieważ utrzymują się z owoców pracy zawodowej, natomiast na dzieła apostolskie, które prowadzimy, jest im niezbędna do ich dobrego rozwoju hojna współpraca katolików albo innych osób, które swoją modlitwą, pracą albo pieniędzmi wzmacniają jej skuteczność.

43. W tym miejscu wydaje mi się właściwe, aby skomentować w szczególności niektóre powody, które mogą wyjaśniać - a nie usprawiedliwiać - stanowisko niektórych ludzi, którzy być może nie starają się zrozumieć naszej drogi lub okazują się niezdolni do jej zrozumienia. W ten sposób, nawet jeśli w nieco negatywny sposób, pewne stwierdzenia, które definiują naszą duchowość i nasze zadanie apostolskie, staną się jaśniejsze.

Ci, którzy są przyzwyczajeni do chwalenia tego, co sztuczne, do czerpania przyjemności z rzeczy rzadkich lub fałszywych i do ignorowania piękna tych, które są cenne i prawdziwe - uważają kwiaty za piękniejsze, jeśli nie są naturalne: kto nie słyszał, jak mówi się o świeżych i pachnących różach, jak piękne są, wyglądają jak szmaty? - nie odkryją łatwo w dziełach apostolskich tego, co jest owocem, cudownym, ale prostym, łaski Bożej, Jego zwykłej opatrzności oraz ciężkiej i szlachetnej pracy ludzkiej.

Jeśli są przyzwyczajeni do wykonywania pracy w sposób widowiskowy, z robieniem hałasu - z obfitością fajerwerków - to usposobienie umysłu, które być może trwa przez wieki, mogło ukształtować w nich osobliwą świadomość i mentalność sprawiającą, że nie są w stanie zobaczyć, że inni ludzie nie używają fałszywych manier ani podstępów, że postępują w całej prostocie i naturalności, może naiwnie, ale za to pokornie.

44. Jeśli są powierzchowni i są przyzwyczajeni do zniekształcania, z lekkością i bezmyślnością, uzasadnionego znaczenia, które w jakichś konkretnych powołaniach mogą mieć elementy godne szacunku, ale nie są niezbędne do prawdziwego poszukiwania doskonałości chrześcijańskiej - kolory i formy habitu, długie i uroczyste ceremonie, sznury, pasy, krucyfiksy na ramieniu lub na piersi, medale w zasięgu wzroku itp. Są to znaki, w których często przejawia się pewien klasycyzm, nad którym Kościół niejednokrotnie ubolewał, nadając im wielkie znaczenie, ci ludzie – podkreślam - będą wątpić w obecność prawdziwej drogi świętości, jeśli zauważą absolutny brak któregokolwiek z tych tradycyjnych elementów.

W naszym wypadku, moje Dzieci, brakuje natomiast wszystkich tych elementów. Nawet nie ma ani nie powinno być żadnego skrótu nazwy Dzieła, po prostu dlatego, że nie mamy nic wspólnego ze stanem zakonnym. Jesteśmy zwykłymi obywatelami, równymi innym obywatelom.

Jeżeli nie wiedzą, co oznacza całkowite poświęcenie się jakiejś poważnej pracy zawodowej, świeckiej nauce, będą bardzo dalecy od możliwości docenienia zakresu i zasięgu apostolskiej pracy, jakiej Bóg żąda od członków Dzieła, i sposobu, w jaki powinni ją wykonywać.

Jeżeli są przyzwyczajeni do wykorzystywania Kościoła dla swojej osobistej próżności, do rozkazywania bez ograniczeń, do panowania nad wszystkim, z zasady będą wrogami każdego dzieła, w którym ich pragnienie dominacji jest słusznie ograniczone, ponieważ uznają to za atak na ich autorytet, a być może także na ich interesy ekonomiczne

45. Nie może nas również dziwić, moje Dzieci, choćby potwierdzenie tego było bolesne, że są tacy, którzy nieświadomie tworzą naturalne środowisko osób, o których właśnie wspomniałem, dając się ponieść potocznym wyrażeniom (które trzeba odrzucić, dlatego że ograniczają Boże działanie i żywotność Kościoła i stawiają im warunki), i posługują się uprzedzeniami, rodzącymi się z błędu czy złej doktryny.

Te inne osoby, do których teraz się odnoszę, choćby były uczciwe, nie zdołają dostrzec prawości i prawomocności horyzontu o szlachetnych aspiracjach, tak otwartego przed ich oczami jak ten, który oferuje Dzieło. Choćby te osoby były dobre, nie odeprą jednostronnych lub błędnych informacji niesionych przez pozornie szanowanych ludzi. Choć niezdolni do czynienia zła, nie czynią dobra ze strachu przed potężnymi. Choć bystrzy, a nawet uczeni, nie dostrzegają skuteczności służby Bogu i Jego Kościołowi, która rozwija się w ich obecności, ani doktryny teologicznej, która leży u jej podstaw, ani normy prawnej, której wymaga.

46. Wszystko to, moje Córki i moi Synowie, nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli chciałem zrobić tutaj ten wtręt, żeby odnieść się do tych trudności, to tylko dlatego, że rozważanie ich pomaga nam — poprzez kontrast — lepiej nakreślić charakterystyczne cechy naszego ducha. Poza tym módlcie się z synowską ufnością w naszym Ojcu Bogu, przebaczajcie wszystkim i czekajcie.

Kiedy Niebo osądzi, że nadeszła właściwa godzina, to sprawi, że otworzymy — w organizacji apostolatu w Kościele — kanał, przez który popłynie potężna rzeka, jaką jest Dzieło. W obecnych okolicznościach nie ma ona jeszcze odpowiedniego koryta, w którym mogłaby się przemieszczać. Będzie to mozolne, ciężkie i trudne zadanie. Trzeba będzie pokonać wiele przeszkód, ale Pan nam pomoże, ponieważ wszystko w Jego Dziele jest Jego Wolą.

Módlcie się. Żyjcie zjednoczeni z moją nieustanną modlitwą: Domine, Deus salutis meae: inclina aurem tuam ad precem meam[80]. Mówcie ze mną: Panie, Boże, Zbawco nasz, wysłuchaj naszej modlitwy. Niechaj nigdy nie zabraknie Wam głębokiego przekonania, że wody popłyną między górami: inter medium montium pertransibunt aquae[81]. Są to Boże słowa: popłyną wody.

Tymczasem zróbcie postanowienie, aby wcielić w życie, tak jak ja to zrobiłem, zaproszenie, które niedawno otrzymałem w Burjasot*, podczas kilku dni głoszenia grupie studentów uniwersytetu - niektórzy z was są już moimi dziećmi - którzy przygotowywali się do poprawy swojego życia chrześcijańskiego. Na drzwiach z radością przeczytałem napis: każdy podróżnik musi podążać własną drogą. To jest to, co musimy robić, starać się coraz gorliwiej, aby dobrze poznać konkretną drogę, na którą przyprowadził nas Bóg, nasz Pan, i wiernie nią podążać.

47. Pogłębiając znajomość naszego powołania, rozważając wartość i możliwości tego naszego szczególnego sposobu niesienia ewangelicznego przesłania ludziom, rzuca się w oczy, moje Córki i moi Synowie, że całe Dzieło jest odpowiednikiem wielkiej katechezy, prowadzonej w sposób żywy, prosty i bezpośredni w sercu społeczeństwa świeckiego.

