Poszukując pracy

Wiedziałam, że to będzie bardzo trudne. (...) Wyszłam rozczarowana, ale powiedziałam „Dora, pomóż mi!!!”

Od dłuższego czasu szukałam pracy i nieustannie modliłam się do Dory del Hoyo, aby mi pomogła znaleźć jakąś pracę. Dowiedziałam się, że w największej cukierni w moim mieście poszukują kelnerki i cukiernika. Wysłałam moje cv i nie dostałam odpowiedzi. Potem sama się tam udałam, odmawiając różaniec i polecając się Dorze.

Przedstawiono mnie właścicielce i opowiedziałam jej o moich tortach na blogu (od około roku prowadzę blog, na którym publikuję przepisy na ciasta i desery. I staram się robić to tak, jakby ona to robiła, ciągle proszę ją o pomoc, by robić to dobrze).

Kiedy powiedziano mi, jaki jest czas pracy (bardzo dużo godzin), powiedziałam, że mam problem, ponieważ potrzebuję 45 minut, aby codziennie być na mszy św. Była zaskoczona i powiedziała, że nie ma problemu, tylko mam się modlić za nią. Kiedy opowiedziałam mojej mamie, że jeśli nie dadzą mi czasu na mszę, to nie podejmę tej pracy, ona odpowiedziała mi, że nie mogę odmówić. Powiedziałam jej, żeby się nie przejmowała, Bóg znajdzie mi inną pracę.

Wiedziałam, że to będzie bardzo trudne. Wszystko układało się źle z powodu kryzysu, a ja mam 54 lata. Jednak miałam przekonanie, że jeśli odmawiam ze względu na Mszę św., Bóg znajdzie mi coś innego. Chociaż to miejsce pracy wydawało mi się idealne.

Następnego dnia poszłam porozmawiać z córką właścicielki. Była trochę zdystansowana i nie zwracała na mnie uwagi. Wyszłam rozczarowana, ale powiedziałam „Dora, pomóż mi!!!”

Wieczorem, w piątek, 12 grudnia, o 17 zadzwonił telefon i bardzo miły głos powiedział „Widziałam twój blog i podoba mi się to, co robisz, jeśli chcesz, możesz zacząć pracę w listopadzie”.

Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam najszczęśliwsza! Powiedziałam, ”dziękuję, dziękuję Nasza Pani z Pilar, dziękuję Dora!” W tej samej chwili zaczęłam płakać ze szczęścia. Nie wiem, jak będzie, ale będę się starać, dać z siebie to co najlepsze.

Wielkie dzięki!

M.L. Hiszpania