Przez kilka miesięcy pracy zdalnej pracowałam w domu, w swoim pokoju. Moim narzędziem pracy był laptop dodatkowo podłączony do dużego monitora zewnętrznego. Umożliwiało mi to efektywną pracę.
Gdy w czwartek 18 czerwca 2020 roku, wcześnie rano, włączyłam komputer, okazało się, że miałam poważny problem z ekranem laptopa. Obraz był niestabilny, zmieniał kolory, tekst i obrazy zanikały, a dodatkowo pojawiały się na ekranie pionowe pasy. Mogłam obsługiwać komputer, tylko patrząc na zewnętrzny ekran. Kilkakrotnie usiłowałam to naprawić, ale nic z tego nie wychodziło. Tak się złożyło, że tego dnia musiałam kontynuować pracę poza domem, a, rzecz jasna, zabranie monitora zewnętrznego nie wchodziło w rachubę.
KILKAKROTNIE USIŁOWAŁaM TO NAPRAWIĆ, ALE NIC Z TEGO NIE WYCHODZIŁO. TAK SIĘ ZŁOŻYŁO, ŻE TEGO DNIA MUSIAŁaM KONTYNUOWAĆ PRACĘ POZA DOMEM, A, RZECZ JASNA, ZABRANIE MONITORA ZEWNĘTRZNEGO NIE WCHODZIŁO W RACHUBĘ.
Musiałam wyjechać o 10.00 z domu i od tej pory zależało mi wyłącznie na laptopie. Nie wiedziałem, jak to naprawić. O dziesiątej rano modliłam się do św. Josemarii z prośbą o pomoc w naprawieniu ekranu laptopa, a zaraz potem pomyślałam o przesunięciu palców wzdłuż małej szczeliny między klawiaturą a ekranem. Kiedy nacisnąłem na jedną z kropek w tej szczelinie, ekran laptopa ponownie zaczął działać normalnie. Nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam.
Generalnie jestem niezręczna i pozbawiona uzdolnień technicznych. Kiedy próbuję coś naprawić, najczęściej bardziej to popsuję. Minęło kilka dni, a laptop nadal działa normalnie.
M. A. M. G. – Hiszpania