Prawdziwie potrzebny jest ten apostolat doktrynalny, nawet w grupach społecznych i w krajach o starej tradycji chrześcijańskiej, gdzie ignorancja religijna rośnie z dnia na dzień. Można powiedzieć, że największym wrogiem Boga - ponieważ kocha się Boga po poznaniu Go - jest ignorancja: źródło tak wielu zła i wielka przeszkoda dla zbawienia dusz.

To, co mówi nam Pismo — nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty[82] — to wciąż żywy obraz braku wyraźnej nauki w umyśle wielu ludzi, wielu chrześcijan: osób słabo wykształconych i tych, które cieszą się sławą mędrców w naukach humanistycznych, ludzi posiadających prestiż, w swoim zawodzie albo którzy pełnią funkcje związane z władzą.

Wraz z ignorancją rodzi się natomiast zamieszanie, wspierane poza tym wszystkimi środkami komunikacji ustnej i pisemnej — środkami szybkimi, powierzchownymi — przez wrogów Kościoła albo przez osoby nieroztropne, poprzez inicjatywy, wyrażenia i zwyczaje, pozornie nieszkodliwe, ale które zawierają błąd albo prowadzą do błędu.

48. Tak jak pomaganie chorym, biednym jest materialną jałmużną, tak pomaganie biednym w doktrynie jest również jałmużną: duchową miłością, którą musimy rozdawać w odpowiednim czasie, z pełnymi rękami.

Zdrowa nauka musi być przekazana, aby utopić zło w obfitości dobra. Prawda nie może być artykułem luksusowym[83]*. Trzeba obficie siać pośród wiernych dobrą naukę, pewną doktrynę — z przekonaniem, że to co proponuje Magisterium jako prawdę wiary, pozostanie niewzruszone — dopuszczając wolność i ucząc jej w odniesieniu do tego, co podlega opinii.

Trzeba ją siać, moje Dzieci, z jasnością, bez dwuznaczności, dlatego że nie możemy pozwolić, żeby rządził praktyczny sceptycyzm — prawda jest jedna. Przy pomocy daru języków — zwykle mówię Wam to, wspominając z radością przyjście Ducha[84] — że umie się zawsze dostosować do warunków, do zdolności i do wykształcenia tego, kto słucha, i że jest owocem odpowiedniego przygotowania tego, kto mówi, oraz miłości i wiary, z jaką realizuje to zadanie apostolskie[85].

49. Dzieło odpowiada na wasze pragnienie ciągłego dokształcania się, na wasz zapał do nauki, zapewniając wam, w stopniu i w sposób wymagany przez osobiste okoliczności każdego z was, dokładną znajomość dogmatów i moralności, Pisma Świętego i liturgii, historii i prawa Kościoła, abyście mogli łatwiej podnieść waszą ludzką wiedzę na poziom nadprzyrodzony i przekształcić ją w narzędzie apostolstwa.

Musicie jednak nabyć również odpowiednie przygotowanie zawodowe — każdy takie, jakie jest właściwe dla jego zajęcia w społeczeństwie, jego pracy umysłowej lub fizycznej — żeby móc skutecznie realizować to apostolstwo doktryny za pośrednictwem Waszej osobistej działalności, Waszej codziennej pracy.

Praca nie będzie mogła być uświęcana, jeżeli nie wykonuje się jej też z ludzką doskonałością. I bez tej ludzkiej doskonałości z trudem — żeby nie powiedzieć: w ogóle — będzie można osiągnąć niezbędny prestiż zawodowy, katedrę, z której będzie się uczyć innych uświęcania tej pracy i dostosowania życia do wymogów wiary chrześcijańskiej.

50. Konieczne jest zatem zapewnienie wszelkich niezbędnych środków, aby osiągnąć dobre wykształcenie zawodowe i zapewnić jego rozwój. Mamy te same prawa i te same możliwości, co każdy inny obywatel: udajemy się do instytucji edukacyjnych, publicznych lub prywatnych, które oferują maksymalne gwarancje zapewnienia dobrego przygotowania kulturowego, czy to do pracy intelektualnej, czy do wykonywania zawodu fizycznego.

Temu, kto ma szansę zostać uczonym, nie wybaczymy, jeśli nim nie zostanie*. Nie trzeba jednak, ani nie jest to konieczne, żebyście wszyscy byli uczonymi. Trzeba natomiast, żeby wszyscy członkowie Opus Dei byli wykształceni, kompetentni w swojej pracy zawodowej, i posiadali wśród swoich kolegów reputację wynikającą z prawości i wiedzy albo umiejętności.

51. Coepit Iesus facere et docere[86], począł Jezus czynić i uczyć. Musicie uczyć, moje Dzieci, przykładem. Ludzie uwierzą w Waszą naukę, kiedy zobaczą Wasze dobre uczynki[87], Wasz sposób działania. Dobry przykład zawsze pociąga. Jednakże, żeby był on skuteczny, musi być konsekwencją prostoty i naturalności, z jaką członkowie Dzieła umieją żyć tym, czego nauczają.

Jest to potwierdzenie przedstawiane przez zwyczajnych chrześcijan, w uczciwym i odpowiedzialnym wykonywaniu danego zawodu lub zajęcia, w wiernym spełnianiu wszystkich obowiązków obywatelskich, w korzystaniu — co również jest obowiązkiem — ze wszystkich swoich praw, w sposobie stawiania czoła i rozwiązywania codziennych problemów i trudów życia w świecie. Jednym słowem, poprzez wszystkie swoje ludzkie relacje, inspirowane i przeżywane po chrześcijańsku, z nadprzyrodzoną motywacją, z miłości do Boga i bliźniego.

Ponieważ jest to przykład, który członek Dzieła musi dać z daleka, może nigdy nie zwróci na siebie uwagi. Jednakże ten, kto się do niego zbliży, ten, kto będzie z nim obcował, szybko będzie mógł powiedzieć: tutaj jest Chrystus. Dlatego że będzie poruszany przez ten Christi bonus odor[88], który wydziela woń duszy w ciągłym obcowaniu z Panem.

52. Członkowie Opus Dei — każdy na swoim miejscu, na swoim stanowisku pracy — muszą dawać szczerze, bez podstępów i sztuczek, chrześcijańskie światło, jakiego oczekują ludzie i ulica, dlatego że jesteśmy dla ulicy i dla ludzi.

Gest, spojrzenie, sposób mówienia, sposób patrzenia i robienia rzeczy, obcowanie z innymi i ogółem całe życie i zachowanie członków Dzieła, powinny iść w towarzystwie tej prostoty, która rodzi się z bycia równymi innym ludziom. W dniu, w którym inni pomyśleliby błędnie, że nie jesteśmy jak oni, ulica i naród staliby się dla nas bezużyteczni: nie moglibyśmy służyć duszom.

53. Natomiast będzie to możliwe, kiedy Kościół będzie prawdziwie i po prostu obecny we wszystkich zadaniach ludzi. Osobistym świadectwem swoich córek i synów, zwykłych świeckich — którzy nie są braciszkami ani nie zachowują się jak braciszkowie — którzy czynią żywą i skuteczną obecność chrześcijańskiego przesłania.

Apostolstwo przykładu realizowanego z mentalnością świecką*, za pośrednictwem osób, które żyją ze swojej pracy, i którzy nie oznaczają w związku z tym żadnego ekonomicznego obciążenia dla Kościoła, któremu służą hojnie, nie oczekując żadnego rodzaju ludzkiego wynagrodzenia ani rekompensaty.

