Sięgać nieba

Wywiad z Anielą Książek-Szczepanikową, autorką książki "Czytelnik otwarty na światłość", w której teksty św. Josemarii są tłem dla interpretacji znanych dzieł literackich.

Jako filolog, literaturoznawca, profesor wyższej uczelni ma Pani z pewnością na swoim koncie wiele pozycji naukowych. Jak powstała ta zaskakująca książka, w której teksty św. Josemarii zostały potraktowane jako myśli przewodnie analizy znanych pozycji europejskiej literatury pięknej?

Książka powstała z inspiracji odległych. Jako trzylatka podniosłam jesienny liść klonu i zapytałam, kto go to tak ładnie powycinał. Odpowiedziano mi - Pan Bóg. Spojrzałam na trawniki zasypane liśćmi i w górę na drzewa, wciąż jeszcze ozdobione kolorowym listowiem i … zakiełkowała moja wiara. Potem były lata spotkań z tymi, którzy chcieli o Bogu zapomnieć i z tymi, którzy się im przeciwstawiali...

Kiedyś kardynał Stefan Wyszyński, mówiąc o trudnej sytuacji ludzi wierzących, wspomniał o dwóch wyrazach, przy wymawianiu których trzeba odwagi, a czasem nawet bohaterstwa – są to zwyczajne : „tak” i „nie”. Potraktowałam to bardzo poważnie.

Ale najważniejsze zdarzyło się w okresie Soboru Watykańskiego II, w domu nieżyjącego już ks. bpa Wacława Skomoruchy, który opiekował się osieroconymi w czasie wojny dziećmi swoich przyjaciół. Podczas przerwy w soborowych obradach opowiedział nam o Josemarii Escriwie i o Opus Dei. Powoływał się wielokrotnie na zdanie Karola Wojtyły, obok którego siedział na soborowej ławie. Jedno wtedy zapadło mi głęboko w pamięć – „świecka świętość”.

Kaszuby. Małżeństwo Szczepaników wśród bujnej przyrody.

Skazana - za odwagę - na utratę pracy w szkole, zostałam zatrudniona jako wykładowca pedagogiki i psychologii w Wyższym Seminarium Duchownym w Szczecinie. To były piękne dni. Tam też poznałam bliżej Opus Dei, właśnie dzięki Ks. Stefanowi Moszoro i ks. Rafaelowi Mora-Martinowi, Hiszpanowi, któremu pomagałam w nauce języka polskiego. Byłam zafascynowana pismami św. Josemarii, kształtującymi postawy chrześcijańskie słowem prostym i dzięki temu niezwykle komunikatywnym – bez „światłocienia”. Ostatecznie prowadził i inspirował mnie sam Święty, moja książka jest tego odbiciem.

Czy nigdy dążenie do doskonałości nie wydawało się Pani przesadne i niemożliwe do realizacji?

Nigdy! O tym zadecydował mój ojciec, którego nawet dobrze nie poznałam. Nim opuścił dom, aby walczyć, napisał w moim dziecięcym pamiętniczku przywołane niżej słowa, zalecające życie z Bogiem w miejscu, które nam Stworzyciel wyznaczył. Zachęcił mnie w ten sposób do sięgania po doskonałość, do prowadzenia życia „na wyższym poziomie”. Nie było to łatwe. Spotkanie z Opus Dei pomogło.

Poznany bliżej św. Josemaria wyjaśnił mi ostatecznie i wyjaśnia nieustannie swoimi pismami, na czym polega długotrwały proces doskonalenia siebie. Nie chodzi bowiem o efekt końcowy, ale o samo aktywizujące dążenie, jako potrzeba a nawet obowiązek wyznawców Chrystusa. To co wydaje się nam niepojęte, w realizacji niesie radość. Takie myśli spotykamy również w literaturze całkowicie świeckiej, niestety - nie zawsze są docenione, czasem źle odczytywane.

Życie przeżyć trzeba na wyższym poziomie, bo wtedy tylko jasno widać, że ton życiu nadają rzeczy wieczne...

Skąd pomysł, aby wprowadzić teksty Josemarii jako myśli przewodnie analizy oraz

 interpretacji pozycji literackich?

Odpowiadam pytaniem: co innego może zrobić literaturoznawca w zetknięciu z nieprzeciętnym, jakkolwiek bardzo osobistym, tekstem, pobudzającym do myślenia, tekstem „przewodnikiem”?

 

W mojej książce chodzi przede wszystkim o postawy „dzieci Bożych”, kształtowane pismami św. Josemarii, postawy ujawniające się w codziennym życiu i działaniu. Chciałabym, aby z pozycji chrześcijańskich odczytywać również dzieła kultury. Są one przecież wytworem ludzi. Ukazują różnorodne światy, które bogacą nie tylko naszą wiedzę o rzeczywistości i o człowieku, ale też żądają ocen „sprawdzając naszą doskonałość”. „Tak” i „Nie” wymaga tu również odwagi, co więcej, ma wpływ na odbiorców kultury, wyznacza sfery sacrum i profanum.

Od klonowego listka zaczęłam swoją odpowiedź, gdyż niesłychane bogactwo przyrody dąży również do doskonałości w ramach swoich rodzajów i gatunków. Może dlatego w Biblii ulubionym symbolem jest drzewo. To ono odważnie chce sięgać nieba. Nawet starość nie jest mu straszna. Polski poeta, Leopold Staff pisze o wieczorze, jak o nadchodzącej starości, której nie lęka się to, co doskonałe:

 „Z wolna wszystko umilka,zapada w krąg głusza

 I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa,

 O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa!”

 [L.Staff]

Być może moja książka zaskakuje – mnie jednak nie tylko zaskoczyło, ale również głęboko poruszyło pisarstwo Josemarii, tak bliskie sztuce literackiej precyzją słowa i głębią myśli.