Minęło już trzydzieści trzy lata od chwili odejścia do Nieba św. Josemaríi Escrivy i prawie sześć lat od Jego kanonizacji, której dokonał w Rzymie, na Placu św. Piotra, Ojciec Św. Jan Paweł II – 6 pażdziernika 2002r. Opinia o Jego świętości dziś dociera coraz dalej; do nowych miejsc i środowisk. Trzydzieści trzy lata to tak naprawdę niewiele, kiedy chodzi o postać tak wielkiego formatu jak Założyciel Opus Dei. Może dziś jeszcze brakuje nam dłuższej perspektywy historycznej, by jeszcze lepiej oceniać płodność Jego życia, głębię i oryginalność Jego nauki. Liturgia Kościoła, poprzez modlitwę dzisiejszej kolekty Mszy św., uczy nas, że Pan powołał w swoim Kościele świętego Josemaríę, by głosił powszechne powołanie do świętości i apostolstwa – czyli, że każdy chrześcijanin jest wezwany przez Pana Boga do uświęcania się i apostołowania.
W Drodze – najpopularniejszej książce św. Josemarii – napisał słusznie: „Twoim obowiązkiem jest dążenie do świętości. — Tak, także i twoim. — Jak można myśleć, że jest to zadanie wyłącznie kapłanów i zakonników? Do każdego, bez wyjątku, Pan powiedział: ‘Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”[1]. Bogu dzięki, że w ostatnich latach to przesłanie coraz bardziej dociera do świadomości chrześcijan.
Dzisiaj chciałbym się zatrzymywać, choć krótko, nad drugim aspektem orędzia Założyciela Opus Dei: każdy chrześcijanin ma być nie tylko świętym, ale również apostołem. Powiedziałbym, że w naszych czasach istnieje pilna potrzeba, by każdy wierny uświadamiał sobie tę prawdę. Właśnie dlatego w grudniu zeszłego roku Kongregacja Nauki Wiary, zawsze czujna nad potrzebami doktrynalnymi Kościoła, wydała Notę na temat pewnych aspektów ewangelizacji. Ten dokument – które będę cytował parę razy w tej homilii podkreśla pilną potrzebę, by każdy chrześcijanin rozpoznał ewangelizację czyli apostolstwo jako istotną cechę swego powołania: To apostolskie zadanie jest powinnością, a zarazem niezbywalnym prawem[2], wynikającym ze chrztu.
To nie przypadek, że wybrana Ewangelia dla Mszy św. Josemaríi to właśnie opis cudownego połowu ryb, często komentowany przez naszego świętego. Ewangelia dzisiejsza stanowi swego rodzaju ikonę każdego apostolstwa, każdej misji w Kościele. Postaramy się przeanalizować różne aspekty tego epizodu, prosząc Pana, by pozwolił nam odkrywać najważniejsze cechy naszego własnego apostolstwa, naszej misji w Kościele.
Po pierwsze zauważmy kontekst tego wydarzenia. Miało ono miejsce w dniu gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego. Chcieli Go słuchać bo byli zdezorientowani jak owce nie mające pasterza, bo żyli nieraz w głębokiej niewiedzy nawet co do spraw najważniejszych. I On mówił im prawdę, potwierdzając swą naukę znakami, które czynił. Odnieśmy tę ikonę to siebie. Czy to nie prawda, że jest to sytuacja jak najbardziej aktualna? Iluż waszych kolegów w pracy, znajomych, krewnych, sąsiadów żyje daleko od Boga lub prowadzi życie religijne bardzo letnie i potrzebują, by ktoś powiedział im co mają robić, by wyjść z tej żałosnej sytuacji. Iluż chrześcijan z powodu powierzchownej formacji waha się w chwili ważnych wyborów moralnych. Św. Josemaría mawiał, że niewiedza jest największym wrogiem Boga. Może wielu z naszych bliźnich nie przyznaje się do tego braku wiedzy, nie ośmiela się prosić o pomoc, ale nawet nieświadomie oczekują, by ktoś podał im rękę, rozmawiał z nimi o sensie tego życia, o prawdziwym celu pracy zawodowej, o to jak ma wyglądać ich rodzina. Jak nie przypominać w tym miejscu stałego tematu nauczania Jana Pawła II, jakby motta jego Pontyfikatu: świat potrzebuje nowej ewangelizacji, ludzie potrzebuję naszego apostolstwa.