Musicie żyć, musicie wykonywać Wasze zadanie, z prawością i szlachetnością ludzi, którzy w swoim działaniu posługują się swoim statusem obywateli i swoim przygotowaniem zawodowym, nie zaś swoim katolicyzmem czy uciekaniem się do imion Świętych albo do przymiotnika katolicki. Z nadprzyrodzoną radością i ludzkim optymizmem tych, którzy są głęboko przekonani, że chrześcijaństwo nie jest religią negatywną i zaniedbaną, ale radosną afirmacją we wszystkich środowiskach świata: jedyną doktryną, w której wszystkie szlachetne przypadki ziemskiego życia znajdą mocny fundament i pewny postęp.

54. Wspierając się tym przykładem szczerej i skutecznej bezinteresowności — w możliwy sposób, ożywiany nieustannym obcowaniem z naszym Ojcem Bogiem, przez nasze ufne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, przez miłość do Kościoła i Biskupa Rzymu, przez modlitwę i umartwienie — musicie starać się kultywować przyjaźń z Waszymi kolegami po fachu, z osobami, z którymi z jakiegokolwiek innego powodu musicie obcować.

Będziecie postępować w ten sposób, moje Córki i moi Synowie, z pewnością nie po to, żeby wykorzystywać przyjaźń jako taktykę społecznego oddziaływania. To sprawiłoby, że miłość straciłaby wewnętrzną wartość, którą posiada. Ma to być natomiast wymóg — pierwszy, najbardziej bezpośredni — ludzkiego braterstwa, jakie my, chrześcijanie, mamy obowiązek wspierać wśród ludzi, bez względu na to, jak różnią się między sobą.

Równocześnie zaś, z miłości do Boga, dlatego że przyjaźń ułatwia zaufanie i w ten sposób umożliwia apostolstwo doktryny, zbliżanie do Pana tych dusz, tych przyjaciół, których dobra pragniemy.

55. Będą nawet tacy, którzy jak Nikodem — który przyszedł nocą do Jezusa[89] — będą poszukiwali w tej dyskretnej szczerości przyjaźni, ukrytej przed niedyskretną ciekawością ludzi, sposobu przezwyciężania ludzkich względów i poszukiwania prawdy Bożej, której pragnie w swoim wnętrzu.

Można słusznie powiedzieć, moje umiłowane Dzieci, że największy owoc pracy Opus Dei jego członkowie osiągają osobiście — apostolstwem przykładu i lojalnej przyjaźni w stosunku do swoich kolegów po fachu: na uczelni albo w fabryce, w biurze, w kopalni lub w polu.

Jest to praca promieniująca na innych, praca przykładu i doktryny, stała, pokorna, milcząca. Jednakże niezwykle skuteczna, której owoce z trudem mogą odzwierciedlać statystyki.

56. Ta praca apostolska jest tak ludzka, że - dla tych, którzy nie rozumieją nadprzyrodzonego charakteru naszego Bożego powołania, tak ściśle związanego z wykonywaniem pracy zawodowej, lub dla tych, którzy myślą, że aby całkowicie poświęcić się Bogu, muszą przestać być zwykłymi ludźmi - może sprawiać wrażenie, że członkowie Dzieła są rzadcy, właśnie dlatego, że nie są rzadcy: ponieważ są tak normalni, tak równi we wszystkim swoim współobywatelom, swoim towarzyszom w ich zawodzie lub zawodzie.

Istotnie, członkowie Dzieła żyją, ubierają się i pracują zgodnie ze społeczną pozycją, którą każdy zajmuje w związku ze swoją pracą. Mają naturalną zdolność dostosowywania się jak pozostali obywatele do słusznych wymogów i okoliczności otoczenia, z prostotą i szczerością zachowania. To znaczy, zewnętrznie zachowują się jak pozostali chrześcijanie, tak samo jak by się zachowywali, gdyby nie należeli do Dzieła.

57. Nie chodzi zatem o ukrywanie własnej osobowości lub stanu; ani o utrzymywanie określonego wyglądu zewnętrznego, innego niż ten, który im odpowiada, który jest dla nich naturalny; ani o działanie w ten sposób jako taktyka apostolska; ani o przyjmowanie niepotrzebnego kamuflażu.

Wszystkie te dziwactwa albo hipokryzja są niemożliwe w Dziele. W każdym razie mogą się pojawić u tych osób, które próbują przebierać się za świeckich albo w jakiś sposób udawać, że nie są zakonnikami, zeświecczających się — poznałem kilku takich — być może w związku z taktyką apostolską. Niebezpieczna to zresztą taktyka, która mogłaby się zamienić — dlatego, że szczerość zawsze domaga się swoich praw — w prawdziwą apostazję stanu zakonnego, zorganizowaną technikami intelektualnego wypaczenia i obyczajów.

58. Uwielbiajcie Boga i wysławiajcie Go przed wszystkimi żyjącymi za dobrodziejstwa, jakie wyświadczył wam - w celu uwielbienia i wysławienia Jego imienia. Ogłaszajcie przed wszystkimi ludźmi dzieła Boże, jak są godne uwielbienia i nie wahajcie się wyrażać Mu wdzięczności. Ukrywać tajemnice królewskie jest rzeczą piękną, ale godną pochwały jest rozgłaszać i wysławiać dzieła Boże[90]. My, moje Córki i moi Synowie, nie mamy niczego do ukrycia ani do zakrycia. Spontaniczność naszego zachowania i naszego postępowania nie może być mylona przez nikogo z tajemnicą.

Nigdy nie miałem sekretów, nie mam ich ani nie będę ich miał. Nie ma ich również Dzieło. Nie byłoby dobrze, gdyby je miało, a ja, który jestem Założycielem, nie wiedziałbym o tym. Opus Dei niepotrzebna jest tajemnica. Nigdy jej nie potrzebowało, nie potrzebuje jej teraz i nigdy nie będzie jej potrzebować. Skarb, który Bóg złożył w nas, światło, którego musimy udzielać, jest głośnym sekretem: dlatego że mamy obowiązek, misję Bożą, rozgłaszania go na cztery strony świata.

59. Nie zapominajmy jednak, że ten prosty i naturalny sposób przeżywania naszego powołania jest doskonale uzupełniany przez rozsądną nadprzyrodzoną dyskrecję, której wymaga skuteczność dzieła, a przede wszystkim pokora osobista i pokora zbiorowa: szczególnie teraz, w tych pierwszych dniach Dzieła, które są delikatnym czasem ciąży.

Intymność osobistego oddania Bogu i intymność życia naszej Rodziny to nie są sprawy, z którymi należałoby biegać i głosić je na ulicy czy zaspokajać ciekawość pierwszego lepszego agresywnego ciekawskiego, który zastuka do naszych drzwi. Nasza szczerość musi być połączona z roztropnością.

60. Rozważajcie, Dzieci, te jasne i wspaniałe słowa św. Pawła: Chlubą bowiem jest dla nas świadectwo naszego sumienia, bo w prostocie serca i szczerości wobec Boga, a nie według mądrości doczesnej, lecz według łaski Bożej postępowaliśmy na świecie[91]. To jest chluba Dzieła i tym właśnie powinien starać się żyć każdy z nas w każdej sytuacji i w każdych okolicznościach, w jakich się znajdzie.

Prostota i szczera naturalność naszego ducha będą wyraźnie błyszczeć w świecie, przed ludźmi, jeżeli będziecie się starać żyć po synowsku z prostotą i szczerością w obcowaniu z Bogiem, jeżeli nieustannie będziecie się starać prowadzić w zgodzie z Prawdą Wasze myśli, Wasze słowa i Wasze czyny.

