Lekcja miłości i oddania

Poniżej zamieszczamy tekst Sługi Bożego bpa Alvaro del Portillo z roku 1992. „Ze stajenki betlejemskiej Pan Jezus, poprzez swój przykład, przedstawia nam podstawowy wymóg miłości do Boga, który później wyraził słowami: nikt nie może dwóm panom służyć, nie możecie służyć Bogu i mamonie”.

Po pewnym czasie, gdy Maryja powróciła już do Nazaretu, wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Cesarz rzymski nie mógł spodziewać się jak niezwykłe zdarzenie będzie z nim związane. Bóg jest Wszechmocny i posługuje się decyzjami ludzi – nawet tych, którzy wydają się nie mieć nic wspólnego ze zbawieniem świata, aby spełnić swe zamiary i sprawić, by wszystko współdziałało dla dobra tych, którzy Go miłują. Na skutek tego edyktu Maryja i Józef poszli do Betlejem, gdzie według zapowiedzi miał się urodzić Mesjasz. Omnia in bonum! – wszystko ku dobremu! Jaka pewność w mocy Bożej! Skoro On nas powołał do świętości, to Jego wolą jest nasze uświęcenie. Powinniśmy być przekonani, że wszystkie okoliczności naszego życia – również te, które wyglądają na niesprzyjające – przemieniają się w środek, aby wzrastać w jedności z Panem. W konkretnych sytuacjach, może nawet często, trudno to dostrzec i zrozumieć, ale później – jeżeli okażemy się wiernymi – odkryjemy z podziwem w tych właśnie okolicznościach lekcję Mądrości Bożej.

Ze stajenki betlejemskiej Pan Jezus – poprzez swój przykład – przedstawia nam podstawowy wymóg miłości do Boga, który później wyraził słowami: nikt nie może dwóm panom służyć, nie możecie służyć Bogu i mamonie (Mt 6,24). Nasz Pan, pisze Św. Paweł, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8,9). Co za wspaniały i jasny sposób wyrażenia wartości tej cnoty! Chrystus nas wzbogaca swym ubóstwem, ponieważ wskazuje nam i uzyskuje dla nas prawdziwe bogactwa. A my, jeżeli chcemy się z Nim utożsamić, powinniśmy praktykować tę cnotę z całą radykalnością. Ubóstwo musi okazywać się w konkretach – zawsze zgodnych z okolicznościami życia każdego. Miłością Bożą swobodnie oddycha się poprzez ubóstwo. Nie możemy stracić tego skarbu przez zduszenie dobrobytem, który w tak wielu krajach rozpowszechnia hedonistyczny konsumizm. Wsiąka on w duszę jakby przez osmozę.

Zostaliśmy wykupieni – przypomina św. Piotr – nie złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa (1 P 1, 18-19). Nasz Zbawiciel urodził się ubogim i zawsze był ubogim. Cnota ubóstwa przedstawia się nam jako wymóg niezbędny do uczestnictwa z Chrystusem w odkupieniu. Właśnie dlatego Pan sprawił, aby Dzieło narodziło się i zawsze było ubogie. Chociaż byśmy liczyli tak samo jak On – Jezus nie był żebrakiem – na potrzebne środki, musimy utrzymać wolne serce, bez przywiązań, stawiając naszą nadzieję nie w bogactwie, lecz w Bogu – z całkowitym Mu zawierzeniem. Nasz Założyciel w swych Zapiskach duchowych napisał: Boże mój, widzę, że nie będziesz moim Zbawicielem, jeżeli równocześnie nie będziesz moim przykładem. Skoro zechciałeś być biednym, udziel mi miłości wobec świętego ubóstwa. Moje postanowienie: z Twoją pomocą żyć i umrzeć ubogim, chociaż bym dysponował milionami. O, Panie! zaufam tylko Tobie. Pomóż mi, abym był wierny. Wiem, że z wierności w Twej służbie, pozostawiając w Twoich rękach moje troski i zmartwienia, mogę oczekiwać wszystkiego (św. Josemaria, październik 1932 r.).

Zimno, ubogo. Pomagam Józefowi. Jaki dobry jest Józef! Traktuje mnie jak syna. Wybacza mi nawet, gdy biorę Dzieciątko na ręce i godzinami powtarzam Mu słowa pełne słodyczy i tkliwości! (św. Josemaria, Różaniec święty, III tajemnica radosna). Jakie to sposoby wymyśla Pan, abyśmy Go miłowali! Stał się małym Dzieckiem, bezbronnym, potrzebującym wszystkiego i pozostaje w rękach Swej Matki, św. Józefa – w twoich i w moich. Puka do naszej duszy i bez mówienia prosi o to, byśmy Mu się poświęcili, a skoro wie, że jesteśmy ludźmi małej wiary, apeluje do naszego serca.