Czytajmy dalej Ewangelię św. Łukasza. Pan poprosił Szymona o jego łódź, usiadł i z łodzi nauczał tłumy, które stały na brzegu jeziora. Łódź rybaka to niekonwencjonalny pulpit. Podobnie jak przy innej okazji i w innym miejscu, gdy Pan powołuje Mateusza siedzącego w komorze celnej. Łódź rybacka, komora celna, czyż to nie są nasze miejsca pracy? Czy nie jest to wymowna ikona dla naszego apostolstwa? Pan chce przez ten gest powiedzieć nam, że każde miejsce pracy jest przydatnym dla naszej misji. By apostołować nie są potrzebne specjalne warunki lokalowe: każde miejsce gdzie ludzie pracują i się spotykają jest przydatne, by mówić innym o Bogu, by dzielić się z nimi tym szczęściem, które nosimy w sercu. W laboratorium, na uniwersytecie, w tramwaju, w biurze prawniczym, w przychodni lekarskiej, na korcie sportowym, w domu.., tam gdzie spotykamy krewnych i przyjaciół znajduje się to miejsce właściwe misji apostolskiej każdego z nas.
Czytamy dalej, że Pan poprosił Piotra: wypłyń na głębię i zarzućcie sieć na połów!. Morze w Piśmie św. jest często symbolem świata, a ryby są symbolem ludzi żyjące na tym morzu. W świecie, jak na morzu, zdarzają się niebezpieczne burzy, które zagrażają duchowemu życiu ludzi. Ponadto wody naszego świata są nierzadko zanieczyszczone na skutek grzechów człowieka. Dlatego Pan chce łowić ludzi w każdym morzu i każe nam jak rozkazał Piotrowi: wypłyń na głębię! Czyli: bądź odważny, komplikuj sobie życie i pomagaj innym. Powinniśmy zaufać tym słowom Pana, wejść do naszej łodzi, chwycić za wiosła i wyruszyć bez lęku na to morze świata, aby pomagać naszym braciom żyjącym w mętnych wodach w których czasami trudno złapać tlenu, w słonych wodach cierpienie i śmierci, w morzu ciemnym do którego nie dociera światło Ewangelii. Jak powiedział Ojciec św. Benedykt XVI podczas Mszy inauguracyjnej swego Pontyfikatu: „Także dzisiaj Kościół i następcy apostołów słyszą wezwanie, by wypłynąć na głębie morza dziejów i zarzucić sieci, by zdobywać ludzi dla Boga (…), dla prawdziwego życia. Ojcowie Kościoła dali bardzo szczególny komentarz do tego zadania. Mówią w ten sposób: dla ryby stworzonej, by żyć w wodzie, wyciągnięcia z morza jest śmiercią (…) Jednak w misji rybaka ludzi dokonuje się proces odwrotny (…) Sieć ewangelii wyrywa nas z wód śmierci i niesie ku wspaniałości Bożego światła, ku prawdziwemu życiu”[3].
Szymon zmęczony po nocnej pracy opierał się: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie łowili. Staraliśmy się łowić w nocy, kiedy ryby najlepiej biorą. Znamy przecież to jezioro jak dłoń naszej ręki, mamy doświadczenie i wiemy, że dzisiaj nie można łowić. Może i my mamy podobne reakcje i wymawiamy się, żeby nie apostołować: Panie, boimy się; nie jesteśmy dobrze przygotowani, by łowić ludzi dla Ciebie; chcielibyśmy to zrobić, ale jest zadanie bardzo trudne. Szukaj raczej innych lepszych od nas.
Wszystkie te przeszkody znikają kiedy tak jak Piotr ufamy Panu: lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Każde apostolstwo to współpraca z Bogiem. On daje skuteczność i to w sposób nieproporcjonalny do naszych marnych wysiłków. Pan dokonał cudu zdumiewającego. Piotr, który od lat pracował w tym jeziorze nigdy nie widział czegoś podobnego: napełnili dwie łodzi, tak że się prawie zanurzały. Czy my również ufamy Panu w naszym apostolstwie? „W poczynaniach apostolskich powinieneś jak zwykle — to obowiązek — zastanawiać się nad ziemskimi środkami, jakimi dysponujesz (2+2=4), ale nigdy! nie zapominaj, że, na szczęście, powinieneś też liczyć na jeszcze jeden składnik: Bóg + 2 + 2...”[4]. Zaufać Panu w apostolstwu w praktyce oznacza dać pierwszeństwo środkom nadprzyrodzonym, a mianowicie modlitwie i umartwieniu za tych przyjaciół, których chcemy zbliżyć do Pana. Czy modlimy się za tego kolegę z pracy, który przeżywa kryzys wiary? Czy polecamy we Mszy św. małżeństwo znajomych, które przeżywa trudne chwile? Czy umartwiamy się za przyjaciela oddalonego od Boga z którym zamierzamy rozmawiać, by proponować mu, by się dobrze spowiadał?