61. Bądźcie również szczerzy i prości w stosunku do tych, którzy w Dziele mają misję kierowania Wami i formowania Was, żeby mogli Was prowadzić i pomagać Wam z czułością, zdecydowaniem, ze zrozumieniem i skutecznie. Szczerzy z delikatnością, ale szalenie szczerzy*.

Bez jakiegokolwiek lęku manifestuj wszystko, co może ułatwić ten kierunek, który prowadzi cię do Boga, poprawia Twojego ducha i Twoją formację, szybko leczy każdą ranę i w porę prostuje każde odchylenie. Bez względu na to, jak poważne może być lub może się wydawać: nigdy nie zapominaj, że jedyną naprawdę poważną rzeczą byłoby ukrycie tej rany lub tego odchylenia przed Tym, który jest lekarzem, przewodnikiem i pasterzem.

Szczerość, wreszcie, w naszym życiu rodzinnym. Spontaniczne i otwarte zachowanie jest najskuteczniejszym środkiem, by uczynić wasze wzajemne relacje przyjaznymi i prawdziwie serdecznymi oraz by ułatwić wam pomaganie sobie nawzajem zawsze: nawet, gdy jest to konieczne, z braterskim upomnieniem.

62. Apostolat Dzieła — właśnie dlatego że jest przesiąknięty rzeczywistym braterstwem — musi dążyć do stworzenia wokół nas, poprzez wspieranie wzajemnego zrozumienia, atmosfery pokoju i pogodnego współistnienia, która usuwa możliwe przeszkody - jak wiele wciąż istnieje - dla jedności ludzi między sobą i z Panem.

W związku z tym jest czymś obcym duchowi Dzieła wszystko to, co oznacza ograniczenie, prostackie albo egoistyczne pomniejszanie chrześcijańskiej wizji świata, ludzi i rzeczy. Przyjmujemy jako swoją naszą naukę św. Pawła do mieszkańców Koryntu, odnoszącą się do jedności Kościoła, stanowiącą figurę jedności całego rodzaju ludzkiego: Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem[92].

63. Ta rzeczywiście katolicka głębia Opus Dei wymaga od nas posiadania wielkiego, powszechnego ducha, zdolnego wydobywać tak wiele dobrych rzeczy ze skarbca naszego serca — de bono thesauro profert bona[93] — aby pokonywać i obalać liczne bariery mentalne i psychiczne, które ludzie stawiają braterstwu dzieci Bożych.

Jedna z tych barier — być może najbardziej zgubna w obecnej epoce historycznej świata — to nacjonalizm, który utrudnia zrozumienie i współżycie, który jest niezgodny z autentyczną miłością własnej ojczyzny i który stanowi wielką przeszkodę w poszukiwaniu dobra wspólnego ludzkiej społeczności.

Największą przesadą, najbardziej szkodliwą trudnością, byłoby, gdyby ten nacjonalizm odnosić do spraw Bożych, w których przeważnie powinna błyszczeć jedność wszystkiego i wszystkich w miłości do Jezusa Chrystusa[94].

64. Rzeczywistość tej jedności w chrześcijańskiej miłości musi objawiać się uczynkami — w każdym środowisku ludzkiego społeczeństwa — i nie dopuszcza klasowości, a tym bardziej ducha kasty czy sekty: Nie ma już żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie[95].

Osiągnięcie tej jedności i uczynienie jej trwałą jest trudnym zadaniem, które karmi się aktami pokory, wyrzeczenia, milczenia, umiejętnością słuchania i rozumienia, umiejętnością szlachetnego zainteresowania się dobrem innych, umiejętnością przepraszania, gdy jest to konieczne, wiedzą, jak kochać prawdziwie, czynami.

Musimy przyczynić się do tego wielkiego chrześcijańskiego zadania ze zdecydowanym zaangażowaniem apostolskim, aby wszyscy, którzy przychodzą do Dzieła, czuli się poruszeni do pracy na rzecz tej jedności, wzajemnego zrozumienia, które prowadzi do wspólnego życia oraz do ludzkiego, duchowego i materialnego dobrobytu.

65. W Kościele i w społeczeństwie świeckim nie ma wiernych ani obywateli drugiej kategorii. Zarówno w sprawach apostolskich, jak i w sprawach doczesnych, ograniczenia wolności dzieci Bożych, wolności sumienia lub uzasadnionych inicjatyw są arbitralne i niesprawiedliwe. Są to ograniczenia, które wynikają z nadużycia władzy, z niewiedzy lub błędu tych, którzy uważają, że mogą sobie pozwolić na nadużycia w dokonywaniu nieuzasadnionych dyskryminacji.

Ten niesprawiedliwy i nienaturalny sposób postępowania - ponieważ jest sprzeczny z godnością osoby ludzkiej - nigdy nie może być sposobem na wspólne życie, ponieważ tłumi prawo człowieka do działania zgodnie z własnym sumieniem, prawo do pracy, do zrzeszania się, do życia w wolności w granicach prawa naturalnego.

66. Moje Córki i moi Synowie, jesteśmy przyjaciółmi pokojowej współpracy ze wszystkimi właśnie dlatego, że szanujemy, poważamy w całej jej ogromnej wartości godność i wolność, jaką Bóg dał stworzeniu rozumnemu od samej chwili Stworzenia, i bronimy tej godności i wolności. Co więcej, od kiedy sam Bóg nie wątpił, aby przyjąć naturę ludzką i Słowo stało się ciałem i zamieszkało między ludźmi[96].

Stąd nasz wysiłek, aby rozmawiać ze wszystkimi ludźmi — nikt nie jest nam obojętny, dlatego że nie był obojętny również dla Chrystusa — musi być zawsze poprzedzany ludzką delikatnością, która przezwycięży zwyczajne formy społeczne, zważywszy, że jest to przejaw naszej wiary.

Dzięki temu jest zupełnie zrozumiałe, że duch Dzieła musi przyciągać miłość i pomoc tak wielu niekatolików, a nawet niechrześcijan, pośród których będziecie musieli żyć, mając ich za kolegów z pracy, za pewnych przyjaciół.

67. Chodźmy w prawdzie i miłości: nasza lojalna wierność depozytowi wiary, Magisterium Kościoła, sprawi, że będziemy nieść prawdę, veritatem facientes in caritate[97], nauczając doktryny Ewangelii z miłością Jezusa Chrystusa.

Nie ma tu miejsca na kompromis, bezkompromisowość musi być święta, a zatem będzie dotyczyła doktryny, a nie ludzi. W przeciwnym razie nie będziemy w stanie przyprowadzić ich do Boga ani nie będzie nam łatwo traktować ich po bratersku, jak tego wymaga nasz chrześcijański stan. Nie możemy iść na kompromis w sprawach wiary, ale nie zapominajmy, że aby mówić prawdę, nie trzeba nikogo źle traktować.

Jeśli czasami wyjątkowo, z powodu bezczelności i gwałtowności rozmówcy, trzeba coś powiedzieć energicznie, w takim przypadku, aby nie ranić naszymi słowami — irascimini et nolite peccare![98], choćbyśmy mówili w sposób twardy, nie dajmy się ponieść agresji — trzeba będzie natychmiast nałożyć na rany balsam miłości i leczyć, uzdrawiać, tłumacząc, że było koniecznością w owym konkretnym momencie postąpić w ten sposób.

