W 2015 roku zdiagnozowano u mnie raka krtani. Po przebyciu dwóch operacji skierowano mnie na dalsze leczenie radiologiczne, które miało obejmować łącznie 33 zabiegi.
Postanowiłem to skonsultować z innym lekarzem w Mexico City, specjalistą od strun głosowych. Zalecił mi on unikanie promieniowania i wypróbowanie alternatywnego leczenia przy pomocy wiązki laserowej.
Zdecydowałem się więc postąpić tak, jak zasugerował. Zgodnie z jego propozycją po roku obserwacji i interwencji laserowej przeszedłem jeszcze jedną operację. Kolejny zabieg przeprowadzony w Mexico City pozwolił pozyskać do analizy próbkę zaatakowanej chorobą tkanki. Wynik biopsji był pozytywny. Potwierdził on trwałość komórek nowotworowych w lewej strunie głosowej. Wróciłem do Monterrey, mojego miejsca zamieszkania, by ponownie skonsultować się z onkologiem, a następnie poddać się radioterapii.
W sierpniu 2017 roku zadzwonił do nas syn, Andrzej, mieszkający w Mexico City, który poinformował nas, że właśnie wykryto u niego guza w śródpiersiu. Po wykonaniu biopsji zdiagnozowano raka limfatycznego.
DWA DNI PO DIAGNOZIE OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEGO ŻONA KAROLINA JEST W PIĄTEJ CIĄŻY
Andrzej jest drugim w kolejności z naszej trójki dzieci. Nasz drogi Andrzej, wieku 35 lat, pracujący zawodowo, obecnie ojciec pięciorga dzieci w wieku od ośmiu miesięcy do dziewięciu lat. Wspaniała wiadomość o kolejnej ciąży żony zmieniła jego życie. Zmobilizował się do walki z chorobą za pomocą wszystkich dostępnych mu środków. Kiedy wykryto guza, miał czwórkę dzieci, ale dwa dni po zdiagnozowaniu raka wraz z żoną Karoliną otrzymali wiadomość, że jest w ciąży z piątym dzieckiem.
Po roku chemio- i radioterapii – również z powodu, że komórki nowotworowe nie znikają całkowicie – lekarze doszli do wniosku, że Andrzej potrzebuje przeszczepu komórek macierzystych. W lutym i marcu 2018, po niezbędnych przygotowaniach, przyjęto go do szpitala, gdzie leczono go przez 37 dni.
Na szczęście rezultat przeszczepu był pozytywny i dziś możemy powiedzieć, że jego stan zdrowia jest zadowalający, co wykazało ostatnie badanie PET. W moim przypadku, po 33 naświetlaniach, lekarze zapewnili mnie, że guz w lewej strunie głosowej praktycznie zniknął w wyniku „korzystnej reakcji pacjenta na leczenie onkologiczne”.
OZNAKI PRYWATNEGO ODDANIA SIĘ OPIECE DON ALVARO BYŁY WIDOCZNE W KLUCZOWYCH MOMENTACH NASZEJ WALKI Z CHOROBĄ
Chciałbym dać świadectwo, że w ciągu tych lat, w których walczyliśmy z chorobami i wszystkimi ich konsekwencjami, modliliśmy się dużo, nieustannie i uporczywie, prosząc o wstawiennictwo bł. Alvaro del Portillo.
Obrazki z modlitwą prywatną o wstawiennictwo Don Alvaro miałem przez cały czas w moim domu, w samochodzie i w biurze, a także oczywiście w kuchni, w moim pokoju, na regale, w biurku – krótko mówiąc wszędzie, gdzie przebywałem. Uważam, że w pełni spełniły one swoją funkcję. Teraz jest to jedna z modlitw, które odmawiam najczęściej w ciągu dnia. Powtarzam ją wiele razy, i za każdym razem z większą wiarą – teraz po to, by podziękować Bogu za otrzymaną łaskę.
Chciałbym również wspomnieć o innych łaskach towarzyszących naszym rodzinom, znajomym i przyjaciołom. Po doświadczeniu łaski bycia wysłuchanym przez Boga i otrzymania Jego błogosławieństwa w postaci wewnętrznego pokoju, duchowej siły, nadziei i odzyskania zdrowia nie jestem w stanie wyrazić mojej wdzięczności Bogu. Z całej duszy dziękuję za to, co dla nas uczynił.
W myślach i w sercu nie mam wątpliwości, że błogosławiony Alvaro był bardzo ważnym czynnikiem, orędownikiem zdolnym przedstawić nasze prośby Bogu, naszemu Panu. To nie tylko intuicja czy przeczucie – to szczere przekonanie, które wypływa z osobistego doświadczenia. Ogromne potrzeby mojej rodziny musiałem boleśnie skonfrontować z prawdziwą wiarą i zaufaniem do Boga. Uzyskaliśmy to dzięki wstawiennictwu, częstemu kontaktowi duchowemu i towarzystwu dobrej i hojnej duszy, takiej jak Don Alvaro – prawdziwie człowiek Boży.
R. A., Meksyk