Na koniec, Pan odsłania wobec Szymona i wobec nas cel tego epizodu: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. Jakby mówiąc: Piotrze, wszystko co dziś się zdarzyło w tym jeziorze jest znakiem tego, czego oczekuję od Ciebie i od pozostałych Apostołów od tego momentu: już nie ryby, lecz duszy musicie łowić. Ja będę z wami i wasza praca będzie owocna. Duszy nie wejdą do mojej sieci bez waszej współpracy, jesteście moimi niezbędnymi narzędziami w zbawieniu ludzi. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim. Od tego dnia Apostołowie przestali łowić ryby i zaczęli łowić dusze. Wiemy, że jeden z ulubionych znaków pierwszych chrześcijan był właśnie rysunek ryba, który był dla nich symbolem Eucharystii (od rozmnożenia ryb) i może również pamiątką ich zadania misyjnego na świecie. Faktycznie pierwsi chrześcijanie – wszyscy, a nie tylko Apostołowie – dzielnie ewangelizowali cały ówczesny świat – pogański świat. Założyciel Opus Dei nie tylko był osobiście gorliwym apostołem. Ważniejsze jest to, iż spowodował wielką mobilizację misyjną w Kościele, uświadamiając wiernym świeckim charakter ich apostolskiego powołania. Ponadto nauczył konkretnego sposobu ewangelizowania: tego, co nazywał osobistym apostolstwem przyjaźni i zaufania i które opisuje tak: „Słowa w porę szeptane do ucha przyjacielowi, który się chwieje; ukierunkowująca rozmowa, którą odpowiednio potrafiłeś sprowokować; fachowa rada, która umożliwia mu udoskonalenie pracy uniwersyteckiej; i ta dyskretna niedyskrecja, otwierająca niespodziewane horyzonty dla jego gorliwości — wszystko to tworzy ‘apostolstwo zaufania’”[5]. W podobny sposób, nota doktrynalna Stolicy św. wskazuje, że „właśnie przez dialog ludzi dobrej woli łatwiej otwierają swoje serca i szczerze mówią o swoich doświadczeniach duchowych i religijnych. Takie wzajemne dzielenie się, typowe dla prawdziwej przyjaźni, jest cenną sposobnością do dawania świadectwa i głoszenia chrześcijańskiego orędzia”[6]. Jesteśmy wdzięczni Ojcowi świętemu Benedyktowi XVI, który cały czas podkreśla wybitnie pozytywny charakter apostolstwa chrześcijan. Kościół nie przekazuje tylko listy trudnych do spełniania nakazów i zakazów, ma coś bardzo pozytywnego do oferowania. Kiedy mówimy innym o Chrystusie, wiemy że przekazujemy im to czego pragną, jedyną prawdę, jaka jest w stanie zaspokoić ludzkie tęsknoty, jedyne prawdziwe szczęście. „Nie ma nic piękniejszego niż wpaść w sieci ewangelii Chrystusa. Nie ma nic piękniejszego jak poznać Go i opowiadać innym o przyjaźni z Nim”[7].
Powiedzmy dziś Panu, że może dysponować naszą łodzią, że chcemy prowadzić apostolstwo w naszym miejscu pracy, w naszym środowisku, wśród naszych kolegów, zgodnie z wskazówką cytowanego dokumentu Stolicy św.: „Ewangelizacji nie prowadzi się jedynie publicznie głosząc Ewangelię czy podejmując działania o dużym zasięgu społecznym, ale także poprzez osobiste świadectwo, które zawsze jest jej niezwykle skuteczną formą. Albowiem oprócz ogólnego i publicznego głoszenia Ewangelii zawsze jest godne uznania i ważne przekazywanie Ewangelii prywatne, od osoby do osoby”[8]. Od osoby do osoby: od ojca lub matki do syna; od przyjaciela do przyjaciela; od kolegi pracy do kolegi pracy.
Prośmy Najświętszą Maryję Panną, Królową apostołów, o odnowienie i umocnienie zapału apostolskiego dla wszystkich dzieci Kościoła.
AMEN.
----------------------------------------------------------------------------------------
[1] Josemaría Escriva, Droga, nr 291.
[2] Nota Kongregacji Nauki Wiary na temat pewnych aspektów ewangelizacji, 3 XII 2007r, nr 10.
[3] Benedykt XVI, 24 IV 2005r.
[4] Josemaría Escriva, Droga, nr 471.
[5] Josemaría Escriva, Droga, nr 973.
[6] Nota Kongregacji Nauki Wiary na temat pewnych aspektów ewangelizacji, 3 XII 2007r, nr 8.
[7] Benedykt XVI, 24 IV 2005r.
[8] Nota Kongregacji Nauki Wiary na temat pewnych aspektów ewangelizacji, 3 XII 2007r, nr 11.