68. Jeszcze większy, jeśli to możliwe, musi być szacunek dla każdej jednostki i dla jej wolności, jeśli chodzi o kontrasty w sprawach opinii. Niestety, wśród ludzi istnieje taka tendencja do totalitaryzmu, tyranii, fanatyzmu własnych opinii w sprawach dyskusyjnych, że musimy starać się dawać przykład - wszędzie - naszej miłości do osobistej wolności każdej jednostki.

Zawsze rozumowałem w ten sposób, w jaki powinniście rozumować również Wy i uczyć tego innych. Jeżeli Pan pozostawił tak wiele spraw do swobodnej dyskusji ludziom, dlaczego ma być moim nieprzyjacielem człowiek, który myśli w inny sposób niż ja?

Jeżeli nie mamy tych samych idei i mnie przekona, zaakceptuję jego opinię. Jeżeli ja go przekonam, będzie myślał jak ja. Jeżeli żaden z nas nie przekona drugiego, zawsze możemy się szanować, chcieć nawzajem swojego dobra, żyć w pokoju.

69. Tribue sermonem compositum in ore meo[99], włóż w moje usta odpowiednie słowa w obecności tego, kto Ci zaprzecza. Z gwałtownej dyskusji — z kłótni — nie wychodzi światło: uniemożliwia to namiętność. Dlatego trzeba umieć słuchać rozmówcy i mówić pogodnie, choćby oznaczało to niekiedy wewnętrzny wysiłek panowania nad sobą, wysiłek zasługującego umartwienia, dlatego że już w tym czynie jest nadprzyrodzona racja, która podnosi jego wartość.

Nie powinniście wątpić, że czasami ktoś uważa, że ma całkowitą rację, a ma tylko rację częściową lub względną. Przedmiot, który dla jednych jest wklęsły, dla innych jest wypukły — zależy to tylko od punktu widzenia. Dlatego słuszne jest spokojne, chłodne studiowanie racji innych i rozważanie mentalnej pozycji tego, kto nam zaprzecza.

70. Żyjąc w przyjaźni z Bogiem — najważniejszej, którą musimy kultywować i pomnażać — będziecie umieli zdobywać wielu prawdziwych przyjaciół[100]. Praca, którą Pan wykonał i wciąż wykonuje z nami, żeby utrzymać nas w swojej przyjaźni, to ta sama praca, którą chce wykonać w stosunku do wielu innych dusz, posługując się nami jak narzędziem.

Powiedziałem Wam już, moje Dzieci, że wierzę w ludzką przyjaźń: amico fideli, nulla est comparatio[101], z wiernym przyjacielem niczego porównać nie można. Przyjaźń jest skarbem, które trzeba szanować w jej wielkiej ludzkiej wartości i wykorzystywać również jako środek, żeby prowadzić dusze do Boga.

Mogę Wam powiedzieć, że czuję się przyjacielem wszystkich, tak jak musicie czuć się Wy, dlatego że poszukujemy dobra wszystkich dusz bez wyjątku. Bez względu na to, jak jakiś człowiek jest oddalony od Pana, bez względu na to, jak bardzo ujawnia swoją wrogość, musimy myśleć ze św. Augustynem, że o poprawie zaś wielu nawet spośród takich nie można przecież rozpaczać, skoro się zważy, że nawet pomiędzy najjawniejszymi nieprzyjaciółmi naszymi są ukryci przyszli przyjaciele nasi, choć sami dotąd nie domyślają się tego[102].

71. Prawdziwy przyjaciel nie może mieć dla swojego przyjaciela dwóch twarzy. Przyjaźń, jeżeli ma być lojalna i szczera — vir duplex animo inconstans est in omnibus viis suis[103]; mąż umysłu dwoistego niestateczny jest we wszech drogach swoich — wymaga wyrzeczeń, prawości, wymiany łask, wymiany szlachetnych i godziwych przysług. Przyjaciel jest mocny i szczery w takim stopniu, w jakim zgodnie z nadprzyrodzoną roztropnością, myśli hojnie o innych, z osobistym poświęceniem.

Od przyjaciela oczekuje się pozytywnej odpowiedzi w klimacie zaufania, który zostaje ustanowiony prawdziwą przyjaźnią. Oczekuje się uznania tego, czym jesteśmy, i kiedy to będzie potrzebne, również jasnej obrony bez półśrodków. Dlatego że, jak czytałem dawno temu w pewnym hiszpańskim tekście, kiedy przyjaciel broni lub chwali w sposób letni, jest najdoskonalszym świadkiem, który po prostu wyznaje, że nie znajduje powodów, żeby chwalić, ani powodu, żeby bronić. Dlatego że gdyby takie istniały, któż jak nie przyjaciel, broniłby ich i je sławił?*

Możecie mi powiedzieć: przyjaciele czasami zdradzają. Niemniej jednak, działając zawsze z prawością intencji, z nadprzyrodzonym zmysłem, nie mogą Was martwić ani zniechęcać ewentualne niespodzianki ani te wyjątki nie mogą hamować Waszego skutecznego pragnienia posiadania czystej i gorącej szlachetnej skłonności w stosunku do wszystkich.

72. To prawda, że lepiej ufać Bogu niż ludziom — bonum est confidere in Domino, quam confidere in homine[104]. Dlatego mówię Wam: przede wszystkim składajcie Waszą ufność w Bogu, ale składajcie również ufność w Waszych braciach. Waszą miłością, Waszym zrozumieniem, siejąc pewność w Waszym otoczeniu, zawsze z należytą roztropnością — ale pełnymi rękami — czyńcie trudnym, niemożliwym, żeby ludzie nie czuli się zobowiązani odpowiadać na otwartą miłość Waszego postępowania.

Równocześnie, z szacunkiem i miłością, z jaką wyznajemy wolność sumienia, poprzez to apostolstwo zaufania i przyjaźni, wkraczajcie w życie innych — jak Jezus Chrystus wkroczył w Wasze życie — i uprawiajcie niestrudzenie prozelityzm. Aby nikt, kto ma powołanie do Dzieła, nie mógł się tłumaczyć jak bezczynni robotnicy z przypowieści: quia nemo nos conduxit[105], dlatego że nikt im nic nie powiedział.

Pomyślmy ponadto, że mamy prawo i obowiązek zapewnić tej naszej wspaniałej Rodzinie wszystkie dzieci, które Pan przygotował od wieczności: aby mogła ona trwać tak długo, jak długo istnieją ludzie na ziemi, aby Jezus Chrystus mógł wziąć w posiadanie tak wiele dusz, które łakną i pragną Boga[106].

73. Zbliżam się do końca, moje dzieci. Mówiłem Wam już na początku tego listu, że moim zamiarem jest tylko przypomnieć Wam kilka kwestii na temat szczerego i prostego ducha, że Pan — nieskończona Dobroć — który wspomaga słabość narzędzi, których używa — dał mnie dla Was. Bóg, nasz Ojciec, chce, żebyście dobrze nauczyli się tego ducha, żebyśmy czynili go naszym do głębi, żebyśmy nim żyli.

To właśnie to życie - życie Dzieła - otworzy z przyniesie piękne owoce, których oczekujemy z ufnością. Rośliny, które rodzą się od dołu, jak Opus Dei, muszą iść własną drogą, pragnąc delikatnie wzrastać, chronione przez troskę i opiekę ogrodnika - nasz ogrodnik jest boskim ogrodnikiem - który odżywia korzenie i zapewnia roślinie niezbędny rozwój, wynosząć ją na świeże powietrze i światło słoneczne.

74. Specyfika naszego powołania wymaga postawienia i rozwiązania - za pomocą odpowiednich formuł - wielu problemów natury teologicznej, ascetycznej i prawnej, co z konieczności wymaga czasu i pracy; również dlatego, że wielu ludzi, nawet tych dobrej woli i posiadających pewne kompetencje w różnych przejawach apostolatu i życia Kościoła, będzie potrzebowało czasu, aby nas zrozumieć, jak już wam o tym mówiłem.

Społeczna i apostolska rzeczywistość, którą Bóg zostawił w Kościele, stawia rozmaite problemy, także w samym sposobie ich stawiania - od problemów właściwych stanowi religijnemu; i nawet jeśli czasami wydaje się tym, którzy nie rozumieją naszej drogi, że niektóre pytania są wspólne, rozwiązania muszą być nieuchronnie różne.

75. Przekonani o nadprzyrodzonym charakterze Dzieła Bożego, musimy zadbać o to, by forma prawna w pełni odpowiadała duchowi, w którym żyjemy. Nie możemy nosić cudzego garnituru, musimy nosić garnitur uszyty na miarę, przy czym ta konieczność nie oznacza w żaden sposób pragnienia bycia wyjątkowym: jest to niezbędny warunek, aby zapewnić nasze życie wewnętrzne, naszą wytrwałość i autentyczną duchową skuteczność Dzieła w służbie Kościołowi.

Tylko w ten sposób będziemy mogli hojnie i wiernie odpowiedzieć na szczególne powołanie, które otrzymaliśmy. Tylko w ten sposób będziemy mogli wypełnić zadanie, które zostało nam powierzone, przy pomocy środków ascetycznych i poprzez formy apostolskie, które w pełni odpowiadają właściwym celom naszego powołania. Mówię zatem każdemu z Was: wędrowcze, nie ma drogi; droga powstaje podczas wędrówki[107].

W ten sposób uniknie się również postawy strachu myśląc, że przyszliśmy konkurowaćz innymi instytucjami apostolskimi działającymi w Kościele. Jest to jest całkowicie bezpodstawną obawą, ale cierpimy nieraz z tego powodu. Ci zaś, którzy być może odczuwają taką konkurencję, rzucają nam kłody pod nogi, sprzeciwiając się naszej wolności jako dzieci Bożych i narażają na szwank godną podziwu jedność i różnorodność apostolatu Kościoła, wielopostaciowe bogactwo Ducha Pańskiego

76. Moje Dzieci, Niebo jest nastawione, na realizację Dzieła. Ludzkie trudności - pomyślmy na przykład o bolesnym doświadczeniu trzech lat wojny domowej w Hiszpanii lub o nowej wojnie światowej, która wydaje się zagrażać ekspansji Dzieła w innych krajach i na innych kontynentach - są trudnościami, które nie były i nie będą w stanie powstrzymać wigoru i zakresu naszej nadprzyrodzonej pracy.

Również całkowite ubóstwo, w którym żyjemy, niekiedy brak najbardziej niezbędnych ludzkich środków, nie stanowią przeszkody albo trudności, które należałoby brać pod uwagę. Stanowią raczej potężny bodziec i zachętę, dlatego że ten niedostatek środków stanowi jeszcze jeden zewnętrzny dowód tego, że naprawdę nadal stąpamy po śladach Chrystusa.

Tym bardziej trudności w zrozumieniu, jakie może napotkać nasza droga, nie mogą nas powstrzymać ani zmniejszyć stanowczości naszego kroku - idziemy w Bożym tempie - ponieważ nikt nie może powstrzymać świętej, boskiej niecierpliwości, by służyć Kościołowi i duszom.

Wzmacniajcie więc waszą wiarę i ufność w Bogu. Miejcie też trochę wiary i zaufania do waszego Ojca, który zapewnia was, że postępujecie w prawdzie, w posłuszeństwie Woli Naszego Pana, a nie słabej woli biednego kapłana... który nie chciał, który nigdy nie myślał ani nie pragnął uczynić fundamentu.

77. Posłuchajcie tego, co Pan każe mówić św. Pawłowi: Przeto oddani posługiwaniu zleconemu nam przez miłosierdzie, nie upadamy na duchu. Unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka.

A jeśli nawet Ewangelia nasza jest ukryta, to tylko dla tych, którzy idą na zatracenie, dla niewiernych, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga.

Nie głosimy bowiem siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana, a nas - jako sługi wasze przez Jezusa. Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa.[108].

78. W związku z tym, moje umiłowane Córki i moi umiłowani Synowie, módlcie się i bądźcie wierni — multum enim valet deprecatio iusti assidua[109] — dlatego że modlitwa wiele znaczy i była i zawsze musi być naszą wielką bronią. Pracujcie i bądźcie radośni, pogodni i pewni, odpowiadając na Wasze powołanie, prostym i szczerym duchem Opus Dei: filii lucis estis et filii diei[110], wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia i pośród jasności ulicy kroczymy w blasku słońca.

Kiedy myślę o Was i o Waszych pragnieniach wierności — a mam Was nieustannie przed sobą! — odczuwam potrzebę powtarzania Wam słów Pisma Świętego: Z wielką ufnością odnoszę się do was, chlubię się wami bardzo. Pełen jestem pociechy, opływam w radość mimo wielkich naszych ucisków[111].

Jakże dobry jest Pan, który nas poszukiwał, który ukazał nam ten święty sposób bycia skutecznymi, prostego oddawania życia, miłowania wszystkich stworzeń w Bogu i siania pokoju i radości pośród ludzi! Jezu, jakże jesteś dobry! Jaki dobry! Iesu, Iesu, esto mihi semper Iesus!*

Proszę Boga, moje Dzieci, żeby ta radość i ten pokój w jedności z Naszym Panem Jezusem Chrystusem i z Najświętszą Maryją Panną, Naszą Matką, towarzyszyły Wam zawsze.

Błogosławi Was w Panu Wasz Ojciec.

Madryt, 11 marca 1940 r.

[1] Por. Jr 10 10.

[2] Por. Rz 3, 4.

[3] Por. J 14, 6.

[4] Ga 4, 19.

[5] Św. Jan Chryzostom, In Matthaeum homiliae 1, 5 (PG 57, col. 20). Tekst polski za: Św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię wedlug Św. Mateusza. Część pierwsza: homilie 1-40, tłum. Jan Krystyniacki, Wydawnictwo WAM-Księża Jezuici, Kraków 2002.

[6] 1 J 3, 2.

[7] Por. Rdz 2, 1.

[8] Rdz 1, 31.

[9] Ga 4, 5.

[10] Por. Rz 6, 4-5.

[11] Por. Ef 1, 9-10.

[12] Por. Kol 1, 20.

[13] Ef 5, 1.

[14] 1 J 3, 1.

[15] Por. J 1, 14.

[16] J 1, 4.

[17] Por. J 1, 5. *«Dzieci światłości… ani cienia»: fragment ten pojawia się niemal dosłownie w 1 punkcie Kuźni.

[18] J 1,5.

[19] Por. 1 J 4, 8.

[20] Por. Łk 12, 49.

[21] 1 J 1, 3-4.

[22] 1 Kor 4, 7.

[23] 1 J 1, 8.

[24] 1 J 2, 1-2.

[25] Ef 3, 17-18.

[26] 1 J 2, 6.

[27] 1 J 2, 7-11.

[28] Por. Rz 5, 5.

[29] J 17, 23.

[30] J 13, 34.

[31] Prz 18, 19 (tłum. X. Jakuba Wujka).

[32] 2 Kor 5, 14.

[33] Por. 1 J 3, 18.

[34] Por. 1 J 4, 20.

[35] Por. J 3, 16.

[36] Rz 8, 14-17.

[37] Ps 2, 8.

[38] 1 Kor 3, 22-23.

[39] Mt 5, 14.16.

[40] Rz 6, 22. * «zwyczajna umowa»: od chwili, w której Opus Dei otrzymało w 1982 roku prawną formę prałatury, czasowe lub ostateczne przyłączenie się własnych wiernych odbywa się poprzez formalną deklarację między osobą zainteresowaną a przedstawicielem prałatury odnośnie do wzajemnych praw i obowiązków, wobec dwóch świadków. Chociaż taką deklarację można słusznie nazwać „umową” lub „porozumieniem” (por. konstytucja apostolska „Ut sit” z 19 marca 1983 r., norma III, AAS 75 [1983], str. 423-425; KPK, kan. 296), rodzi się z niej relacja komunii między wiernym a innymi członkami prałatury, z konsekwencjami prawnymi, ale bez niektórych elementów, które mogłyby uczynić z niej zwykłą „więź umowną” (por. El Opus Dei en la Iglesia, str. 92-93). Kiedy św. Josemaría pisał to zdanie, myślał w przybliżeniu o tym, co o wiele później zostało precyzyjnie nakreślone, a co wówczas umiał wyrazić, mówiąc jedynie o „zwyczajnej cywilnej umowie o pracę”. W każdym razie jest interesującą rzeczą zauważyć jego pragnienie korzystania z inspiracji umownej praktyki świeckiej w chwili formalizacji więzi każdego wiernego z Dziełem, co w ten sposób oddala się od tradycyjnego złożenia ślubów, właściwszego dla życia konsekrowanego, wynikającego z praktyki kanoniczno-teologicznej, jaką Opus Dei pragnęło porzucić, kiedy został napisany ten List.

[41] Por. Kpł 6, 12.

[42] Mt 11, 28.

[43] Ap 3, 20.

[44] Ap 22, 12 (tłum. X. Jakuba Wujka).

[45] Por. Mt 11, 12.

[46] Łk 24, 29.

[47] Por. J 17, 22.

[48] J 17, 11.15-16.

[49] J 12, 32.

[50] Por. Rdz 2, 15.

* «dusza kapłańska»: jest to istotne pojęcie w myśleniu św. Josemaríi, dla którego każdy chrześcijanin może i powinien realizować powszechne kapłaństwo wiernych w rozlicznych aspektach życia codziennego. Ofiarowanie pracy Bogu w zjednoczeniu z Eucharystią i istotne zwrócenie się ku posłudze innym, gorliwość o wieczne zbawienie osób, które spotyka się w swoim życiu, pragnienie uświęcenia wszystkich ziemskich spraw i tak dalej. Aby uniknąć niebezpieczeństwa klerykalizmu, łączył to pojęcie nierozdzielnie z pojęciem „mentalności świeckiej”. Por. María Mercedes Otero Tomé, „Alma sacerdotal”, w DJE, str. 90-95.

** Munus: zadanie w społeczeństwie.

[51] Mt 5, 48.

[52] 1 Sm 3, 9.

[53] Kol 3, 23-24.

[54] Ga 4, 31.

* «niezrozumienie»: oskarżenie o herezję, do którego odnosi się św. Josemaría, było realne w okresie po hiszpańskiej wojnie domowej, w niektórych egzaltowanych środowiskach, które wytworzyły klimat podejrzeń i krytyki w stosunku do Opus Dei (por. AVP, II, str. 437 i nn.; Expansión, str. 22-27, 50-73).

[55] Ef 2, 19.

[56] J 7, 5.

* «walczmy w naszym życiu wewnętrznym»: dla św. Josemaríi „walka ascetyczna” jest uzasadniana miłością do Boga i bliźniego, nie zaś zwyczajnym pragnieniem samokontroli i osobistego doskonalenia. Por. Javier López Díaz, „Lucha ascética”, w DJE, str. 769-775.

[57] J 16, 30: «Teraz wiemy, że wszystko wiesz».

[58] Ef 5, 8.

[59] 2 Kor 12, 9.

* Tertulian, Apologeticum, 50, 16 (FC 62, str. 296). Tekst polski za: Tertulian, Apologetyk, tłum. dr Jan Sajdak, Księgarnia Akademicka, Poznań 1947.

[60] J 14, 6.

[61] Por. Mt 16, 24.

[62] Por. 1 Kor 7, 7.

*«stanowią przeszkodę, którą trzeba porzucić»: św. Josemaría odnosi się do «zajęć i prac doczesnych», to znaczy, do zbioru zadań i obowiązków życia świeckiego — od zajmowania się rodziną albo interesami, stosunkami społecznymi lub tyloma innymi rzeczami — które zakonnicy porzucają, żeby naśladować Boga. Nie oznacza to, że je ignorują albo nie przejmują się nimi, tym bardziej nie odrzucają uprawiania nauk ludzkich albo sztuki, gdzie znajdujemy tak wielu zakonników pracujących i będących wzorami w swoim powołaniu. Jest jednakże prawdą, że wiele godziwych ludzkich zajęć może być przeszkodą dla zakonników — i faktycznie są one dla nich kanonicznie zabronione — podczas gdy dla wiernych Dzieła są polem, na którym rozwija się kontemplacyjny dialog z Bogiem.

[63] 1 Kor 5, 6.

* W historii Kościoła katolickiego, od wczesnych wieków aż do dziś, za szczególny przejaw życia radami ewangelicznymi uznaje się życie konsekrowane, przybierające często formę życia mniszego lub zakonnego. Całość życia radami zbiera się w trzech ślubach, które obejmują: dobrowolne ubóstwo, czystość i posłuszeństwo.

**«doskonałość chrześcijańska»: jest to określenie poszukiwania zjednoczenia z Chrystusem, utożsamiania z Nim, który dla św. Josemaríi jest kluczem w dążeniu do chrześcijańskiej świętości. Nie należy jej mylić z perfekcjonizmem ani z poszukiwaniem elitarnej i zwyczajnie ludzkiej doskonałości duchowej, z którymi ma niewiele wspólnego. Por. Enrique Molina, „Santidad”, w DJE, str. 1113-1123.

[64] 1 Tes 4, 3.

[65] J 17, 23.

* «nie będzie opiniones… różne opinie są i nieustannie będą sprawdzianem dobrego ducha»: akapit zawiera dwie idee, które na pierwszy rzut oka mogłyby wydawać się sprzeczne. Z jednej strony św. Josemaría stwierdza, że nie będzie opiniones „w sprawach fundamentalnych”, to znaczy, w „krótkim wspólnym mianowniku”, który stanowi nauka Kościoła i charakterystyczny duch Dzieła, włączając szczególny sposób sprawowania apostolstwa. Według założyciela nie ma tutaj miejsca dla podziału na grupy, prądy lub partie — opiniones — kursywą — które podążają za własną interpretacją tej fundamentalnej podstawy. Równocześnie natychmiast dodaje, że różnorodność opinii jest sprawdzianem dobrego ducha w Dziele. Do jakich opinii teraz się odnosi? Nie wydaje się, żeby odnosił się tylko do opinii o charakterze politycznym, kulturalnym i tak dalej, ponieważ każdy członek Opus Dei — do którego jest skierowany ten List — wie bez żadnych wątpliwości, że ta wolność jest całkowita. Być może przypomina, że można żyć tym samym duchem i tą samą nauką z wielką wolnością. Pobożność, realizację apostolstwa, uświęcenie pracy i tak wiele innych spraw można praktykować na bardzo różne sposoby. Równocześnie szanując wolność innych — bez tyranii — i doceniając własną uprawnioną autonomię — bez mentalności niewolnika — to jest, z wolnością ducha (por. Francesco Russo, „Libertad” <„Wolność”>, w DJE, str. 732-741; Guillaume Derville, „Dirección espiritual” <„Kierownictwo duchowe”>, w DJE, str. 343-345).

[66] Mt 6, 18. «A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie».

[67] Iz 43, 1. «bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś mój!».

[68] Ps 19[18], 6-7.

[69] Ps 77[76], 14.

[70] Jk 1, 16-17.

[71] Ez 1, 14.

[72] Pnp 7, 13.

[73] Mt 13, 52.

[74] J 3, 8.

[75] Ps 25[24], 3.

[76] Ps 103[102], 5. «On twoje dni nasyca dobrami, odnawia się młodość twoja jak orła».

[77] Ps 96[95], 1.

* «bardzo prozelickie»: "Prozelityzm” dla św. Josemaríi nie polega jedynie na werbowaniu zwolenników, jak to się dzisiaj powszechnie rozumie, ale na pomocy w bardzo delikatnym zadaniu rozeznawania powołania, na dostarczaniu światła, doktryny i dobrego przykładu. Jednocześnie konieczna jest modlitwa, ofiarowanie swojej pracy i poświęcenie się dla chłopców i dziewcząt, aby Bóg, jeśli ich wezwie, pomógł im odpowiedzieć pozytywnie na wielki dar Bożego powołania. Jest ona "najlepszym przejawem miłości do dusz" - stwierdza - i zawsze towarzyszy jej "poszanowanie wolności wszystkich", które uważa za niezwykle ważne. Por. Fernando OCÁRIZ, "Evangelizzazione, attrazione e proselitismo", PATH. Rivista semestrale della Pontificia Accademia di Teologia, 13 (2014), s. 429-438; Javier LÓPEZ DÍAZ, "Prozelityzm", w DJE, s. 1029-1033.

[78] Św. Justyn, Apologiae pro christianis I, 14 (SC 507, str. 162-165).

[79] Flp 1, 8.

* «stowarzyszenia lub ruchy»: aktualna panorama tych form chrześcijańskiego życia jest niezwykle zróżnicowana i w niektórych przypadkach dosyć się zmieniła od czasu, kiedy Escrivá pisał te słowa, gdzie nie wydaje się, żeby odnosił się do „ruchów” tak, jak są one rozumiane obecnie. Do niektórych z nich da się w pełni zastosować to, co mówi tutaj św. Josemaría, podczas gdy w innych owszem występują — przynajmniej dla pewnej kategorii członków — warunki pełnego poświęcenia, stabilnej więzi, głębokiej i ścisłej formacji i tak dalej, co założyciel postrzegał jako różnicę. Odmienność od Opus Dei zasadza się między innymi na związku między pracą zawodową a apostolstwem, który jest zasadniczy w Dziele, jak objaśnia w następnym punkcie.

[80] Ps 88[87], 2-3.

[81] Ps 104[103], 10.

* «w Burjasot»: anegdota jest opisana w AVP, II, str. 357

[82] Dz 19, 2.

[83] Por. Mt 11, 25.

* «artykuł luksusowy»: aby wzmocnić swoje stwierdzenie, św. Josemaría cytuje tutaj ustęp ewangeliczny, wzięty z 11 rozdziału św. Mateusza, w którym Jezus dziękuje Bogu Ojcu, który objawił prawdę maluczkim. Prawda nie jest «artykułem luksusowym», zastrzeżonym dla «mądrych i rozumnych», ale Bóg chce, żeby była dla wszystkich.

[84] Por. Dz 2, 4-6.

[85] Por. J 7, 38.

* «Temu, kto ma szansę zostać uczonym… jeśli nim nie zostanie»: to dosłowny cytat z Drogi, 332.

[86] Dz 1, 1.

[87] 2 P 1, 10.

[88] 2 Kor 2, 15.

* «mentalność świecka»: wyrażenie o bardzo bogatym znaczeniu u św. Josemaríi, wyraża jego odrzucenie klerykalizmu, a zarazem jego miłość do świata, który Bóg dał chrześcijanom, żeby go uświęcali. Nie należy tego mylić z „mentalnością laickości”, właściwą dla tego, kto sprzeciwia się temu, żeby religia miała znaczenie publiczne. Por. Antonio Ducay, „Mentalidad laical”, w DJE, str. 829-833.

[89] Por. J 3, 1-3.

[90] Tb 12, 6-7.

[91] 2 Kor 1, 12.

* «szalenie szczerzy»: „szalona” szczerość to hiperbola bardzo częsta w przepowiadaniu i w pismach Escrivy. Oznacza odwagę, aby być transparentnym i żeby badać samego siebie (por. Cruz González-Ayesta, „Szczerość”, w DJE, str. 1160).

«w naszym życiu rodzinnym»: to znaczy, w codziennym obcowaniu z innymi osobami z Opus Dei, między którymi istnieją więzy braterstwa podobne do więzów rodzinnych. Na temat braterskiego upomnienia w Opus Dei por. María Amalia Pérez Bourbon, „Braterstwo”, w DJE, str. 551.

[92] 1 Kor 12, 13.

[93] Mt 12, 35.

[94] Por. 1 Kor 10, 17.

[95] Ga 3, 28.

[96] Por. J 1, 14.

[97] Por. Ef 4, 15.

[98] Ps 4, 5; Ef 4, 26.

[99] Est 14, 13.

[100] Syr 6, 17.

[101] Syr 6, 15.

[102] Św. Augustyn z Hipony, De Civitate Dei, I, c. 35 (CChr. SL 47, str. 33). Tekst polski za: Św. Augustyn, Państwo Boże, tłum. ks. Tadeusz Kubicki, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2015.

[103] 103 Jk 1, 8.

* «w pewnym hiszpańskim tekście»: nie udało się odnaleźć pochodzenia tego cytatu.

[104] Ps 118[117], 8.

[105] Mt 20, 7.

[106] Por. J 6, 35.

[107] Antonio Machado, Campos de Castilla, ed. de José Luis Cano, „Proverbios y cantares” XXIX, Cátedra, Madrid, 1984.

[108] 2 Kor 4, 1-6.

[109] Jk 5, 16.

[110] 1 Tes 5, 5.

[111] 111 2 Kor 7, 4.

* «Iesu, Iesu»: «Jezu, Jezu, zawsze bądź dla mnie Jezusem». To tradycyjny akt strzelisty, który pojawia się z kilkoma wariantami w modlitewnikach i poradnikach dla kapłanów, którzy towarzyszą umierającym w XVII wieku (por. Orationi e preci che si recitano nella Chiesa del Giesù a Roma, Roma, Varefe, 1682, str. 63; Giuseppe Fozi, Il Sacerdote savio e zelante assistente a moribondi, Roma, Ignatio de’ Laz, 1683, str. 283; w tych dwóch przypadkach wariant brzmi „Bone Iesu esto mihi semper Iesus”).